REFLEKSYJNIE O BOKSERSKIM POJEDYNKU ASKERN-POUL

Dodano: 24 kwietnia 2021 19:50
REFLEKSYJNIE O BOKSERSKIM POJEDYNKU ASKERN-POUL
Maciej Konc, Informacja własna
Obraz własny

MMA, czyli mieszane sztuki walki jak sama nazwa czy założenie wskazuje, ma być zestawieniem różnych sportów walki. Tak samo KSW, to konfrontacja sztuk walki. I początkowo tak było. W pierwszych turniejach UFC przodowały zestawiania typu bokser kontra zapaśnik, czy parterowiec kontra kick-bokser. Z czasem sport ten zaczął tak ewoluować, że zawodnicy musieli stać się wszechstronni, jeśli chcieli coś w tej dyscyplinie ugrać. No, ale jednak tak nie do końca.

W weekend miało miejsce dość przełomowe wydarzenie, jeśli chodzi ogółem o świat sportów walki. Mianowicie walka w formule bokserskiej byłego zawodnika UFC, mistrza Bellatora oraz ONE Championship, czyli Bena Askrena z youtuberem Jakem Paulem. Zakończona nokautem. W pierwszej rundzie. Na korzyść Jake.

Nie bez powodu stawiam na piedestale Bena, poprzez użycie tych wszystkich jego tytułów. Chcę jak najbardziej unaocznić, że to nie była walka jakiegoś przypadkowego zawodnika, który nabił sobie rekord na tzw. kelnerach. Tylko jakby nie patrzeć jedna z czołowych postaci kategorii półśredniej, który odprawił z kwitkiem Aokiego czy Lawlera.

Oczywiście mam całkowitą świadomość, że poziom umiejętności stójkowych Askrena jest prawpodobonie na najniższym poziomie tych trzech organizacjach, dla których walczył. Niemiej, jednak jakoś się do tych organizacji dostał. Walka zaczyna się w stójce, czyli możemy dojść do prostej konkluzji, że jego dziewiętnastu pierwszych przeciwników nie było go w stanie znokautować. Co, jak się dowiedzieliśmy już w walce z Masvidalem, czy tym bardziej w ostatnią sobotę nie jest zadaniem, aż tak trudnym.

Moim zdaniem, żeby stać się mistrzem w jakiejkolwiek organizacji MMA na świecie, trzeba być dobrym w każdem płaszczyźnie i mieć tę jedną np. stójkę na poziomie światowym. U Bena to się nie sprawdza. Mimo że jest to zawodnik tak jednowymiarowym, osiągał niemałe sukcesy.

Teraz, jakby nie patrzeć Jake Paul może szczycić się tym, że znokautował zawodnika UFC. I tak niestety jest. Tutaj pojawia się pytanie, na które moim zdaniem nie ma dobrej odpowiedzi. Czy można rozwijać tylko jedną płaszczyznę walki, całkowicie odpuszczając inne i osiągać sukcesy w MMA? Ciężko stwierdzić. Z jedej strony każdy z mistrzów jest przekrojowy, a z drugiej jest cała rzesza jednowymiarowych, którzy doskonale radzą sobie w tym sporcie.

Takim głównym pozytywem tej sytuacji, jest to, że nikt nie traktował w tej walce Bena jako przedstawiciela świata MMA. Wręcz przeciwnie. Większość znaczących zawodników wręcz dworowała z jego postawy, co zresztą jest w pełni uzasadnione.

Żarty żartami jednak gdy spojrzymy na wyniki PPV, to już nie ma co się śmiać. Ogromne zainteresowanie nie wynikało z tego, że karta była przepełniona ludźmi z szeroko pojętego świata rozrywki, tylko przez jedną, przodującą postać. I tutaj trzeba zauważyć, że ludzie nie chcieli zobaczyć słabej walki, tylko walki na konkretnym poziomie, czyli na takim, jaki można było zaobserwować w jego social mediach. I tutaj można się zastanowić czy freak fighty nie będą szły właśnie w taką stronę. Nie będąc już tylko rozrywką typowo pod radość gawiedzi, tylko coraz bardziej będą przesiąkać sportem.

Maciej Konc

Maciej Konc

Jako redaktor portalu odpowiadał za tworzenie i koordynowanie treści dotyczących krajowych i międzynarodowych sportów walki. Dbał o rzetelność publikowanych informacji, analiz oraz wywiadów z zawodnikami i trenerami. Jego praca pomagała rozwijać społeczność fanów sportów walki i budować pozycję portalu jako wiarygodnego źródła wiedzy o tej dyscyplinie.

Czytaj więcej najlepszych treści tego autora!
Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO