CZY JEST JAKIŚ CWANIAK NA TOMASZA GROMADZIKIEGO ?

Dodano: 28 lutego 2021 19:48
CZY JEST JAKIŚ CWANIAK NA TOMASZA GROMADZIKIEGO ?
Maciej Konc, Informacja własna
Sylwester Wosko

Nie bez powodu tytuł nawiązuje do filmu 'chłopaki nie płaczą'. W końcu w narożniku Gromadzkiego stał nie kto inny, tylko Krzysztof Kosedowski. Znakomity polski bokser, szerszej publiczność znany ze sceny: czy jest tu jakiś cwaniak. Nie siłą a technika zrobią z Ciebie zawodnika. Na szczęście coraz młodsi adepci sztuk walk wychodzą właśnie z takiego założenia, a podejście w stylu 'im więcej siłowni tym będę lepiej się bić' odchodzi powoli do lamusa. Zresztą na potwierdzenie tej tezy przykładów nie trzeba daleko szukać.

Pan Tomasz Gromadzki to charakterem mógłby obdarzyć parunastu chłopa, a i tak by zostało. Mówię o tym przez pryzmat tego, co działo się w piątek. Mianowicie wygrał Gromde 4.Cały ten turniej bazuje na braku kategorii wagowych. Może też nie do końca, bo z tego, co się orientuje, jest dolny limit 90 kg. A Gromadzki w boksie potrafił walczyć w superśredniej, czyli do około 76 kg. Wychodzi na to, że musiał troszkę się postarać, żeby zmieścić się w limicie. To naprawdę brzmi abstrakcyjnie, że zawodnik tyje do walki. Także, walczył w nieswojej kategorii wagowej z przeciwnikami, którzy 90 kg to ważyli pewnie w trzeciej klasie gimnazjum. I nie stanowiło to dla niego problemu.

Różnica wagi w sportach walki daje niewątpliwie przewagę. Nie bez powodu mówi się, że większy, dobry zawodnik wygra z mniejszym, dobrym zawodnikiem. Właśnie tego obawiano się, jeśli chodzi o walki Gromadzkiego. Przy swoim stylu walki polegającym w dużej mierze na przyjmowaniu ciosów, ta taktyka może okazać się troszkę ryzykowna, gdy przyjmie się cios od 110-kilogramowego Byka czy Achillesa. Nic bardziej mylnego. Już w drugiej edycji przeciwnicy Maximusa, mówili, że jego ciosy bolą, nawet gdy dostanie się je na ręce. Które prędzej czy później po tym opadną.

Owszem, przyjmował, ale trzeba przyznać, że charaternie stał. Czego jak czego, ale serca do walki to mu odmówić nie można. Z drugiej strony też nie było tak, że walki charakterem wygrywał. Pierwsza walka to podręcznikowy przykład "side stepu" lub jak kto woli "zajstepu". Przeciwnik napiera do przodu, więc wystarczy lekki cios, bo skończył jak rażony piorunem. I tutaj tak było.

W finale na Gromadzkiego czeka już Vasyl. I moim zdaniem będzie to najlepsza walka w historii organizacji. Raz, że w grę wchodzi 100 tysięcy złotych a dwa, że z jednej strony mamy profesjonalnego boksera a z drugiej człowieka, który jest wręcz stworzony do walk na gołe pięści. Zaplecze amatorskie, bardzo dobry kościec do tego bardzo kontuzjogennego sportu sprawiają, że stawiałbym Vasyla w roli faworyta. Chociaż z drugiej strony. Gdzie jak nie tu oczekiwać niespodzianek.

Co do samej gali. Organizacyjnie jak zawsze mistrzostwo. Dymaniczne studio, bez zbędnego przedłużania i anturaż miasta grzechu sprawiają, że jest to idealny produkt na piątkowy wieczór ze znajomymi. Są emocje, jest krew, nie ma potrzeby, żeby specjalnie skupiać się aspektach technicznych walk, także jest to dobra rozrywka. Dodajmy do tego PPV za 19,99 złotych, które zachwyca jakością, dlatego ciężko doszukiwać się minusów. Nieprzedłużając, czekam na kolejną gromdę. Chleba i igrzysk.

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO