FEN 30-JUBILEUSZ UDANY
Jubileusze mają to do siebie, że powinny być organizowane z przytupem. Może nie zawsze to wychodzi, ale każdy oczekuje, że wyjdą wręcz perfekcyjnie, ze względu, że to w końcu okrągła rocznika ważnego wydarzenia. Także w minioną sobotę FEN obchodził swoją jubileuszową 30 galę. I wszystko wyszło tak, jak na jubilleusz przystało. Emocjonujące walki, nokauty. No dobra wszystko poza werdyktem w walce Badurek vs Bergus, ale tutaj nie będę się o tym rozpisywać, bo to materiał na osoby artykuł. Skupmy się na tych pozytywnych aspektach. Prezes Jóźwiak zapewniał, że walki będą stały na wysokim poziomie sportowym i bez wątpienia słowa znalazły potwierdzenie w rzeczywistości.
<< WSZYSTKO O FEN 30 >>
Szymon BajorWrócił jeden z moich ulubionych ciężkich. Po tym jak wszedł z drzwiami do organizacji FEN, wygrywając trzy walki z rzędu, zatrzymał się na Olim Thompsonie. I przed pojedynkiem z Lahrem, zakładałem, że uda mu się powrócić na zwycięską ścieżkę. Szymon przegrał dwa razy z rzędu w 2014 r., także szansa na powtórzenie takiego wyczynu była minimalna. Zazwyczaj tak się nie działo, ale tym razem dostał zawodnika typowo na przetarcie. Owszem, Lahr wychodził do pojedynku z sześcioma zwycięstwami z rzędu, ale było to z zawodnikami o rekordach 0-1 plus trzy wygrane walki na sztachety pod remizą. Z drugiej strony był to zawodnik w miarę doświadczony płynący na fali zwycięstw, ale cóż, musiał zatrzymać się na polskiej ścianie. Nie mógł wyjść do drugiej rundy, bo jeszcze trochę i kompletnie nic by nie widział. A to dość przydatne w walce. W każym razie czekam na kolejne walki Szymona.
Dominik Zadora vs Wojciech WierzbickiHmm...jak by to dobrze opisać. No kozak totalny. Dla właśnie takich pojedynków powstał ten sport. No esencja esencji sportów uderzanych. Pod względem technicznym- kosmos. Pod względem siły ciosów- kosmos. Pod względem tempa walki-kosmos. Także, trzy raz tak. Przyznam, że miałem przyjemność oglądać ten pojedynek w towarzystwie mojej dziewczyny i jej rodziców. Na sportach walki się nie znają, także nie byli zbyt zachwyceni moją propozycją, żeby obejrzeć jak się chłopy po twarzach leją. Sami przyznali, że było warto. To jest jeden z tych pojedynków, że jak ktoś pyta 'ej a co to jest ten całe K1' to pokazujesz mu ten pojedynek. Brawa dla obu Panów, za to niezwykłe przeżycie no i gratulacje dla Dominika. Wydaje mi się, że tutaj trzeba zamknąć tę trylogię.
Robert BryczekTutaj można dać starą maksymę sportów walki, że walczy się na tyle, na ile pozwoli przeciwnik. Tylko że zazwyczaj odnosi się to do takich sytuacji, że przeciwnik jest szalenie dobry w jakiejś płaszczyźnie i po prostu dostosowuje się do jego stylu walki. Tutaj bardziej chodziło o to, że Virgiliu stał i przyjmował. To Bryczek stał i uderzał. Może bez zbytniego przekonania, ale jednak wygrał przez KO. Bezpiecznie, pewnie wygrał, więc nie ma co się doszukiwać, że powiało nudą jak na walkę wieczoru. Nie każdy pojedynek uda się skończyć w pierwszej rundzie, czasem lepiej konsekwentnie, na spokojnie robić swoje. Dobrze, że po odejściu Grzebyka, FEN-owi udało się znaleźć kolejnego mistrza wagi półśredniej. I takiego przekonującego. Przynajmniej dla mnie.
Oczywiście gratulacje dla wszystkich zawodników. Tak czy siak, gala jak najbardziej na plus. I czekam na więcej.