UFC 247: JONES WYGRYWA PO KONTROWERSYJNEJ DECYZJI
Wydawało się, że jesteśmy świadkami wielkiej niespodzianki, ale jak widać sędziowie widzieli to inaczej.. Jon Jones (26-1) ostatecznie pozostaje mistrzem kategorii półciężkiej i po raz następny go broni. Czy sprawiedliwie? Same statystyki nam to pokażą choć nie zawsze są wyznacznikiem. Sędziowie niespodziewanie wskazali jednogłośną decyzje i to oznaczało pierwszą przegraną w rekordzie Dominicka Reyesa (12-1).
Reyes od samego początku ruszył do przodu i trafiał sierpami. Mistrz odpowiadał licznymi niskimi kopnięciami, ale nacierający przeciwnik zaskakiwał. 30-latek również próbował zaskoczyć wysokim kopnięciem, a po jednym z ciosów Jones usiadł na tyłek, ale nie dał po sobie poznać, że zrobił to na nim wrażenie. W końcówce Jones trochę uspokoił niekorzystne 5-minut.
W drugiej odsłonie ponownie Dominick zaczął w znakomity sposób. Nacieranie, zamknięcie przy siatce i szarża ciosów. Jones wychodził z tarapatów i wyglądało na to, że czas gra na jego korzyść. ''Bones'' zaczął trafiać pojedynczymi akcjami i było coraz lepiej. Mimo wszystko Reyes był ciągle niebezpieczny co potwierdził jeden z podbródków.
Tym razem to Jones był jeden krok do przodu i zamierzał polować na rywala, ale już na wstępie zainkasował wysokie kopnięcie. "The Devastator" był zdecydowanie bardziej aktywny, a jego uderzenia po prostu robiły większe wrażenie. Co ważne wchodził następny cios podbródkowy. ''Bones'' próbował również obalić, ale była to nieskuteczna próba, a Dominick na zerwanie klinczu poczęstował rywala łokciem.
W czwartej odsłonie Jones nastawił się na próby obalenia - choć jedna z nich się udała to nie mógł na długo utrzymać pozycje. Dominick trafiał w stójce i miał naruszonego Jonesa, któremu pomogło doświadczenie i klinczował. W końcówce wydawało się, że Jon zaczyna się 'budzić' i wygląda to już lepiej.
W ostatniej odsłonie Jon ponownie szedł w nogi, ale skończyło się to fiaskiem. Było to najlepsze pięć minut w wykonaniu Jones na dzisiejszej gali, ale było to zdecydowanie za mało na świetnie dysponowanego Dominicka. Jones nacierał i szedł do przodu wprowadzając sporo kopnięć na tułów.