BRYCZEK: ODMÓWIŁO OŚMIU-DZIEWIĘCIU PRZECIWNIKÓW
Przedstawiamy rozmowę z Robertem Bryczkiem (10-2), który na początku czerwca wrócił do klatki po prawie 3-letniej przerwie i okazało się to sukcesem. 28-latek miał świetną passę zwycięstw i dobrze się zapowiadał, ale na dłużej zniknął z naszej sceny MMA. Bryczek wrócił na Oktagon 12, a tam taryfy ulgowej nie było, ale po 3-rundach jednogłośną decyzją sędziów pokonał Mate Kertesza.
- Na początku zapytam czym była spowodowana twoja przerwa, problem z urazami?
Robert Bryczek: Cześć, nie było mnie w grze ponad dwa i pół roku ale złożyło się na to wiele czynników. Początkowo kontuzja, później sprawy prywatne przeplatały się z powstaniem klubu sportowego Impact wraz z Grzesiem Wróblem który łączy w sobie siłownię funkcjonalną, salę do sztuk walki, fitness i kilka innych pokrewnych usług. To było nasze marzenie mieć swoje miejsce i wyjść na przeciw rozwijającym się trendom w branży sportowej. Mamy znakomitą kadrę i zaplecze i w dalszym ciągu się rozwijamy. Dodam, że po drodze i obozie w Brazylii odmówiło mi około 8-9 przeciwników. Ostatecznie konkrety zaoferowała organizacja Oktagon MMA za sprawą mojego managera Amaduesza Rybicy. Jestem pod wrażeniem rozmachu i profesjonalizmu z jakim działają włodarze za naszą południową granicą. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego miejsca na powrót.
- Dużo zawodników po przerwie obawia się o tak zwaną ''rdze'' miałeś podobnie, odczułeś to w walce?
RB: Byłem bardziej podekscytowany możliwością zweryfikowania się w oktagonie po tak długiej przerwie tym bardziej, że nie było mowy o walce "na przetarcie" lub przeciwniku który dorabia sobie w weekendy walcząc tak jak jest to ostatnio popularne. Plan był żeby spędzić w klatce jak najwięcej czasu i obyć się z emocjami temu towarzyszącymi. Plan wykonany, słuchałem swojego narożnika w którym był m.in doświadczony trener i zawodnik Michał Mankiewicz oraz moi bliscy z teamu, Michał Labus, Grzegorz Wróbel oraz moi menadżer. Małe zmiany w tej kwestii ale po prostu wybrałem osoby, które były najbliżej mnie w czasie krótkich przygotowań. Mieliśmy tak naprawdę 4 tygodnie na przygotowania, ale w obliczu tylu starć. które nie doszły do skutku nie było miejsca na kalkulacje.
- Gwarancją było, że głód walki po takim czasie jest naprawdę duży?
RB: Dokładnie, ekscytacja, nie czułem stresu, chciałem zawalczyć i przypomnieć o sobie. Zamierzam namieszać w najbliższym czasie, wspomniana rdza zrzucona, teraz chce mieć pełny czas na przygotowania i pokazać na co mnie stać.
- Walka u naszych sąsiadów, gdzie zainteresowanie MMA jest naprawdę duże. Zauważyłeś to, będąc na miejscu?
RB: Tak. Byłem zaskoczony jak ludzie licznie oblegają tamtejsze galę, które niczym nie odbiegają od tych organizowanych przez największe wydarzenia tego typu na świecie. Kibice mocno wspierają tam swoich zawodników, panuje świetna atmosfera i wrzawa na trybunach. Ludzie cieszą się tam sportem, nie ma burd i charakterystycznej dla polskiego rynku "napinki".
- Dobry sprawdzian, bo pojedynek 15-minutowy, rywal zaskoczył?
RB: Tak jak wspomniałem, Mate Kertesz legitymujący się wówczas rekordem 7-1 nie był opcją na rozgrzewkę. Regularnie walczył, określany mianem największego talentu w MMA na Węgrzech. Miał za sobą 3 walki dla organizacji Oktagon MMA, jedyną porażkę poniósł w wyrównanym boju o pas na pełnym dystansie z weteranem Davidem Kozmą. Udanie występował też dla Bellatora i trenował w Stanach Zjednaczonych. Nie lekceważyłem go zatem i uważam, że to cenne zwycięstwo. Wystarczyło spojrzeć na kursy bukmacherskie, wraz z Mateuszem Legierskim który również walczył na tej gali i wygrał byliśmy totalnymi underdogami. Sporo naszych znajomych dobrze zarobiło po gali w Bartysławie.
- Po tak dobrym debiucie gwarancją jest drugi pojedynek w organizacji Oktagon?
RB: Z tego co wiem odzew był bardzo pozytywny w Czechach i na Słowacji podczas gdy u nas na tapecie są walki uosobień upadku człowieczeństwa. Ująłem to najdelikatniej jak mogłem. Myślę, że po lipcowej gali w Pradze, która była dla nas nieco za prędko będę wiedział więcej odnośnie kolejnego występu.
- Przez ten okres, kiedy nie walczyłeś pojawiły się oferty od poważnych organizacji na świecie?
RB: Było wiele ofert, ale tak jak wspominałem z przyczyn niezależnych ode mnie i mojego teamu nie doszły do skutku. Nie skupiam się jednak na tym co było bo wierzę, że najlepsze oferty dopiero czekają na mnie. Chciałbym stoczyć jeszcze dwa pojedynki w tym roku.
- Co jest wyznaczonym celem Roberta Bryczka?
RB: Cel jest niezmienny. Liczy się tylko progres, ciągle się rozwijam. Moje ciało nie było nigdy skalane hormonami ani anabolikami, trening i aktywność to zwyczajnie coś co kocham i mój styl życia, dlatego najlepsze lata i okres jeśli mowa o sportowej karierze to najbliższe 5 może nawet 7 lat. Zamierzam je dobrze wykorzystać. Jestem otwarty na współpracę z ludźmi, którzy nie boją się wyzwań i nie myślą szablonowo. Dziękuję za wywiad redakcji i wspierajcie prawdziwy polski sport. Freaky to sezonowy temat, autentyczność była, jest i zawsze będzie w cenie. Oss!
Rozmawiał Arkadiusz Hnida

Arkadiusz Hnida
Przez wiele był redaktorem naszego portalu, zostawił po sobie duży dorobek, zajmując się tematyką sportów walki. Później pracował również w serwisie MMA.pl jako autor materiałów dotyczących MMA i boksu. W swojej pracy dziennikarskiej relacjonował wydarzenia oraz przygotowywał treści związane z galemi i zawodnikami, w tym liczne wywiady. Jest kojarzony jako osoba aktywna w polskich mediach zajmujących się sportami walki.
Czytaj więcej najlepszych treści tego autora!