STARSZY PAN PACQUIAO WYGRYWA NA GALI W LAS VEGAS
Legendarny Manny Pacquiao (61-7-2, 39 KO) ma już 40 lat, ale nadal zalicza się do ścisłej czołówki kategorii półśredniej. Filipiński bokser pokonał wczoraj zdecydowanie na punkty krnąbrnego Adriena Bronera (33-4-1, 24 KO) na gali Showtime PPV w Las Vegas, broniąc pasa WBA Regular. Amerykanin nie zgadzał się z werdyktem, ale trzeba uznać jego pretensje za absurdalne.
Pierwsze trzy rundy ''The Problem'' właściwie oddał, bo choć nie dawał sobie zrobić większej krzywdy, to sam był po prostu zbyt mało aktywny, nastawiając się na pojedyncze kontry. Nie pomagał mu też układ stylów - jego szeroka pozycja nie miała prawa sprawdzić się w starciu z tak szybkim i nietypowo pracującym na nogach zawodnikiem, jakim jest Pacquiao. Filipińczyk trafiał częściej i mocniej, wyprowadzał kombinacje i znajdował lepsze kąty ataku, ładnie pracując zwłaszcza jabem i lewym mańkuta na dół. W czwartej rundzie wydawało się, że Broner złapał swój rytm, ale ''Pac Man'' błyskawicznie dokonał potrzebnych korekt w ataku. W kolejnych rundach był aktywniejszy i zazwyczaj lepszy, szczególnie zaznaczając swoją przewagę w siódmym starciu, gdy zranił Bronera lewym hakiem na szczękę.
''Czterdzieści sekund przed końcem dziewiątego starcia Pacquiao uderzył akcją prawy-lewy na punkt. Broner zachwiał się, poleciał na liny, ale nie przewrócił, cały czas zachowując chłodną głowę. W ostatnich minutach działo się już mniej. Pacquiao spokojnie dowiózł wygraną do końca, natomiast Broner zadowolił się tym, że nie otrzymuje kolejnych mocnych bomb. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 117:111 i dwukrotnie 116:112 - wszyscy oczywiście na korzyść Filipińczyka'', który zarobił wczoraj co najmniej 10 milionów dolarów. Broner zgarnął około trzech, co pomoże osłodzić mu gorycz bardzo przeciętnego występu.
WSZYSTKO O BOKSIE NA WWW.BOKSER.ORG >>>