KSW 46: MAŃKOWSKI O ANULOWANEJ WALCE W GLIWICACH
Niestety były mistrz - Borys Mańkowski (19-7-1) ponownie jest kontuzjowany i nie będzie wstanie stoczyć swojej pierwszej walki w tym roku oraz pierwszej od utraty mistrzowskiego pasa. 'Tasmański Diabeł' nie ma ostatnio szczęścia, lecz mamy nadzieje, że w przyszłym roku wróci na odpowiednie tory.
- W ostatnim tygodniu przygotowań w Stanach Zjednoczonych robiliśmy sparingi zapaśnicze. Mieliśmy zadaniówkę, w której stałem pod ścianą, miałem chłopaka na plecach i pewnym momencie tak obciążył moje ciało, że stanąłem na jednej nodze i pod jakimś dziwnym kątem, razem z nim na plecach, dosięgnąłem swoim nosem kostki. Noga mi się wygięła, poczułem bardzo ostry ból i musiałem przerwać trening. Z początku nie mogłem za bardzo chodzić, a pochylać się to już w ogóle. Tak minął tydzień. Mogłem tylko machać łapami przy worku tak, by chociaż tak się odrobinę poruszać. Wróciliśmy do Polski, pojechaliśmy do doktora i okazało się, że mam zerwany mięsień dwugłowy uda. Powiedział mi, że potrzebuję około czterech-pięciu tygodni na zaleczenie tego. Tyle czasu nie miałem. Chciałem spróbować, bo krąży teoria, że wśród sportowców szybciej się wszystko leczy ze względu na zdrowy organizm. Robiłem, co mogłem, boksowałem na delikatnie zgiętych kolanach, wrzucałem nawet zdjęcia z treningów. Nie było to kłamstwo, bo mogłem się w jakiś sposób ruszać, robić kondycję i liczyć na to, że szybkość rąk nie ucieknie, a siła uderzenia zostanie. Liczyłem na to, że na dwa tygodnie przed startem noga nie będzie już aż tak boleć, a ja będę mógł kontynuować przygotowania. Mijały jednak dni i wciąż mogłem tylko boksować. Postanowiłem więc, że nie wystartuje, bo to nie jest jedynie boks, a MMA. Tu trzeba się chwytać, łapać i rzucać, a w 30% sprawny nie mogłem wyjść do klatki - powiedział Mańkowski na swoim kanale YouTube.