GONIĄC MARZENIA
Zacznę od cytatu Lidii Jasińskiej "Nie odkładać marzeń, bo nie zmieszczą się na półce!" Mówi się, że wiek to tylko liczba. Patrząc na niektóre przykłady ze sportu można zgodzić się z tym stwierdzeniem. Wystarczy wspomnieć chociażby: George'a Formana, Bernarda Hopkinsa czy Randy'ego Couture'a. To tylko trzy nazwiska, które grubo po 40-stce święciły triumfy w boksie i MMA na najwyższym poziomie. Niedawno swoje marzenie o starcie w mistrzostwach Polski spełnił trener Gimnazjonu Wyszków i jeden z założycieli Kurpiowskiej Kuźni Mistrzów, Paweł Deluga.
Pochodzi ze Skuszewa, małej miejscowości w pobliżu Wyszkowa. Paweł zaczynał od karate, jednak z biegiem czasu przeszedł naturalną ewolucję do kickboxingu. Równocześnie z pasją kickboxerską rozwijała się pasja pięściarska i trener Gimnazjonu Wyszków sam zaczął startować w turniejach bokserskich. Skąd jednak pomysł, by wziąć udział w najbardziej prestiżowym turnieju pięściarskim dla polskich bokserów, z których wielu z nich mogłoby być synami Delugi?
- Wiesz jak jest, w sercu ciągle tli się ogień rywalizacji. Wiem, że lat mi nie ubywa, jednak jak każdy sportowiec, chciałbym rywalizować tak długo, jak to jest tylko możliwe. Moja przerwa od intensywnych startów była spowodowana wieloma względami: poświęciłem się rodzinie, rozwojowi firmy, pracy, a także karierze politycznej. Tak się wszystko ułożyło, że byłem w stanie zaplanować pełne przygotowania do mistrzostw Polski w boksie. Zacząłem rok temu zbijać wagę. Stopniowo schodziłem z kilogramami, a znajomi od razu zaczęli pytać, czy przygotowuję się do jakiejś walki. Odpowiadałem, że robię to po prostu dla siebie, dla zdrowia, chociaż gdzieś z tyłu głowy celem było wypróbowanie się z najlepszymi pięściarzami w kraju. Powoli planowałem kolejne etapy przygotowań, nawiązałem współpracę z firmą oferującą catering dietetyczny, SlimWay, którą w tym miejscu serdecznie polecam. Z każdym dniem byłem coraz bliżej realizacji wytyczonych przed sobą celów. W międzyczasie udało mi się stoczyć dwie walki sparingowe na ligach bokserskich. Obydwa pojedynki przegrałem, jednak nie to było najważniejsze w tamtych walkach. Potraktowałem je jako sparingi, kolejny etap przygotowań do imprezy docelowej, jaką były mistrzostwa naszego kraju. Z każdym kolejnym etapem przygotowań czułem progres, co mnie motywowało do pozostania na wytyczonej drodze.
Decyzja decyzją ale w przypadku Pawła Delugi podjęcie jej nie zależało tylko od niego. Wielu zawodników potrafi osiągnąć szczyty swoich możliwości, gdy wspierają ich partnerki życiowe. Najlepszym przykładem jest Conor McGregor, który wielokrotnie podkreślał znaczenie swojej dziewczyny w drodze do sukcesów, które odniósł. Pawła czekała trudna rozmowa, która mogła się skończyć dla niego podcięciem skrzydeł i brutalnym upadkiem na ziemię ale nie tym razem.
- Gdy do mistrzostw Polski pozostało jakieś sześć tygodni postanowiłem porozmawiać z żoną, czy pomoże mi się przygotować do nadchodzącej imprezy. Nie jest tajemnicą, że rodzina to też obowiązki, zwłaszcza jeśli ma się dwójkę małych dzieci. Powiedziałem żonie wprost, że chciałbym zamknąć ostatecznie ten rozdział w swoim życiu. Są jeszcze drzwi, z których nieśmiało sączy się światło i by je ostatecznie zamknąć, chciałbym jeszcze coś zrobić. Chcę się pożegnać, nie potrzebuję pięciu lat, a jedynie półtora miesiąca. Czy przez te półtora miesiąca zajmiesz się wszystkim, żebym mógł się w pełni przygotować? Przez tydzień nie mogliśmy dojść do porozumienia, chociaż talerze nie fruwały. W końcu zadała mi pytanie, jakby to miało wyglądać. Nie owijałem w bawełnę, powiedziałem, że w tym czasie będę się liczył tylko ja, a ona będzie musiała zrezygnować ze swoich aktywności, min. aerobiku na który uczęszczała. Nie krzywić się, że będę jeździł na sparingi do warszawskiej Palestry, że będę musiał więcej biegać, spać i jeść inaczej niż wcześniej. Zgodziła się i tak przygotowania ruszyły pełną parą.
Po trudnych negocjacjach z żoną Paweł był w stanie w całości poświęcić się przygotowaniom. Deluga trenował w Palestrze Warszawa, klubie prowadzonym przez Łukasza Rolę.
- Ostatnie tygodnie to było już typowe dokręcanie śruby, dociśnięcie organizmu do granic możliwości, by jak najlepiej zaprezentować się podczas mistrzostw Polski. Po prostu to zrobiłem, przeszedłem okres przygotowawczy i jutro zaczynają się walki. Łukasz wlał we mnie nadzieję, że to będzie miało jakikolwiek sens. Stał z boku, obserwował i poprawiał. Czułem progres, czułem, że jestem coraz lepszy. Do tych dwóch sparingowych potyczek przygotowywałem się na worku, co oczywiście było błędem. W ostatnich dwóch tygodniach zaczęło to wszystko naprawdę dobrze wyglądać. Sparowałem z różnymi zawodnikami, sam dobrze wiesz, że w Palestrze nie brakuje doskonałych zawodników, nie kisiłem się we własnym sosie, co również pozwoliło mi doszlifować formę. Pracowałem głównie z Danielem Wojciewskim, który też przygotowywał się do tej imprezy. Miałem z kim trenować, był: Wojciech Kosowski, Bartek Dołbień. Przede wszystkim skupiłem się na oswojeniu z ringiem. Zaczynając przygotowania ring mnie zatykał, nie wiedziałem, jak się w nim poruszać, po kilku sesjach sparingowych już czułem arenę zmagań. Bardzo dziękuję Łukaszowi za te ostatnie półtora miesiąca.
Gdy przez wiele lat samemu jest się trenerem dla siebie, jak również innych, czasem nie jest łatwo oddać się pod komendę innemu szkoleniowcowi. Są jednak zawodnicy, w których młodsi trenerzy potrafią wskrzesić ogień, jak w przypadku duetu Curren- Adamek. Jak sprawdził się duet Rola- Deluga?
- Opowiem Ci taką małą anegdotkę z ostatnich tygodni. Dostałem propozycję walki na gali w Sulejówku pod Warszawą i tak ze mnie zeszło ciśnienie, gdy musiałem powiedzieć człowiekowi składającemu propozycję, że muszę skonsultować się z trenerem. Na chwilę cisza w słuchawce, a później z niedowierzaniem zadane pytanie: Ty masz trenera? Dzwonię do Łukasza i po obejrzeniu walk zawodnika, który wywodził się z planszowych form kickboxingu, odmówiliśmy stwierdzając, że taka walka nic nie wnosi do moich przygotowań. Nie ukrywam, że mi to pasowało. W końcu ktoś mi coś powiedział z boku, poprawił błędy. Jestem naprawdę doskonale nastawiony do zawodów, chcę zrobić dobry wynik ale nie mam presji, że muszę.
Wielu fighterów skarży się, że z wiekiem coraz trudniej jest im zbijać wagę. U Pawła proces ten trwał rok, jednak kilogramów też było dużo, około dwadzieścia pięć. Jak przebiega zbijanie wagi grubo po trzydziestce?
- Był moment, że było ciężko, teraz już jest łatwo. Trudno mi teraz odpowiedzieć na to pytanie, bo nie do końca pamiętam te wszystkie momenty kryzysu, bo teraz już jest wszystko dobrze. Kryzysy były, zresztą jak to w życiu. Myślę, że sam musisz dojść do wniosku, że jeszcze chcesz coś od życia, i wtedy znajdujesz siłę by przezwyciężyć słabszy okres. Motywacja jest różna: efekt końcowy, dzieci, rodzina. Wydaje mi się, że forma zaczyna się wypracowywać dopiero wtedy, gdy przestajesz o tym mówić, a zaczynasz nad nią pracować w ciszy.
Gimnazjon Wyszków znany jest fanom sportów walki w mazowieckim ze startów na wielu mniejszych imprezach. Jak do tej pory zawodnicy Delugi nie startowali na najważniejszych krajowych imprezach amatorskich. Już sam start według słów trenera jest małym sukcesem.
- Wiele razy startowaliśmy razem z moimi podopiecznymi na różnych zawodach, jednak z różnych powodów: finansowych, organizacyjnych, logistycznych nie mogliśmy sobie pozwolić na występ w mistrzostwach Polski w boksie olimpijskim. Tak naprawdę już tutaj jestem zwycięzcą, czuję się wspaniale i przyjechałem do Karlina naprawdę z pozytywnym nastawieniem.
Mistrzostwa Polski zaczną się jutro, a Paweł mówił o zamkniętych drzwiach. Jak wiadomo ciężko jest skończyć ze sportem, emocje podczas walk są niewyobrażalne i tylko Ci, którzy stali na macie, w ringu czy w klatce wiedzą co to znaczy. Czy w przypadku Pawła będzie to ostatnia droga do ringu?
- Czuję, że świetnie się przygotowałem i nie mam stresu przed startem. Pod koniec przygotowań na jednym z treningów zauważyłem, że jestem naprawdę w doskonałej formie. Podszedł wtedy do mnie trener Łukasz Rola i powiedział, że nawet jak byłem młody, to nie pamięta, bym miał lepszą formę. Wydaje mi się, że dojrzałem. To wszystko jest zaplanowane, dopięte na ostatni guzik i nie ma mowy o przypadku przy tych mistrzostwach Polski. Nigdy tak nie trenowałem, byłem skupiony na celu. Naprawdę się odizolowałem i mam nadzieję, że po zawodach będę zadowolony. Czuję, że zrobiłem coś dobrego dla siebie.
Wywiad był przeprowadzony tuż przed startem mistrzostw Polski seniorów w boksie. Trener Gimnazjonu Wyszków przegrał w pierwszej walce niejednogłośną decyzją sędziów z Damianem Smagiełem z KS Bombardier Gdynia. Paweł pokazał się z dobrej strony, nie ustępując rywalowi. Poniżej możecie zobaczyć całą walkę.
Artykuł jednak został napisany z intencją przedstawienia wam, drodzy czytelnicy, że nigdy nie jest za późno na realizację swoich marzeń. Jak widać po przykładzie Pawła wiek to tylko liczba, a dobrym planowaniem i pracą można spełniać swoje marzenia.Przy odrobinie wysiłku i wsparciu najbliższych można przygotować się do tak ważnego turnieju jak mistrzostwa Polski seniorów w boksie i zaprezentować się na nich przyzwoicie. Pawle, chapeu bas.