BAJOR: ZOBACZYCIE MNIE JESZCZE W JAPONII
Przedstawiamy rozmowę z Szymonem Bajorem (16-7), który stoczy walkę ósmego sierpnia na gali S-70. W Sochi zmierzy się z zawodnikiem publiczności Dmitry Zabolotnym (19-6).
Reprezentant Spartakusa Rzeszów po pierwszej porażce w KSW udanie wrócił na 34 edycji, zapewniając pierwszą porażkę w rekordzie Jędrzeja Maćkowiaka. Bajor dostał szansę w turnieju Rizin FF w Japonii, gdy pewną jednogłośna decyzją sędziów pokonał Teodorasa Aukstuolisa. W drugiej rundzie turnieju, choć Szymon był bardzo waleczny, to pewnie na kartach punktowych pokonał go Valentin Moldavsky.
- Cześć Szymon! Jak samopoczucie przed najbliższym starciem?Szymon Bajor: Witam ciebie i czytelników. Dziękuje, wszystko dobrze. Nie mogę się doczekać powrotu na ring.
- Jak wyglądają przygotowania do tego starcia?SB: Jak wiesz, ofertę otrzymałem będąc już w treningu. Całość przygotowań obyła się bez kontuzji. Forma jest, głód walki także. Czekamy na pojedynek.
- Twoim rywalem będzie Dmitry Zabolotny. Co wiesz na jego temat?SB: Dmitry to solidny, doświadczony zawodnik. Jak każdy ma swoje mocne strony, jak i luki w uzbrojeniu, które mam zamiar mocno eksplorować. Z analizy ostatnich jego występów zapowiada się ciekawa walka, ale pozwolisz, że szczegóły planu taktycznego zachowam na dzień gali.Zachęcam do oglądania.
- Kolejna walka, którą stoczysz za granicą, to chyba kolejna przygoda?SB: Soczi to bardzo malownicze i piękne miejsce. Będzie okazja do zwiedzania, jednak nie zapominajmy, że nie jadę tam w celach turystycznych. Skupiony jestem w 100% na walce.
- Co poszło nie tak w twojej ostatniej walce w Japonii?SB: Mój ostatni występ nie należy do tych, które mogą dawać powody do zadowolenia, ale i takie walki są potrzebne, żeby wnioski mogły zostać wyciągnięte. Myślę, że jeszcze będziecie mieli okazje zobaczyć mnie na japońskim ringu.
- Teraz obserwujesz Valentina Moldavskyego, bo ostatnio zadebiutował w federacji Bellator?SB: Naturalnie, zawsze życzę dobrze moim byłym przeciwnikom i od czasu do czasu przyglądam się ich dalszemu rozwojowi. Valentin jest zawodnikiem z potencjałem, i z pewnością zajdzie wysoko.
- Po raz drugi wyjeżdżasz do Japonii, jak to wygląda za kulisami?SB: Japonia urzekła mnie swoją kulturą, a szczerze mówiąc czułem się mile zaskakiwany na każdym kroku. Organizacja, fani, jedzenie, zwyczaje, widoki, zabytki, wszystko wywarło na mnie pozytywne wrażenie.
- Liczysz na kolejną walkę w Japonii i co byś powiedział na kolejny turniej?SB: Najpierw Dmitry, potem zobaczymy.
- Ostatni twój start w KSW to zwycięstwo, więc kiedy możemy się tam ciebie spodziewać?SB: Jakiś plan jest, jednak nie ma co zapeszać, gdyż walka w Sochi jest priorytetem w tym momencie.
- Ostatnio w wadze ciężkiej w największej federacji w Polsce było dużo niespodzianek. Sam byłeś zaskoczony?SB: Niekoniecznie. Piękno tego sportu jest najbardziej widoczne właśnie w wadze ciężkiej, gdzie jeden cios może w każdej chwili przesądzić o wyniku pojedynku. Więc nie bylem zaskoczony wynikami walk, bardziej samym scenariuszem, którego nie napisałby najlepszy autor kina akcji. Sytuacja jest interesująca, co najważniejsze dla mnie, to znaleźć w tym "ambarasie" jak najlepsze miejsce dla siebie.
- Na koniec powiedz jakie dalsze plany sobie stawiasz?SB: Plan jest prosty: wygrywać i iść po kolejne trofea, jak po swoje! Trzymajcie, więc kciuki.
- Dziękuję za rozmowę. Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić, lub komuś podziękować to proszę bardzo.SB: Dziękuje mojej rodzince i bliskim za wsparcie. Sponsorom i Firmom Partnerskim za zaufanie, owocna współpracę oraz pomoc na każdym etapie mojej kariery: Animusz, RS Service, MK- MED, City-Format, Marway International Express, Healthy Pack Catering, Bartmax. Sztabowi Trenerskiemu: Krzysztof Bankowski, Rafal Antonczak, Miroslaw Kielar i Managementowi za pomoc. Na koniec Wam wszystkim za to, że czytacie, śledzicie, piszecie, kibicujecie. Dziękuje!
Rozmawiał Arkadiusz Hnida