MATEUSZ ŁAZOWSKI: JESTEM ODPOWIEDNIO ZMOTYWOWANY
Przedstawiamy rozmowę z Mateuszem Łazowskim, który dwunastego maja wystąpi w Gdyni na gali FEN 17. 30-letni wojownik podejmie młodego zawodnika publiczności Kryspina Kalskiego (7-6).
Droga Mateusza Łazowskiego (30 lat, 191 cm, 2-0) do kariery zawodowego fightera K-1 była dość kręta. Zaczynał od treningów bokserskich, lecz w tej dyscyplinie nigdy nie walczył. Sporo pojedynków stoczył za to w muay thai, zdobywając m.in. tytuł mistrza Polski. Później zainteresował się mieszanymi sztukami walki, wygrywając na amatorskich zawodach wszystkie swoje walki. Ostatecznie jednak postawił na kickboxing i zawodowe starty w K-1. Ma na koncie 2 walki w tej formule, obie przeciwko zawodnikom z Niemiec i obie stoczone na warszawskich galach Granda PRO. Debiutował rok temu w starciu z Danielem Adjei, którego znokautował lawiną potężnych ciosów już w pierwszej rundzie, a w październiku na punkty pokonał doskonale znanego z klatkoringu FEN, utytułowanego weterana Niko Falina.
- Cześć Mateusz! Jak samopoczucie przed najbliższym starciem?Mateusz Łazowski: Hej. Dziękuję, bardzo dobrze. Jestem odpowiednio zmotywowany i zdeterminowany. Oczyszczam umysł i ciało.
- Czym jest dla ciebie kontrakt z FEN?MŁ: Cieszę się z otrzymania szansy pokazania się na tej prestiżowej imprezie sportowej. Na obecnym etapie mojego rozwoju to bardzo duży krok na przód.
- Jak wyglądają przygotowania do tego starcia?MŁ: Trenuję ciężko, sumiennie. Eliminuję błędy i stawiam sobie coraz większe wyzwania.
- Twoim przeciwnikiem tym razem będzie Kryspin Kalski. Co wiesz na jego temat?MŁ: Wiem, że jest bardzo dobrym zawodnikiem. Doświadczonym, utalentowany, znającym się na swojej robocie. Wiem również, że wyznaje inną "sportową wiarę". Dlatego też uważam, że nadaje to tej walce bardzo fajnego podtekstu.
- Walczysz przed jego publicznością. To dodatkowy stres czy mobilizacja?MŁ: To kolejne wyzwanie. Im większe wyzwanie tym większa chwała.
- Co ciekawe zaczynałeś sportową przygodę od boksu. Czemu nie zadebiutowałeś w tej formule?MŁ: Tak naprawdę swoją historię ze sportem zacząłem od lekkiej atletyki, później poszedłem w stronę uderzanych sportów walki. Swoją historię mam zamiar niedługo kontynuować w formule MMA.
- W ostatniej walce pokonałeś doświadczonego Niko Falina. Była to dopiero druga walka zawodowa, wygląd mi na to, że już od początku szukasz wyzwań?MŁ: Tak jak powiedziałem wcześniej "im większe wyzwanie, tym większa chwała". Z Niko Falinem wygrałem na punkty 2:1 decyzją sędziów. Od tego momentu zrodziło się we mnie pragnienie rewanżu. Mam nadzieję, że federacja FEN, bądź inna organizacja, będzie w przyszłości zainteresowana taką walką. Szczytem moich pragnień jest walka na jego terenie.
- Masz na koncie dwa zawodowe starcia, powiedz więcej o nich ze swojej perspektywy, czy wszystko poszło tak jak chciałeś?MŁ: To są moje pierwsze starty zawodowe. Cały czas uczę się czegoś nowego. Poznaję siebie, otoczenie, ring. Uczę się myśleć, rozwijać. Jestem bardzo zadowolony. Jednak mam kolejne cele i marzenia.
- Jakie plany i cele postawiłeś sobie na ten rok 2017?MŁ: Trochę tego jest, na razie zostawię to dla siebie i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mógł się podzielić cząstką swojego życia z resztą ludzi.
- Dziękuję za rozmowę. Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić, lub podziękować to proszę bardzo.MŁ: (Śmiech) Dziękuję tobie, że wykazałeś zainteresowanie moją osobą.
Rozmawiał Arkadiusz Hnida