JAMES THOMPSON: NIE MOGĘ TAK ZAKOŃCZYĆ KARIERY
James Thompson po raz ostatni wyszedł do walki na koniec roku 2015, na gali Rizin FF. Ciosami pokonał go wtedy Tsuyoshi Kosaka, a Brytyjczyk długo zmagał się z kontuzjami. Teraz wraca do formy i zapewnia nas, że chce dalej kontynuować występy w mieszanych sztukach walki.
- Cześć James! Wiadomo coś o twojej kolejnej walce?James Thompson: Nie, na razie nic nie wiadomo, ja natomiast podjąłem decyzję, że jeszcze powalczę. Śmierć Kimbo trochę pokrzyżowała moje plany, ale nie chciałbym aby to zabrzmiało samolubnie, tak po ludzku przykro mi z powodu tego wydarzenia.
- Walczyłeś w organizacji Bellator. Czy dalej masz z organizacją kontrakt i liczysz na kolejne walki?JT: Tak jak mówiłem, zdecydowałem że jeszcze powalczę, bo nie mogę pozwolić na to, aby zamknąć mój rekord fatalnym występem z Tsuyoshi Kosaka.
- Miałeś zawalczyć z Kimbo Silice'em jednak ten niespodziewanie zmarł. Jak tą informację przyjąłeś?JT: Bardzo mi było smutno, bardzo mi zależało też na walce z nim w O2 Arena w Londynie. Oczekiwałem tej walki, miałem też obiecaną dobrą wypłatę. Bardzo długo budowałem formę licząc na tą walkę, lecz to wszystko umarło wraz z nieszczęsnym Kimbo.
- Co w ostatniej walce w Japonii poszło nie tak?JT: Wiedziałem, że przegrywam. Wziąłem ta walkę dla pieniędzy, musiałem. Mam różne zaległości do zapłaty, walka miała mi pomóc, miałem około 12. tysięcy dolarów do spłaty. Ta noc nie była moja. Wziąłem walkę bo musiałem, byłem nieprzygotowany, nie przetrenowałem do niej nawet jednego dnia. Musiałem jednak w to wejść, wiedząc że przegram. Nie ma mowy abym tak zakończył swoją przygodę z mma.
- Czy federacja Rizin FF choć trochę przypomina czasy Pride?JT: Federacja jest typowo japońska, dodatkowo wielu ludzi z Pride w niej pracuje.
- Dostawałeś jakieś ciekawe oferty walk?JT: Nie, byłem w fatalnej formie. Teraz się odbudowuję i powoli wracam myślami na rynek mma. Ale ciągle przede mną dużo pracy, aby wrócić do formy.
- Co byś powiedział na trzecią walkę z Pudzianowskim?JT: Zawsze powtarzam, za zawsze wezmę trzecią walkę z Pudzianowskim. Ale rozumiem tez KSW, dlaczego teraz nie biorą mnie poważnie pod uwagę jako rywala. Nie pokazałem się znim dobrze w ostatniej walce, i generalnie ostatnimi czasy. Jak coś się zmieni, to oni wiedzą gdzie mnie znaleźć, jeśli tylko chcą mnie zestawić. Ja jestem zawsze na tak.
- Czy po ostatniej walce z Pudzianowskim obserwowałeś jego karierę?JT: Śledzę wszystko co ważne w mma, więc oczywiście mam tez na niego oko. Jeśli KSW albo sam Pudzianowski chcą mojej walki, powinni się pospieszyć, bo młodszy nie będę. Obserwuję Pudzianowskiego, wydaje mi się, że osiągnął już swój maksymalny poziom. Wydaje się, że nie szuka już nowy wyzwań i testów. Dlaczego, tego nie wiem.
- Także mówiłeś, że jesteś bliski końca kariery. Zmieniłeś zdanie?JT: Mam 38-lat, stoczyłem wiele walk, nie miałem łatwo z moim trudnym, autodestrukcyjnym charakterem. Robię się starszy, ale fizycznie wciąż się trzymam. Miałem rok przerwy. Po dwóch beznadziejnych walkach w moim wykonaniu. Nie mogę tak skończyć, więc wracam.
- Jakie masz plany na rok 2017?JT: Nie wiem, co będę robił jutro. Nie jestem typem planującym. Nie ma sensu planować do przodu życia czy walk, życie przynosi zawsze niespodzianki. Wiem jednak, że dalej chcę walczyć, także pewnie niedługo dowiecie się więcej. Jestem też blisko do otworzenia swojej szkoły mma, także pewnie albo skupię się jeszcze na walkach, albo poświęcę całą uwagę swojej nowej szkole.
Rozmawiał Arkadiusz Hnida