PIOTR KOŁAKOWSKI: TEN ROK TEŻ BĘDZIE PRACOWITY

Dodano: 7 stycznia 2017 23:02
PIOTR KOŁAKOWSKI: TEN ROK TEŻ BĘDZIE PRACOWITY
Redakcja, Informacja własna
Sylwester Wosko
Reprezentujący klub Zamek Kurzetnik, Piotr Kołakowski to wciąż młody kickboxer, który już osiągnął pierwsze większe sukcesy. Do medali amatorskich w zeszłym roku dołożył dwie walki na profesjonalnej gali, w tym jedną DSF Eliminator w Piasecznie, gdzie jednak przegrał po efektownej walce z Przemysławem Żakiem. Udało nam się porozmawiać z Piotrkiem o planach na pierwszą połowę 2017 roku, chęci rywalizacji w K-1 oraz ewentualnym spróbowaniu swoich sił w boksie.

Reprezentujący klub Zamek Kurzetnik, Piotr Kołakowski to wciąż młody kickboxer, który już osiągnął pierwsze większe sukcesy. Do medali amatorskich w zeszłym roku dołożył dwie walki na profesjonalnej gali, w tym jedną DSF Eliminator w Piasecznie, gdzie jednak przegrał po efektownej walce z Przemysławem Żakiem. Udało nam się porozmawiać z Piotrkiem o planach na pierwszą połowę 2017 roku, chęci rywalizacji w K-1 oraz ewentualnym spróbowaniu swoich sił w boksie. 

- Cześć Piotrek! Mamy nowy rok, więc zacznę pytaniem o najbliższe plany startowe. Gdzie i kiedy będziesz teraz walczył?

Piotr Kołakowski: Tak naprawdę to dopiero co wróciłem do treningów, gdyż jak wiadomo w święta i w okresie poświątecznym trzeba było popuścić pasa i nieco się zregenerować przed najbliższym, trudnym sezonem. Przerwa już dobiegła końca i wróciłem na salę treningową z myślą o kolejnych startach. Pierwszym poważnym startem dla mnie będą Mistrzostwa Polski kick-light. Zaczynam już rywalizację z low Kickiem, powiem szczerze, że wcześniej mi ta formuła za bardzo nie odpowiadała, jednak powoli się przełamuję i mam nadzieję, ze podczas marcowych zawodów wyjdę w jak najlepszej formie. Jak wiec widzisz czasu do turnieju jest dużo, wiec forma powinna być zbudowana wysoka, a i samo przestawienie się na tą formułę kickboxingu nie powinno stanowić większego problemu. Później są Mistrzostwa Polski w mojej koronnej formule, czyli full-contact, gdzie aspiruję w najwyższe miejsce na podium. Następnie jest Austria Classic, a w maju Mistrzostwa Polski light contact i pointfighting oraz Akademickie Mistrzostwa Polski. Chciałbym obronić zdobyty przed rokiem tytuł akademickiego mistrza Polski, natomiast mimo,  że jestem full-contactowcem i powoli przechodzę do K-1, to nie zamierzam rezygnować z formuł planszowych i mam nadzieję, że uda mi się pojawić na MP light contact. Ponadto jeśli wszystko dobrze pójdzie, to chciałbym jeszcze wystartować na zawodach Pucharu Świata na Węgrzech i to by były moje plany sportowe na najbliższe pół roku. Drugie półrocze zależy od wyników w pierwszym i od otrzymania powołania do kadry.

- A zawody Taekwondo odpuszczasz?

PK: Myślę, że nie. Starty w Taekwondo traktuję jako starty kontrolne, można powiedzieć, że w pewnym sensie traktuje je jako sparingi. Na pewno nie chciałbym ich odpuszczać, jednak wszystko zależy od tego, jak będą się pokrywać z turniejami PZKB. Nie ukrywam, że moim priorytetem są starty w Polskim Związku Kickboxingu i cały rok jest podporządkowany właśnie pod starty kickboxerskie. 

- Wspomniałeś, że zaczynasz walczyć w kick-light. Czyli to oznacza, że celujesz w formułę K-1?

PK: Zdecydowanie tak. Ta formuła dominuje na galach zawodowych, więc naturalnym  jest, że jeśli chcę rywalizować w gronie zawodowców, to musze przestawiać się właśnie na formułę z low kickiem i kolanem. Udało mi się dwukrotnie zawalczyć na galach DSF Kickboxing Challenge na zasadach full-contact, jednak na ostatniej aktualny Mistrz Świata w tej formule, Mateusz Kubiszyn walczył w K-1. Jak widać wcale nie jest łatwo o walki zawodowe, jak w K-1 i tak naprawdę cały świat już się bije w tej formule, a oczy wszystkich zwrócone są właśnie na rywalizację według tych zasad.

- Nie myślałeś nigdy o boskie? Wielu zawodników z full-contact przechodzi później do boksu, oczywiście ze względów głównie finansowych. Jak Ty się zapatrujesz na taki pomysł?

PK: Często myślałem o tym, by jednak boksować, a nie rywalizować w kickboxingu. Niestety jako kadrowicz nie powinienem startować w boksie. Z przyjemnością pojechałbym nawet na jakiś mały turniej i sprawdził się w boksie. Sparowałem z pięściarzami z Olsztyna czy z Brodnicy i wcale nie odstawaliśmy od nich. Na razie jednak skupiam się na startach w PZKB, boks odkładam na później, chociaż sam nie wiem, czy się uda w boksie rywalizować. 

- W zeszłym roku dwukrotnie walczyłeś na galach sportów walki: w Brodnicy i w Piasecznie. Myślisz, że jest to Twoja przyszłość, czy będziesz ciągle łączył amatorkę z zawodowstwem?

PK: W kickboxingu łatwo łączyć walki zawodowe i amatorskie na przyzwoitym poziomie. Oczywiście gdyby była oferta, która zapewnia warunki do rywalizowania tylko na zawodowych ringach, to na pewno bym z niej skorzystał i wtedy porzucił walki amatorskie. Na ten moment chcę łączyć jedno i drugie. Tak naprawdę, to w mojej formule ciężko o walki zawodowe, których jest niewiele, ale jednak się znajdują. Na pewno chętnie bym zawalczył na gali zawodowej w full-contact, chociażby na takiej jak ta ostatnia w Poznaniu, gdzie był mecz międzypaństwowy.

- W kim upatrujesz głównego rywala, z którym możesz się mierzyć w tym roku?

PK: W tym roku wrócił Tomasz Borowiec, który był Mistrzem Polski zanim ja zacząłem startować. Ten zawodnik jest groźny dla każdego i chyba każdy zawodnik upatruje w nim największe wyzwanie w tym roku. 

- Oprócz kickboxingu widzę też, że jesteś zapalonym biegaczem. Biegasz rekreacyjnie, czy są również jakieś elementy rywalizacji?

PK: Biegam rekreacyjnie, zdarza się czasem pobiegnąć w jakimś krótkim biegu do półmaratonu. Jestem w grupie biegowej Kurzętnika, gdzie ludzie umawiają się na Facebooku na wspólne bieganie i głównie biegam z takimi samymi zapaleńcami jak ja.

- Powiedz mi proszę, skąd w ogóle wziąłeś się w świecie sportów walki?

PK: Leszek Jobs, mój trener postanowił otworzyć sekcję kickboxingu w moim mieście. Zobaczyłem plakat w szkole i postanowiłem, że będę trenował. Powiedziałem oczywiście w domu po powrocie ze szkoły, że będę trenował. Chociaż mama chciała mnie odwieść od tego pomysłu, to postawiłem na swoim. Później trener zaproponował mi starty i złapałem bakcyla po pierwszych sukcesach. Moja przygoda z kickboxingiem trwa już jedenaście lat, więc mam już trochę walk na karku.

- Jeśli chodzi o Twoich sportowych idoli, to czy masz kogoś na kim się wzorujesz?

PK: Oczywiście Marek Piotrowski, najlepszy polski kickboxer w historii. Nie będę oryginalny wskazując go jako idola. Ponadto mój trener Leszek Jobs był dobrym zawodnikiem i też bardzo go szanuję. Ponadto Wojciech Wiśniewski, Przemysław Saleta i śp. Józef Warchoł. W Polsce naprawdę mamy doskonałych kickboxerów, zwłaszcza w full-contact i nie trzeba szukać autorytetów poza Polską.

Korzystając z okazji chciałbym mocno podziękować wszystkim, którzy trzymają od zawsze za mnie kciuki i mi kibicują, a w szczególności rodzinie i znajomym. Ogromne ukłony w stronę sponsorów, którzy często pomagają mi i moim klubowym kolegom w wyjazdach na turnieje, co jest nieodłącznym elementem kreowania dobrych zawodników. Główne podziękowania należą się oczywiście mojemu trenerowi Leszkowi Jobsowi, który pomógł mi dojść do tego miejsca w którym teraz jestem i dalej prowadzi mnie profesjonalnym torem kickboxerskim.

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO