MARCIN ZONTEK: NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ
Przedstawiamy rozmowę z Marcinem Zontkiem, który zawalczy z mocno bijącym Boubacarem Balde z Francji. Czternastego stycznia w Lubinie, na gali FEN 15, będzie chciał udanie wrócić po przegranej walce o tytuł.
Dla 37-letniego Marcina Zontka, jednego z najbardziej doświadczonych polskich wojowników MMA, który m.in. zdobył tytuł mistrza brytyjskiej federacji Ultimate Cage Championships i walczył w rosyjskiej organizacji M-1 Global, będzie to już szósty występ w organizacji FEN. Dzięki czterem zwycięstwom z rzędu w pojedynkach z Krzysztofem Pietraszkiem, Maciejem Browarskim, Tassilo Lahrem i Arunasem Viliusem zawodnik klubu Contender Kamienna Góra na niedawnej gali FEN 12 Feel the Force otrzymał szansę sięgnięcia po tytuł mistrzowski w kategorii półciężkiej. Zontek ostatecznie pasa nie zdobył, ale jego zacięty, obfitujący w niesamowite zwroty akcji pięciorundowy bój z Przemysławem Mysialą z pewnością można zaliczyć do najlepszych walk mijającego roku w Polsce.
- Cześć Marcin. Jak samopoczucie przed walką?Marcin Zontek: Samopoczucie dobre, wszystko zgodnie z planem. Nie myślę o walce jak nigdy, jest dobrze.
- Przez pewien czas nie widzieliśmy cię w klatko-ringu, na pewno czujesz już głód walki?MZ: Głód jest, już nie mogę się doczekać, aż wejdę i się trochę pobiję.
- Jak wyglądają przygotowania do tego starcia?MZ: Tradycyjnie się przygotowuje u siebie, pod okiem Pawła Oleksego w Contender Kamienna Góra. Nic w tej kwestii się nie zmienia, cały czas tak samo trenowaliśmy, głównie pod Lacha, ale się posypał i cóż mogę powiedzieć, muszę wyjść i walczyć.
- Ostatnia porażka była dotkliwa, ponieważ brakowało sekund do końca walki. Długo dochodziłeś do siebie?MZ: No przegrałem, ale co mogę poradzić. Tylko ten, który nie wyjdzie do ringu nie przegrywa, lub nie wygrywa. To jest sport i trzeba brać taką ewentualność. Nie miałem po czym dochodzić, czasami po sparingach jest gorzej, jak po walce. Wszystko było okey.
- Twoim przeciwnikiem będzie Boubacar Balde. Co wiesz na jego temat?MZ: Nie wiem za wiele, nie słyszałem o nim nic, bo nie za bardzo śledzę świat MMA. Mam tyle zajęć, że nie jestem w temacie. Trener jest od tego, żeby mi zreferować nowego przeciwnika. Zresztą co to da, dwa tygodnie przed walką, że się o nim dowiem, to czy tamto. Muszę wyjść i tyle.
- Walczysz z ciekawym zawodnikiem z zagranicy. To cieszy, że organizacja stawia przed tobą kolejne wyzwania?MZ: No fajnie, że nie muszę walczyć z Polakiem. Będzie lepszy doping dla mnie, na pewno ma to swoje plusy.
- W kuluarach mówiło się o twoim starciu z Wojciechem Lachem. Jakbyś zapatrywał się na ten pojedynek?MZ: No na początku taka była opcja, trenowaliśmy pod Wojtka, skupiałem się nad wszystkim, co z nim związane. Nic nie mogę poradzić, że doznał kontuzji, taki jest sport i trudno.
- Teraz na pewno będziesz dążył do walki o tytuł, a tym samym do rewanżu z Przemkiem Mysialą?MZ: Nie myślałem jeszcze o pasie, tak daleko nie wychodzę.
- Masz za sobą też walkę w M-1 Global. Czy w ostatnim czasie federacja się do ciebie odzywała?MZ: Z M-1 mamy stały kontakt, trochę brak czasu i odpoczynek zmusiły mnie do przerwy w startach.
- Jakie masz plany, cele na rok 2017?MZ: Nie mam szczególnych planów na 2017, czas pokarze mam co robić, więc nie wybiegam za daleko. Poświęcam czas na pracę i rodzinę, która mnie otacza. Tak dużo się dzieje dookoła, że nie żyję samym MMA.
- Dziękuję za rozmowę. Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić, lub komuś podziękować to proszę bardzo.MZ: Wielkie podziękowania dla moich sponsorów, partnerów. Pionserwis, Dealer aut luksusowych VEGAS Marcin Bińczak, Weagree, Krisbike, Pomykała auto serwis, Żel trans Robert Żelazowski, którzy wsparli moje przygotowania. Oczywiście bez Marka Onyszkiewicza moje plecy, stawy, mięśnie by nie funkcjonowały. Również Paweł Zimoń, Paweł Oleksy, trener i chłopaki z klubu i HG. Dziękuję mojej żonie, która wkłada więcej pracy w to wszystko, niż ja sam. Pozdrawiam moich prawdziwych kibiców, którzy są ze mną chyba dopiero teraz. Zdaję sobie sprawę z tego, że są. Dziękuję wam wszystkim i do zobaczenia 14-ego!
Rozmawiał Arkadiusz Hnida