KOWALKIEWICZ: JEST MI CHOLERNIE PRZYKRO
Przegrany pojedynek z Joanną Jędrzejczyk wcale nie przekreślił wielkich ambicji Karoliny Kowalkiewicz. - Asia kiedyś mówiła, że nie jestem na jej poziomie i do naszego starcia nie dojdzie. Wyszło jak wyszło. Teraz też może nie chcieć rewanżu, ale jeśli wygram będą musieli mi ją dać. Pokonam każdego, aby do tego doszło - mówi dla Sport.pl Karolina Kowalkiewicz.
W listopadzie, po doskonałej walce o mistrzowski pas UFC w wadze słomkowej z Joanną Jędrzejczyk, Karolina Kowalkiewicz doznała pierwszej porażki w zawodowej karierze. Choć 31-letnia zawodniczka z Łodzi od początku przez ekspertów była skazywana na porażkę, to realnie zagroziła mistrzyni. W czwartej rundzie trafiła Jędrzejczyk bardzo mocnym prawym sierpowym, który na chwilę "zgasił" jej światło.
- Walkę obejrzałam dopiero miesiąc po gali, ponieważ wcześniej nie byłam w stanie - mówi w rozmowie ze Sport.pl Karolina Kowalkiewicz. - Targają mną różne emocje. Z jednej strony jestem z siebie zadowolona, z drugiej jest mi cholernie przykro. Całe doświadczenie oceniam jednak jako wielki plus. Nie cofnęłabym czasu - dodaje.
- Jestem na siebie wkurzona, że nie wykorzystałam tej szansy w czwartej rundzie, bo niewiele mi tam zabrakło do zwycięstwa. Jestem pewna, że jeszcze mój czas przyjdzie. Jestem jak Rocky. On na początku przegrał z Creedem, żeby potem wygrać w znakomitym stylu. Ze mną będzie tak samo.
Dana White zasugerował pojedynek Kowalkiewicz z Claudią Gadelhą, która już dwukrotnie przegrała z Jędrzejczyk, ale wciąż jest numerem dwa w wadze słomkowej. - Zgłosiłam już gotowość na kolejną walkę w drugiej połowie kwietnia. Jeszcze żadne konkretne nazwisko nie padło. Mogę walczyć z Claudią. Nie wybieram sobie rywalek. Mogę walczyć z każdym. Dążę do wali o pas w wakacje - tłumaczy zawodniczka UFC.