KSW: CZY POPEK TO DOBRA DECYZJA?
Trzeciego grudnia w Krakowie, na wielkiej hali Tauron Arena, odbędzie się hitowe starcie Popka Monstera z Mariuszem Pudzianowskim. Paweł Mikołajów, znany wcześniej jak Paweł Rak, wraca do mieszanych sztuk walki po ośmiu latach przerwy. Wielu kibiców nurtuje pytanie, czy ściągnie do federacji 'Popka Monstera' jest dobrą opcją. Trzeba przyznać, że marketingowo to strzał w dziesiątkę, powodów jest wiele. Jednym z nich są same osiągnięcia muzyczne Pawła, który jest jednym z najlepszych raperów w Polsce. To oczywiście daje nowych kibiców, którzy kupią PPV aby usiąść przed telewizory, lub żeby odwiedzić halę w Krakowie. Dowodem na to jest rekord sprzedaży biletów. Dodać też trzeba, że 'Król Albanii' znany jest nie tylko w Polsce, ale także w Wielkiej Brytanii, gdzie nagrywał utwory przez wiele lat z czołowymi raperami. Mikołajów dla wielu jest złą opcją, bo przecież przez całe swoje życie nie kłamał i mówił jak jego życie wygląda, a zawsze towarzyszyły mu używki, imprezy i dobra zabawa. Pochodzący z Legnicy zawodnik będzie chciał także sprawić sobie prezent, bo na dzień przed galą będzie miał urodziny.
Popek przygodę ze sportami walki zaczął od trenowania krav-magi, a po wyemigrowaniu do Wielkiej Brytanii zainteresował się jeszcze mocniej mieszanymi sztukami walki.
Paweł zaczął od treningów w klubie Teamt Titan pod okiem Mickey Papasa, a zadebiutował w roku 2008. Podpisał kontrakt z Cage Rage, która od razu się nim zainteresowała i była do tego znaną federacją na Wyspach. Drugiego lutego na edycji Contenders, w drugiej rundzie po uderzeniach pokonał Glena Reida, który mimo wszystko nie od razu się poddał. Był to udany debiut i Paweł wykazał, że może bić się dłużej niż wszyscy myśleli.
Drugi zawodowy start nastąpił trzy miesięcy później, kiedy piątego maja w Brimingham podjął bardziej doświadczonego Keva Simsa. Ten mimo, że szybko przegrywał, miał już walki z ciekawymi zawodnikami. Po minucie i dwunastu sekundach Popek wygrał efektownie walkę, a jego fani i znajomi szaleli na trybunach. Przy tej walce, jak i pierwszej, można było obserwować wielkie zainteresowanie walką Pawła w hali, jak i u nas w Polsce, można ją było śledzić na portalach społecznościowych. W tym pojedynku Mikołajów zachwycił, bo rywal był bezradny i nie miał nic do powiedzenia, a on odprawił go tak szybko.
Trzecią walkę zawodową Popek stoczył także w roku 2008, tym razem w Reading, gdzie na gali FX3 – Fight Night 9 trzynastego września doznał pierwszej porażki w karierze. Przypomnijmy, w tym starciu Paweł początkowo górował, jednak jego przeciwnik Sander Duyvis zaprezentował dobry powrót. Walka zakończyła się pod koniec pierwszej rundy, kiedy Holender po uderzeniach zapewnił pierwszą porażkę w rekordzie Króla Albanii.
Po trzeciej walce skończyły się starty Pawła w MMA, choć sam dalej chciał oczywiście prowadzić swoją karierę sportową. Tuż po gali, na ostatniej jego walce, kibice Popka oszaleli, zrobili zadymy i do tego zdarzył się śmiertelny wypadek. Dodatkowo Paweł za wybryki sprzed lat i tą ważną sprawę, został ukarany zakazem dożywtnim występowania w MMA na Wsypach Brytyjskich. Tak wtedy chciał wrócić do Polski, jednak z powodu problemów z prawem, nie było to możliwe. Przez wiele lat Popek zapowiadał, że ciągle myśli o startach w MMA i nawet zapowiadał, że jest bliski powrotu, jednak nigdy tego się nie doczekaliśmy.
Oficjalnie największa organizacja w Polsce poinformowała, że Paweł, który wrócił do Polski, zawalczy u nich na gali KSW 37 już trzeciego grudnia w Krakowie, a jego rywalem będzie utytułowany strongman Mariusz Pudzianowskim. Wtedy maszyna ruszyła było wiele odzewu pozytywnego i negatywne, jest tak oczywiście także teraz. Ucieszony Popek zaczął treningi, nie pali papierosów, zrezygnował z używek na czas startów. Na początku zaczęło się od tego, że Paweł zaczął trenować sam jeżdżąc na Mazury czy w Góry. Również widzieliśmy go oczywiście w Warszawie, gdzie pojawiał się w klubie S4, wtedy potrenował m.in. z Janem Błachowiczem.
Właściciele KSW wzięli sprawę w swoje ręce i zaproponowali mu treningi pod skrzydłami Marcina Różalskiego, chłopa z krwi i kości, który sam dla siebie jest trenerem. Popek zgodził się i do teraz bardzo ciężko trenuje, głównie kondycję, która oczywiście będzie bardzo potrzebna. W domu 'Płockiego Barbarzyńcy', a dokładniej w piwnicy, bo tam 'Różal' ma miejsce do trenowania, również trenuje przekorojowo. Była to jedna z najlepszych decyzji, bo kto inny jak nie Marcin, może przygotować do walki z Pudzianem. To Różalski bił się jako ostatni z 'Dominatorem' i wygrał. Każdy kibic interesujący się MMA wie, jak ciężkie są treningi u Marcina Różalskiego. Mimo wszystko Popek wytrzymał i może być to duży pozytyw do tej walki.
Przechodząc do najbliższej walki, Popek wraca i nie będzie miał łatwego zadania, bo przed nim jeden z najsilniejszych zawodników na świecie, mający już w MMA piętnaście pojedynków. Porównanie jest bardzo trudne, bo przecież Paweł przez ten okres nie zrobi aż tak dużo, ile zrobił sam Mariusz przez wiele lat, przechodząc do nowego sportu. Mimo wszystko będzie to marketingowa 'bomba', oglądalność tej walki możemy się hitowej, niczym starcie Pudziana z Najmanem, które przekroczyło wtedy wszelkie rekordy. Sam pojedynek, mimo wszystko, ma jakiś sens, bo jak wiemy Pudzianowski jest bliżej niż dalej końca kariery, do tego ostatnio nie udawało mu się wygrać w starciu z Peterem Grahamem czy wspomnianym Marcinem Różalskim. Dzielą nas już tylko godziny do starcia, na które czeka wiele osób, nawet tych, co przyjęli tę walkę jako żart.