KARTKA Z PAMIĘTNIKA NA TEMAT KOWALCZYKA

Dodano: 3 listopada 2016 12:05
KARTKA Z PAMIĘTNIKA NA TEMAT KOWALCZYKA
Paweł Sawicki, Informacja własna
Obraz własny
Oglądając materiał zza kulis ostatniej gali Fight Exclusive Night moją uwagę zwróciła wypowiedź byłego strongmana, obecnie niepokonanego zawodnika MMA wagi ciężkiej, Tyberiusza Kowalczyka (3-0). Zawodnik z Legnicy wypowiedział takie słowa: to już był zawodnik, już nikt mi nie powie, to był już zawodnik.

Oglądając materiał zza kulis ostatniej gali Fight Exclusive Night moją uwagę zwróciła wypowiedź byłego strongmana, obecnie niepokonanego zawodnika MMA wagi ciężkiej, Tyberiusza Kowalczyka (3-0). Zawodnik z Legnicy wypowiedział takie słowa: to już był zawodnik, już nikt mi nie powie, to był już zawodnik.

Wracam pamięcią do pierwszego Forum MMA, organizowanego wiosną na Stadionie Narodowym i tam podczas rozmowy z Tyberuszem Kowalczykiem, która miałem niewątpliwą przyjemność przeprowadzić, gdy Tyberiusz powiedział, że wygrywając z Akopem Szostakiem, wygrał z zawodnikiem MMA, pokręciłem przecząco głową. Nie ukrywam, że te słowa Tyberiusza z materiału zrealizowanego przez Extreme Hobby odebrałem jako kierowane pod moim adresem, pod adresem zalanego tłuszczem piśmaka, który siedzi w branży blisko 10 lat. Może jednak na początek wyjaśnię, co w mojej skromnej opinii znaczy, że jest się zawodnikiem MMA.

Ponownie wrócę pamięcią, tym razem do Ligi Brazylijskiego Jiu Jitsu w Skale, bodajże w 2012 roku, na której miałem przyjemność startować. Stoczyłem 4 czy 5 meczy, już dokładnie nie pamiętam, a dochodząc do finału wszystkie potyczki rozstrzygnąłem przed czasem. Wyszedłem do finału zadowolony, spełniony, że jako jedyny zawodnik  z klubu, który funkcjonował od niespełna pół roku przywiozę medal. I to był mój błąd, przykład braku profesjonalizmu i za pojedynek finałowy należy mi się tytuł antyzawodnika. Brak chęci wygranej, zadowolenie z dojścia do finału, tak najprościej można by opisać moją psychikę przed pojedynkiem, który oczywiście przegrałem. Słowa mojego trenera po tamtym meczu nigdy nie wyjdą z mojej pamięci: co Ty k**a zrobiłeś, jak mogłeś przegrać wygraną walkę?! Później tocząc pojedynek w formule MMA nie popełniłem już tego samego błędu. Jakie atrybuty powinien mieć przede wszystkim zawodnik? Moim zdaniem serce do walki i niezłomną wolę. Właśnie to definiuje w moim słowniku zawodnika MMA i uważam, że właśnie takim zawodnikiem jest Tyberiusz Kowalczyk, a mi podczas pamiętnego turnieju BJJ w podkrakowskiej Skale tego zabrakło.

Wracając jednak do pojedynku Tomasz Czerwiński vs Tyberiusz Kowalczyk na gali FEN 14, to mieliśmy spotkanie dwóch kolosów i spodziewaliśmy się nokautu, szybkiego nokautu. Kowalczyk jednak zadziwił polską scenę MMA, pokazując, że jest zawodnikiem, który mimo późnego wieku wciąż się rozwija i dzięki ciężkiej pracy można stać się zawodnikiem MMA, nawet perspektywicznym zawodnikiem dywizji ciężkiej w wieku 35+. Jednak nie umiejętności czynią z człowieka zawodnika. Pamiętam wywiady z Krzysztofem Soszyńskim, zawodnikiem MMA, który walczył w UFC i którego występami emocjonowaliśmy się kilka lat temu. Po walce Jay Silva vs Michał Materla na jednej z gal KSW Krzysztof wypowiedział jedno zdanie: nie nauczę serca do walki, mogę nauczyć technik, ale serca nie nauczę. W tamtej walce Michał Materla pokazał fanom, na czym polega bycie zawodnikiem MMA. To właśnie po tamtym heroicznym boju, w którym już w pierwszej rundzie doznał poważnej kontuzji kolana, jego popularność wywindowała, a wielu młodych adeptów MMA wzięło go sobie za idola. Oczywiście umiejętności byłego mistrza KSW w wadze średniej, niewątpliwie bardzo wysokie, również przysporzyły mu wielu fanów, jednak to ogromne serce do walki sprawiło, że stał się wzorem dla masy zawodników, marzących o wielkiej karierze w najwszechstronniejszej formule walki sportowej.

Właśnie w pojedynku z Czerwińskim Kowalczyk pokazał, że jest ulepiony z takiej twardej gliny. Trzykrotnie zrobiło mu się ciemno przed oczami po ciosach Czerwińskiego, chciał pójść do obalenia, jednak tego nie zrobił. Przyjął walkę w stójce, chciał dać fanom to, za co zapłacili, czyli emocje. Właśnie po tym poznaje się zawodnika. Po sercu do walki, a Kowalczyk pokazał, że ma ogromne. Były naprawdę złe momenty w tej walce, ale jednak ‘Tyberian’ dalej szedł przez pojedynek z podniesioną głową, nie zamierzał odpoczywać przenosząc walkę do parteru, tylko dalej rywalizować z przeciwnikiem o miano twardszego tego wieczora. 

Porównuje się zawodników MMA do współczesnych gladiatorów. Na arenie walczyło się o życie, w MMA walczy się o rekord, chwałę i szacunek. Jednak zawodnicy do każdej walki podchodzą tak samo jak słynni rzymscy herosi podchodzili do morderczych konfrontacji. Orężem nie jest już miecz, trójząb czy inna broń sieczna czy broń obuchowa, a całe ciało przeciwnika. Dalej jednak o losach pojedynku może przesądzić charakter wojownika. Właśnie takie momenty budują miłość u fanów. Pamiętamy moment, gdy najlepszy polski ciężki w historii zawodowego boksu, Andrzej Gołota zszedł z ringu w walce z Mike’m Tysonem. Kibice obrzucali Polaka napojami, butelkami i innymi przedmiotami. Fani oczekują zaangażowania ze strony fightera, woli walki do ostatniej sekundy, a gdy tego nie otrzymają potrafią w jednym momencie zapomnieć o poprzednich pojedynkach, czego właśnie najlepszym przykładem jest Gołota. Kowalczyk do tej pory pokazuje, że on sam jest zawodnikiem i właśnie w tej kategorii należy go traktować.

Jednocześnie pragnę przeprosić zawodników, którzy mogli się poczuć urażeni przez tamtą rozmowę. Mimo kilku lat spędzonych przed kamerą, dalej mi się zdarza popełniać takie gafy, jak tamten elementarny brak szacunku, w tamtym przypadku do Akopa Szostaka. Osobiście znam Akopa od 6 lat, od czasów gdy dopiero zaczynał trenować MMA na sali judo warszawskiej Gwardii pod okiem Antoniego Chmielewskiego. Mijaliśmy się często w podziemiach dworca centralnego i zawsze pierwszy podał rękę. Tym tekstem chciałbym przeprosić za tamten wywiad, gdyż Akop wychodząc do klatki czy klatkoringu z zawodnikami cięższymi kilkanaście kilogramów od niego pokazał, że serce do walki nie jest jego słabą stroną. A dla was drodzy fani mam jedno przesłanie, jakże często powtarzane przez dziennikarzy, trenerów, zawodników: szanujcie fighterów, bo samo wyjście do walki jest już wyczynem. Nie każdy jest w stanie ryzykować zdrowiem podczas pojedynku, a zdarzały się już sytuacje, gdy zawodnicy uświadamiali sobie w ostatnich momentach, tuż przed wyjściem na arenę, że nie trenowali na tyle mocno, by móc rywalizować z przeciwnikiem. Szacunek należy się każdemu, kto podejmuje walkę i nie ważne czy ma rekord 10-0 czy 2-19, jeśli podejmuje walkę z rywalem, to oznacza, że należy go szanować.

Tak więc na koniec już w nieco bardziej oficjalnym tonie od siebie: Panie Kowalczyk chapeau bas, jest Pan zawodnikiem MMA w moim skromnym mniemaniu, nie ważne czy walczy Pan z zawodnikami czy nie. Freakiem na pewno Pan nie jest.

Więcej informacji: Tyberiusz Kowalczyk
Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO