MARCIN BANDEL: Z BJJ NIE DA ŻYĆ - WYWIAD DLA SDW
Walczący obecnie dla federacji Fight Exclusive Night, Marcin Bandel jest czołowym zawodnikiem wagi półśredniej w Polsce. Dzięki współpracy z miesięcznikiem Sport dla Wszystkich możemy udostępnić wywiad, jaki z Marcinem przeprowadził redaktor związany również z naszym serwisem. Marcin poruszył kilka tematów w tym rezygnację z BJJ na rzecz MMA, pojedynki w wadze do 94 kg oraz plany na przyszłość w organizacji FEN. Polecamy!
Sport dla Wszystkich: Marcinie, skąd znalazłeś się na macie? Czy trenowałeś wcześniej jakieś inne sporty?Marcin Bandel: Witam wszystkich czytelników miesięcznika Sport dla Wszystkich. Zaczęło się to wszystko dawno, dawno temu, jednakże nie za górami i za lasami, tylko w mojej rodzinnej Łodzi. Przygodę ze sportem rozpocząłem, niemal jak każdy chłopak, od piłki nożnej, którą trenowałem od 7 roku życia przez prawie dziewięć lat. Mając 16 wiosen na karku rozpocząłem treningi sztuk walki. Jak to bywa w przypadku wielu zawodników, nie poszedłem sam na trening tylko zaciągnęli mnie ze sobą starsi koledzy z osiedla. Nie musieli mnie jednak długo namawiać, gdyż zawsze kręciły mnie walki i w końcu mogłem zająć się swoją pasją, która zrodziła się oczywiście z filmów z Van Dammem oraz gier video.SdW: Sam pamiętam Cię jeszcze z zawodów BJJ, gdzie walczyłeś w dywizji do 94 kg, a teraz walczysz w MMA w wadze do 77 kg, a w UFC walczyłeś nawet w 70 kg. Skąd pomysł, by zmniejszyć masę ciała?MB: Na samym początku mojej przygody z mieszanymi sztukami walki nie bawiłem się w żadne trzymanie wagi, nawet jej nie zbijałem. Brałem po prostu walki, które mi akurat proponowano i wychodziłem do klatki czy do ringu, by walczyć. Zresztą, gdy ja zaczynałem wchodzić w świat MMA to każdy był jak największy, więc nie chcąc odstawać od reszty, ja również byłem zawodnikiem, o wyglądzie kulturysty (śmiech). Każdy w młodym wieku chce być jak Arnold Schwarzenneger, a ja nie odbiegałem od tego wzorca. Oczywiście z czasem zacząłem do wszystkiego podchodzić bardziej profesjonalnie, zaczęło się trzymanie diety i zbijanie wagi. W MMA ważna jest nie tylko masa i siła, ale również wzrost i zasięg ramion, a ja zbudowany niczym zapaśnik siłą rzeczy postanowiłem, że niższa kategoria wagowa będzie działać na moją korzyść.
SdW: Już nie walczysz w kimonach, jednak wielu Polaków dalej to robi. Jak ocenisz rozwój BJJ pod kątem zawodów i perspektywy życia z tego sportu? Mamy Abu Dhabi, gdzie płacą jakieś pieniądze. Czy myślisz, że obecnie można żyć z BJJ prowadząc treningi, seminaria lub startując?MB: Uważałem i dalej uważam, że nie da się żyć wyłącznie z brazylijskiego jiu jitsu. Jest to niestety smutna prawda dla wszystkich entuzjastów tej dyscypliny i dlatego duża część zawodników BJJ szuka pieniędzy w MMA, która jest bardziej medialną dyscypliną. Poziom sportowy niesamowicie się rozwinął u nas w Polsce, gdzie nie pojadę to wszyscy mówią, że Polska to taka Brazylia Europy jeśli chodzi o parter. Tak naprawdę, to Polska jest zaraz za Brazylią i USA jeśli chodzi o poziom sportowy i wyszkolenie parterowe. Na pewno cieszy fakt, że cały czas pojawiają się młodzi, zdolni zawodnicy z Polski, którzy odnoszą coraz większe sukcesy na największych imprezach BJJ na świecie.SdW: Stoczyłeś dwie nieudane walki w UFC, po drugiej miałeś problemy z nerkami. Czy nie ma już śladu po tamtym problemie? Czy jeszcze planujesz zejść do 70 kg w przyszłości?MB: Niestety taka sytuacja miała miejsce i ciężko mi jest o tym mówić, gdyż było to spowodowane niewłaściwym podejściem do kwestii zbijania wagi. Nie ma co lamentować jednak nad rozlanym mlekiem, życie toczy się dalej i trzeba z tego wyciągnąć nauczkę na przyszłość. Jedyne czego mogę żałować, to że zdecydowałem się na ten eksperyment dopiero w UFC. Wiadomo, że w tej organizacji chce walczyć każdy zawodnik na świecie, a konkurencja w mojej wadze jest naprawdę duża i ciężko jest powrócić znów do organizacji. Powinienem pomyśleć o tym wcześniej, zbadać zachowanie organizmu, a nie robić to dopiero na najwyższym poziomie organizacji. Jestem zbyt duży z natury, by zbijać do 70 kg i co za tym idzie, źle się czuję w tej kategorii wagowej. Dywizja półśrednia mi służy i myślę, że zostanę w niej dłuższy czas.SdW: Walczysz dla FEN, które jak wiadomo ma korzystniejszą ofertę przejścia do UFC niż KSW. Czy to było powodem związania się z FEN? Czy padła jakakolwiek kontroferta z KSW?MB: Celem podpisania kontraktu było bardziej pokazanie się publiczności w Polsce. Jak wiadomo, gale tej organizacji pokazywane są nie tylko w tematycznych kanałach sportowych Polsatu, ale również na antenie głównej stacji, która jest dostępna praktycznie w każdym gospodarstwie domowym w Polsce. Podobnie KSW, tylko tam pokazują więcej niż dwie walki. Innymi słowy każdy może oglądać zawodników obu organizacji w akcji, a to przekłada się na popularność samych fighterów oraz sponsorów.SdW: Wiadomo, że celem jest powrót do UFC, ale jakbyś po drodze walczył o pas FEN, to też pewnie byś się nie obraził. Pytanie czy bardziej zależy Ci na tym, by walczyć o pas FEN czy nie musisz walczyć o pas, byleby walki pozwoliły wrócić do UFC?MB: Pas FEN na pewno jest cennym trofeum, ale nie chciałbym walczyć o niego z innymi Polakami. Walcząc między sobą odbieramy sobie marzenia. Naprawdę nie chce się bić z zawodnikami z Polski, o wiele lepiej czuję się walcząc z obcokrajowcami.SdW: Wiadomo, że jak walczy Marcin Bandel to będzie urwana noga, ale powiedz, jak bardzo skupiasz się na boksie i MT w swoich treningach Kto pomaga Ci poprawić te elementy?MB: Nie jest wcale tajemnicą, że wywodzę się ze sportów chwytanych ze specjalnością parterową. Cały czas jednak pracuję nad swoją stójką oraz zapasami. Teraz w Łodzi połączyliśmy dwa kluby i mamy jeden super klub. Chodzi oczywiście o Zenith Vera Fight Club. Mamy doskonałych trenerów oraz świetne warunki do trenowania. Tylko czekać, aż zaczniemy zbierać żniwo z tego połączenia. Już teraz mamy kilku zawodników, którzy zaczynają coraz więcej znaczyć na polskiej scenie MMA.SdW: Co trzeba jeść i chlać, by tak jak Marcin Bandel lać?MB: Przede wszystkim trzeba ciężko trenować i angażować się w stu procentach, a najlepiej jeść posiłki przygotowywane przez Body Chef (śmiech). I oczywiście konsultować się z moim dietetykiem, Sebastianem Ostapskim. Wtedy można walczyć jak prawdziwa bomba.SdW: Jak wyglądają Twoje przygotowania siłowo - kondycyjne do walki podczas wszystkich okresów tych do walki i tych okresów roztrenowania?MB: Dopiero powoli zaczynam mądrzej trenować kiedyś trenowałem na maksymalnych obrotach cały czas, nie zważając na żadne mezocykle czy kontuzje. Teraz trenerzy każą mi też odpoczywać w luźniejszym okresie i skupiać się bardziej na technice, a przed walką więcej sparingów dynamiki. Co nie znaczy, że porzuciłem treningi na siłowni kompletnie, po prostu trenuję mądrzej i moje treningi są zaadaptowane pod uprawnianie MMA.Korzystając z okazji chciałbym bardzo podziękować wszystkim, którzy są ze mną na dobre i na złe, mojej rodzinie, moim kolegom z Zenith Vera Fight Club, to oni robią naprawdę ciężka robotę w moich przygotowaniach, trenerom : Bartkowi, Pawłowi, Jackowi i Łukaszowi. Jestem również bardzo wdzięczny moim sponsorom: Pit Bull West Coast, Body Chief, Anabolic Life.