GLADIATOR ARENA X: WOJCIECH JANUSZ PRZED GALĄ
Przedstawiamy rozmowę z utalentowanym półciężkim Wojciechem Januszem, który piętnastego lipca stoczy swoją kolejną ważną walkę. Na gali Gladiator Arena X zmierzy się z solidnym Łukaszem Klingerem. Janusz trenuje pod okiem legendarnego Piotra Bagińskiego. Był wielokrotnym mistrzem Polski w brazylijskim ju-jitsu i mistrzem Polski ADCC w submission fighting.
'Kulkinio' udanie debiutował na gali FEN 7 w Bydgoszczy, pokonując błyskawicznie Andrzeja Piątkowskiego. Następnie w kolejnej walce, po zaciętym i emocjonującym boju decyzją sędziów przegrał z Marcinem Wójcikiem. W ostatniej walce, także po dużych emocjach i dobrej walce, przegrał pewnie na punkty z młodym talentem Michałem Oleksiejczukiem. Teraz będzie chciał przełamać się i przerwać złą passę.
- Cześć Wojtek. Powiedz na początek jak samopoczucie przed kolejną walką?Wojciech Janusz: Cześć, witam wszystkich. Po ostatniej walce nie miałem żadnych poważnych obrażeń i kontuzji. Czuję się bardzo dobrze. Jestem zmotywowany i zmobilizowany do ciężkiej codziennej pracy na treningach, a zarazem zniecierpliwiony i podekscytowany możliwością stoczenia kolejnego pojedynku z bardzo mocnym rywalem.
- Jak wyglądają przygotowania do walki. Ostatni pojedynek toczyłeś niedawno, będziesz chciał tylko podtrzymać formę?WJ: Po ostatniej walce miałem kilka dni odpoczynku, nie zapominając o diecie i delikatnym rozruchu w plenerze. Wiedziałem bo wcześniej dostałem sygnał, że w lipcu lub sierpniu jest bardzo ciekawa opcja stoczenia walki. Przygotowania prowadziłem głównie w Berserkers Team Szczecin i BKS Skorpion. Tym razem okres przygotowawczy będzie wynosił 40 dni, ale tak naprawdę jest to przedłużenie poprzedniego. Moje życie przed walką jest rygorystyczne i podporządkowane pod treningi. W zależności co podpowiada mój organizm, działamy elastycznie i zmiennie. Czasami trzeba podkręcić jednostkę treningową, a czasem zamienić na odnowę biologiczną. jest ścisła dieta, trening, regeneracja, a w niedzielę troszkę luzu. Szykujemy się do walki na tej samej gali w większej grupie. Wystąpi kilku zawodników z naszego klubu - Łukasz Szczerek, Sebastian Romanowski, Mateusz Zieleński, Marcin Mazurek, Kamil Roszak, Piotr Wróblewski, Patryk Trytek, Sebastian Napierajczyk. Przypomina mi się gala w Czechach, gdzie startowało nas siedmioro i mieliśmy wymagających przeciwników, a mimo to każdy z nas wygrał. Wtedy naprzeciw mnie stanął bardziej doświadczony Vita Mirakota, który w czerwcu tego roku stoczył swoją zwycięską walkę. Większa liczba zawodników zdecydowanie wpływa na atmosferę, kolejne zwycięstwa budują i napędzają kolejnych. Mamy wspólnych kibiców, ale za taką grupą przyjedzie kilkaset osób. Bilety idą błyskawicznie i zaczyna ich brakować. Fani to nasza najmocniejsza broń. 'Kulko bus' czeka na wyjazd. Na miejscu mam wszystko czego potrzebuję, z każdej dziedziny przygotowania do walki. A nad wszystkim czuwa mój sztab trenerski i medyczny, to Piotr Bagiński, Karol Chabros – trener boksu, Sebastian Kwiatkowski – rehabilitant, Maja Marciniak – praca mentalna, Jakub Mauricz – dieta i Rafał Buryta – przygotowanie wydolnościowe plus trening funkcjonalny.
- Twoim przeciwnikiem będzie Łukasz Klinger, co wiesz na jego temat?WJ: To bardzo, bardzo mocny rywal. Starszy ode mnie, z dużą liczbą walk. Jest bezkompromisowy. Jego pojedynki kończą się w niepełnym wymiarze czasowym. Bardzo ambitny, z pełnym przekrojem w każdej płaszczyźnie walki, zadaje dużo uderzeń, kopnięć, plus ma ciekawą pracę zapaśniczą i parterową. Z takimi rywalami chcę się sprawdzać! Klatko-ring pokaże kto z nas będzie lepszy.
- W ostatniej walce przegrałeś z Michałem Oleksiejczukiem, co poszło nie tak. Zapewne już przeanalizowałeś ten pojedynek?WJ: Przed pojedynkiem czułem się rewelacyjnie pod każdym względem, wszystko szło dobrze. MMA jest sportem nieprzewidywalnym. Na równym poziomie zawodników wynik jest sprawą otwartą. Przeciwnik był tego dnia lepszy i wygrał. Mam ogromną nadzieję, że będę miał możliwość jeszcze raz stanąć do pojedynku z nim i rozstrzygnę go na swoją korzyść.
- Tuż po walce mówiłeś, że czułeś się zwycięzcą, albo że wygrałeś którąś z rund. Podtrzymujesz to po oglądnięciu pojedynku?WJ: Nie dyskutuję z werdyktem. Sędziowie uznali że przegrałem, są profesjonalistami. Po prostu nie dam im szansy na podjęcie decyzji w kolejnych walkach. Pojedynek analizowałem, wyciągnąłem wnioski i walczymy dalej.
- Teraz masz w federacji FEN dwie porażki z rzędu. Organizacja przeprowadziła z tobą rozmowę i powiedziała co dalej?WJ: Z organizacją mój sztab trenersko–menedżerski jest w stałym kontakcie. Są plany żeby jeszcze raz dla nich zawalczyć w tym roku. Wcześniej było ustalone, że Sopot odpada, głównie z przyczyn osobistych. Chciałbym walczyć trzy cztery razy w roku, łącząc walki w FEN i innych organizacjach. Zdaje sobie sprawę, że dwa razy przegrałem i moja droga do celu się wydłużyła, ale będę powtarzał - jestem zawodnikiem, który nigdy się nie podda i żadna porażka na pewno mnie nie powstrzyma, zawsze się będę bił do końca! Czy wygram czy przegram, zawsze zostawię serce w klatce czy klatko-ringu. Po tym poznaje się Zawodnika - Wojownika. Nie po tym jak wygrywa, a po tym jak przegrywa, i po tym jak się podnosi !
- W swoim dorobku masz też walkę za granicą, będziesz dążył do kolejnego takiego ciekawego startu?WJ: Tak. Docelowo jedną lub dwie walki rocznie chcę toczyć poza granicami Polski. Sztab menedżerski wzmocnił Pan Paweł Bączkowski. Jego praca jest już widoczna. Walkę w Czechach, którą miałem, była jego zasługą. Ma bardzo dobre relacje z naszymi sąsiadami. Wspólnie z Piotrem Bagińskim tworzą zgrany duet i działają na rynku. Są również sygnały z Rosji. Moi koledzy kilka walk stoczyli w Niemczech. A ja również miałem niezwykle intratną propozycje, tak pod względem sportowym jak i finansowym. Niestety zbyt krótki okres spowodował, że propozycja nie była do zaakceptowania.
- Gala Gladiator Arena X połączona jest z festiwalem Disco Polo, wybierasz się potem na zabawę?WJ: Myślę, że forma relaksu bezalkoholowego należy się każdemu po wygranej, ale co i jak na razie nie myślę. Pierw walka, później przyjemności.
- Dziękuję za rozmowę. Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić lub komuś podziękować to proszę bardzo.WJ: Bardzo dziękuję wszystkim fanom, którzy są ze mną na dobre i na złe. Wasze wsparcie wyzwala we mnie dodatkowe pokłady sił i każdy z was ma wkład w nasz wspólny sukces. Dziękuję Klubom Berserkers Team Szczecin i BKS Skorpion Szczecin. Dziękuję sztabowi Trenersko/Menedżersko/Medycznemu, a w szczególności są to: Piotr Bagiński, Karol Chabros, Sebastian Kwiatkowski, Maja Marciniak, Jakub Mauricz, Rafał Buryta i Paweł Bączkowski. Dziękuję wszystkim sparingpartnerom. I na koniec dziękuję firmom wspierającym mnie, są AMB AGRO, Konig Freight Logistics, Polar Freight Logistics, St Medical, Exped Poland, PitBull, Real Pharm, druk24.szczecin.pl, Żuchowski fotografia, Mauricz.com, Ortofach, jedziecatering.pl, Cafe Tygodnik Podhalański, Appendix Cafe Bar, Kwiczoł i Transa.
Rozmawiał Arkadiusz Hnida