PLMMA: WOJCIECH ORŁOWSKI PRZED GALĄ
Przedstawiamy rozmowę z Wojciechem Orłowskim, ciekawym zawodnikiem kategorii półciężkiej. 'Dżentelmen' w poprzednim roku wrócił po dwóch latach przerwy i zachwyca, wygrał pewnie trzy walki, a jedna zakończyła się decyzją NC. Orłowski w ostatniej walce na zasadach Pride, w 20 sekund efektownie pokonał Pawła Bolanowskiego. Teraz Wojciecha czeka kolejna walka, czwartego listopada na hitowej gali PLMMA w Warszawie, gdzie stanie do ciężkiego starcia z Dawidem Drobiną i będzie chciał oczywiście wyrównać już swój rekord.
- Cześć Wojtek. Powiedz nam na począteku, jak samopoczucie przed kolejną zbliżającą się walką?Wojciech Orłowski: Ciężko mówić o nastawieniu przed walką, bo jeszcze trochę czasu do niej. Natomiast czuję się wyśmienicie. Robię bardzo dużo przygotowania fizyczno-motorycznego, z każdym dniem czuje się sprawniejszy.
- Do walki zostało jeszcze dosyć dużo czasu, czy nie wykluczasz jakiegoś starcia jeszcze wczesniej?WO: Miałem kilka propozycji z bardzo ciekawych organizacji, ale trener zadecydował, że robimy przerwę do listopada. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zrobiłem cztery walki i mistrzostwa Hiszpanii w grapplingu, więc może tym się kierował, podejmując taką decyzje. Ja się słucham. Jak mi powie, że walczę wcześniej, to będę walczył, zatem to pytanie bardziej w kierunku Mirka Oknińskiego.
- Jak będą wyglądały przygotowania do tego starcia, opowiadaj co zaplanowałeś?WO: Przygotowania jak do każdej walki. Aktualnie jestem w trakcie przygotowań fizycznych i jak pisałem wcześniej, dużo ćwiczę poprawiając motorykę. Około trzy miesiące przed walką wejdę w okres BPS, na który trener na pewno ma już plan.
- Twoim przeciwnikiem będzie Dawid Drobina, co wiesz na jego temat?WO: Dawid Drobina to solidny zawodnik, mocny fizycznie, z dobrym przygotowaniem parterowym. Sędziowałem jego walkę na jednej z gal PLMMA. Natomiast od jakiegoś czasu nie skupiam się na rywalu, tylko na sobie, bo to ja mam się dobrze przygotować. Dodatkowa presja, że muszę zwrócić na coś szczególna uwagę ze względu na rywala, jest mi zbędna.
- W tym roku same zwycięstwa, chciałbym więcej powiedział o ostatnich pojedynkach.WO: Zwycięstwa były dosyć szybkie, bo wszystkie w pierwszych rundach. Co tu opowiadać, zapraszam na swój Facebook i Instagram, tam walki są do wglądu i zainteresowanym nie zajmie to dużo czasu. Tak w skrócie, AFL Barcelona w styczniu, wygrana przez TKO, następnie ACB w Warszawie w lutym, duszenie zz palców po parterowej potyczce, marzec kolejny raz stanąłem na najwyższym stopniu podium w mistrzostwach Hiszpanii w grapplingu i w maju wygrałem przez knockout na gali MMA Nastula Cup/PLMMA67.
- Ostatni pojedynek był na zasadach Pride, a ty podkręciłeś publiczność tym błyskawicznym zwycięstwem. Czy jesteś zainteresowany walką na takich zasadach?WO: Zasady organizacji Pride są mi bliższe niż zasady UFC, zatem jak najbardziej jestem. Natomiast nie są to przyjemne zasady dla bitego np. stompami. Jeśli ludzie chcą to tak oglądać, to ja będę tak walczył. Taka robota.
- Po dwóch latach przerwy wróciłeś w poprzednim roku, walką z Danielem Diazem, która zakończyła się decyzją NC. Czy nie było zainteresowania rewanżem ze strony organizatorów, albo twojej?WO: Walka z Danielem Palomo skończyła się No Contest z wiadomej przyczyny. Odbywała się w Maladze, skąd pochodzi Palomo i gdzie jest lokalnym bohaterem. Był to Co-Main-Event, więc kiepsko jakby przegrał z obcokrajowcem ze słabym rekordem, poza tym, za wygraną był bonus. Po wygranej pierwszej rundzie i wyraźnym prowadzeniu w drugiej, zostałem sfaulowany, co uniemożliwiło mi kontynuowanie walki. Na początku pod wpływem emocji chciałem rewanżu i padły propozycje ze strony mojego trenera z Hiszpanii w kierunku Palomo. Tyle, że na gali w Madrycie, na co nie przystał. Teraz na zimno, walka z tym "zawodnikiem" nie jest mi do niczego potrzebna, więc niech sobie nadal jest lokalnym bohaterem.
- Tuż przed tą przerwą miałeś złą passę. Teraz cały czas wygląda to dobrze. Myślisz, że od tego czasu zmieniło się bardzo wiele. Jeżeli tak, to co?WO: Zmieniłem życie o 180 stopni. Wszystko co uważałem za złe w moim życiu poszło w odstawkę. Wyjechałem z kraju, oczyściłem głowę z marazmu i jakoś idzie do przodu. Współpracuję z coachem mentalnym. To Norik Koczarian, który przy okazji swojej profesji jest też doskonałym zapaśnikiem, więc dokładnie wie, jak to rzemiosło przełożyć na sport.
- Masz za sobą walkę w czołowej rosyjskiej federacji ACB i najlepszej hiszpańskiej AFL. Jak ci się podobają te federacje, powiedz coś o ich 'kulisach' i czy byłbyś zainteresowany kolejnymi startami tam?WO: Bardzo miło wspominam występ dla ACB. Organizacja w pełni profesjonalna, pod każdym względem, jeśli tylko pojawi się propozycja i trener zatwierdzi, to jestem. AFL również robi fajne imprezy. Miałem propozycję walki dla nich, ale nakładało się to z Nastula Cup.
- Masz dalsze plany na ten rok, albo początek następnego. Może jakieś mocno wyznaczono cele?WO: Jak powtarzam często, zbyt wiele nie mam tu do powiedzenia, bo o wszystkich startach decyduje trener. Jestem większość roku w treningu, także nie znam dnia ani godziny, poza czwartym listopada 2016.
- Dziękuję za rozmowę. Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić lub komuś podziękować to proszę bardzo.WO: Korzystając z okazji chciałbym podziękować Wam za możliwości przypomnienia się, i czytelnikom za to, że chce im się to czytać. Dziękuje sponsorom: FITSHAPE , AUTO FIT PRUSZKÓW, REHABILITACJA ŁOMIANKI, KP Finance Consulting (Krzysztof Popowski), NRG-ex,DIIL, JAHLOVETATTOO. Pozdrawiam rodzinę i przyjaciół.
Rozmawiał Arkadiusz Hnida