KSW: BOHATERSKI CZYN KAROLA BEDORFA
Karol Bedorf, mistrz kategorii ciężkiej w KSW, popisał się bohaterskim czynem. Był on świadkiem wypadku na autostradzie, jako jeden z nielicznych zatrzymał samochód i postanowił pomóc. Oto opis całej sytuacji oczami 'CoCo'.
Do wszystkich co lubia „ZAPIER*ALAĆ”.
Dzisiaj byłem świadkiem wyjątkowej ludzkiej obojętności. Na ok. 40 km przed Gdańskiem na autostradzie A1 zauważyłem człowieka wysiadającego przez tylna szybę z samochodu, który miał do połowy wgnieciony dach od strony kierowcy po koziołkowaniu. Człowiekiem, który wysiadł był kolega wciąż uwiezionego w pojeździe kierowcy, prosił przejeżdzających kierowców o pomoc… Oczywiście wszyscy byli zbyt zajęci żeby zatrzymać się i ratować ludzkie zycie!!!
Nie zastanawiając się wyskoczyłem z auta i przystąpiłem do czynności ratowniczych. Problem polegał na tym, że auto było tak zdeformowane, że nie można było otworzyć przednich drzwi z obu stron… Wybiłem w aucie wszystkie szyby, dostałem się do uwiezionego kierowcy, rozciąłem pasy bezpieczeństwa jednak dach wciąż go przygniatał. Na szczęście znalazła się obok mnie garstka ludzi, którzy też chcieli pomóc. Wspólnie zaczęliśmy odginać blachy i umożliwiać swobodne oddychanie poszkodowanemu. Na szczęście jeden z pomocników miał łom, którym wyważyliśmy wszystkie drzwi. Kierowca był nieprzytomny, miał otwarte złamanie reki i ciężko oddychał dławiąc się krwią… Co jakiś czas próbowałem udrożnić mu drogi oddechowe, jednak blacha porozcinała mi ręce i nie wiedziałem czy na dłoniach mam swoją krew czy jego. Przyjaciel kierowcy był w szoku. Nakazałem mu stanąć obok kierowcy i mówić do niego żeby wytrzymał do czasu az nadjedzie straż pożarna i pogotowie… Obok zauważyłem kolejne auto z rozbitym przodem i stojącą obok nieruchomo kobietę. Najgorszy był widok wywróconego krzesełka dla dziecka w jej aucie. Podbiegłem do niej i zapytałem gdzie jest dziecko … Powiedziała ze na szczęście nie jechało z nią. Zapytałem czy jest cała i czy wszystko ok. Kiwnęła, że tak. Wróciłem do nieprzytomnego kierowcy, miał złamanie otwarte reki, która puchła w każdej sekundzie! Nagle nad naszymi głowami zaczęły fruwać odłamki, które leżąc na autostradzie były podbijane przez „zapier*aljące” obok auta!!! Wyznaczyłem człowieka obok mnie do kierowania ruchem i do usunięcia odłamków, które mogły przy okazji nas ranić. Wreszcie nadjechali strażacy do przygotowanego, otwartego już auta i profesjonalnie rozcięli ostatni element auta (słupek), wówczas wkroczyli medycy i wydostali poszkodowanego. Odjechałem. Dopiero po chwili zauważyłem, że cały bylem w błocie, szkle i krwi… Nie znam dalszych losów poszkodowanego. Wiem ze jego kolega zwracał się do niego Adrian. Mam nadzieję ze Adrian przeżył.Podsumowując chciałbym abyście wyciągneli z tego zdarzenia jedna lekcje: Zapinajcie pasy!
Zrozumiałem to, gdy je rozcinałem…
Pozdrawiam wszystkich kierowców, pracowników autostrady, strażaków oraz medyków, którzy pomagali przy probie ratowania życia. Mam nadzieje ze wszyscy, którzy to przeczytają już nigdy nie przejada obojętnie obok poszkodowanych… Pomagajcie, to nie boli !!!