PAWEŁ ŻELAZOWSKI DLA SDW: ZAWSZE CZUŁEM SIĘ STRIKEREM

Dodano: 1 czerwca 2016 17:50
PAWEŁ ŻELAZOWSKI DLA SDW: ZAWSZE CZUŁEM SIĘ STRIKEREM
Paweł Sawicki, SdW.pl
Obraz własny
Paweł Żelazowski przebojem wdziera się do świadomości polskich kibiców sportu. Były mistrz PLMMA w wadze półśredniej obecnie walczy w organizacji Fight Exclusive Night, w której jest kolejnym pretendentem do pasa mistrza w wadze do 77 kg. Porywający tłumy zawodnik udzielił wywiadu miesięcznikowi Sport dla Wszystkich, w którym współpracujący z miesięcznikiem nasz redaktor porozmawiał z Pawłem o jego planach na dalszą karierę i jak trenować, by móc jednym ciosem nokautować oponentów. Wywiad w maju był dostępny w kioskach, a dzisaj serwujemy wam jego pełny zapis.

Paweł Żelazowski przebojem wdziera się do świadomości polskich kibiców sportu. Były mistrz PLMMA w wadze półśredniej obecnie walczy w organizacji Fight Exclusive Night, w której jest kolejnym pretendentem do pasa mistrza w wadze do 77 kg. Porywający tłumy zawodnik udzielił wywiadu miesięcznikowi Sport dla Wszystkich, w którym współpracujący z miesięcznikiem nasz redaktor porozmawiał z Pawłem o jego planach na dalszą karierę i jak trenować, by móc jednym ciosem nokautować oponentów. Wywiad w maju był dostępny w kioskach, a dzisaj serwujemy wam jego pełny zapis.Sport dla Wszystkich: Jak się zrodziła pasja do sztuk walki u Ciebie?Paweł Żelazowski: Zacznijmy od tego, że zanim trafiłem na salę Łukasza Grochowskiego, trenera Dziki Wschód Biała Podlaska to trenowałem wcześniej kilka miesięcy kickboxing. Łukasza znałem dużo wcześniej. Po jakimś czasie postanowiłem pojawić się na sali Łukasza i tak do dzisiaj jestem zawodnikiem Dziki Wschód. Po sześciu miesiącach treningów pojechałem na pierwsze zawody amatorskie, mój rekord amatorski to 12-3 lub 12-2  wtej chwili dokładnie tego nie pamiętam. Po tych walkach miałem pół roku przerwy i zacząłem walczyć w PLMMA, której to organizacji zostałem mistrzem w dywizji półśredniej. Obecnie wszystko wygląda inaczej niż gdy zaczynałem, wiadomo teraz walczę zawodowo w dużej organizacji i treningi oraz przygotowania do startów wyglądają o wiele bardziej profesjonalnie.SdW: Stoczyłeś 5 walk w PLMMA i przyszła walka o pas z Salimem Touharim, gdzie po raz pierwszy zobaczyliśmy jak potężnym uderzeniem dysponujesz. Czy wtedy już byłeś zawodnikiem MMA? To było momentem przełomowym w karierze?PŻ: Od zawsze czułem się strikerem, a te wcześniejsze poddania po prostu mi wychodziły. Zawsze chciałem być przekrojowym zawodnikiem MMA i ciągle do tego dążę. Obecnie udaje mi się nokautować rywali, poddawać i chciałbym z walki na walkę udowadniać, że jestem kompletnym fighterem, który nie boi się żadnej płaszczyzny i jest niebezpieczny w każdym momencie pojedynku.SdW: Jesteś pierwszym mistrzem PLMMA w wadze półśredniej, później trafiłęś do FEN. Czy odchodząc z organizacji po porażce z Mickaelem Lebout, żałujesz że nie udało Ci się na przykład zrewanżować Francuzowi?PŻ: Taka była kolej rzeczy. Najpierw walczyłem w PLMMA, później pojawiła się ciekawa propozycja ze strony organizacji Fight Exclusive Night i z niej skorzystałem. Jeszcze nie wiadomo jak się potoczy moja dalsza kariera, na razie jestem związany z wrocławską organizacją i dla niej toczę pojedynki w formule MMA.SdW: I musiałeś prawie rok czekać na kontakt z FEN po walce z Lebout?PŻ: Wtedy szukałem po prostu walk, czasami coś nie pasowało, pojawiły się kontuzję. Gdy pojawiała się oferta z FEN, to nie brałem żadnych innych ofert, po prostu czekałem na wynik negocjacji i debiut w FEN. Okazja do zadebiutowania w tej federacji pojawiła się dopiero w lipcu, więc stąd taka dłuższa przerwa w mojej karierze.SdW: W ostatniej walce zmierzyłeś się z Albertem Odzimkowskim. Wszyscy spodziewali się trzech rund ciężkich ciosów, a wyszło kilkadziesiąt sekund i poddanie. Sam pewnie też się nie spodziewałeś takiego scenariusza?PŻ: Nastawiałem się na trzy rundy wymian w stójce, dużo krwi i siniaków. Walka jednak potoczyła się dla mnie szczęśliwie, udało mi się wygrać tą walkę szybko przez poddanie. Po prostu miałem swój dzień i wszystko mi wychodziło. Miałem mocno podpięty chwyt, nie sądziłem jednak, że wyciągnę tą dźwignię, bo Albert okazał się być ogromnie silny. Gdy jednak wychodził z techniki popełnił błąd, czym pozwolił mi na wyciągnięcie łokcia i zwyciężyłem w tym pojedynku.SdW: O pas zawalczą: Michał Michalski i Davy Gallon. Z kim wolałbyś się zmierzyć?PŻ: Nie wybieram sobie przeciwników, ale nie ukrywam, że dobrze byłoby, gdyby w Polsce o pas polskiej organizacji walczyli zawodnicy. Jeśli wygra Francuz to nie będzie oczywiście tak, że powiem, że nie walczę o pas. Wygra lepszy zawodnik a z lepszym przyjdzie mi się zmierzyć najprawdopodobniej jesienią.SdW: Wyobraźmy sobie taką sytuację: wygrywasz pas ze zwycięzcą walki Gallon vs Michalski. Czy wtedy będziesz chciał pomścić porażkę z Mickaelem Lebout, będziesz się starał o taką walkę u organizatorów?PŻ: Nie lubię wybiegać tak daleko w przyszłość, dla mnie najważniejsza jest kolejna walka, bo jeśli jej nie wygram to żadne gdybanie nie ma większego sensu. Po prostu skupiam się na kolejnej walce, czekam na nazwisko przeciwnika i zaczynam zasuwać, by wyjść do klatkoringu FEN w jak najlepszej formie. Jeśli chodzi o rewanż z Mickaelem, to oczywiście. Jak każdy zawodnik chciałbym toczyć walki rewanżowe z fighterami, z którymi przegrałem. Jednak nie ode mnie zależy kontraktowanie mi rywali i nie mam na takie decyzje większego wpływu.SdW: Przejdźmy do najbardziej interesujących fanów tematów, czyli pieniędzy. Jesteś zawodnikiem MMA na pełny etat?PŻ: Oczywiście jak zdecydowana większość fighterów nie mogę sobie jeszcze pozwolić na utrzymywanie się z MMA, jednak z walki na walkę jest z tym coraz lepiej. Mam oczywiście swoje dorywcze zajęcia, robię treningi oraz jak większość fighterów pracuję jako ochroniarz w klubie nocnym.

SdW: FEN ostatnio zabezpieczyło swoje interesy jeśli chodzi o zawodników, którzy chcą trafić do UFC. Myślisz, że to dobry ruch?PŻ: Z perspektywy organizacji na pewno dobry, z perspektywy zawodnika nieco gorszy. Wiadomo, że FEN mocno promuje najlepszych zawodników i jest to praca i pieniądze włożone w taką promocję fightera. Cieszę się, że jednak nie chcą robić większych problemów i pozwalają na transfer z FEN do UFC na warunkach, które jasno określili.SdW: Jak wygląda kwestia Twojej diety i suplementacji, bardzo ważnego czynnika wśród osób uprawiających sporty siłowo – wytrzymałościowe?PŻ: Staram się jeść 5-6 posiłków dziennie w zależności od planów treningowych. Nie współpracuję z żadnym dietetykiem, korzystam z własnej wiedzy i doświadczenia i powiem szczerze, że zwłaszcza ostatnio robienie wagi przed walką przychodzi mi niezwykle łatwo. Jeśli chodzi o suplementację, to wspiera mnie firma Iron Horse Technology, która ma świetną linię suplementów dla fighterów. Szczerze polecam High Kicka, naprawdę działa i jest to mój ulubiony suplement z linii dla fighterów. Jeśli chodzi o posiłki to moim ulubionym jest omlet na słodko w wersji fit made by Paweł Żelazowski.SdW: Jak wyglądają Twoje treningi na siłowni?PŻ: Trenuję pod okiem trenera Arkadiusza Strużka w CrossFit Biała Podlaska. W zależności od okresu przygotowawczego trenuję z różnym obciążeniem o różnej intensywności. Jeśli chodzi o treningi typowo siłowe to w okresie gdy nie ma walki na horyzoncie, to wtedy mogę popracować nad siłą po konsultacji z trenerem Arkiem. Ponadto dużo biegam zarówno na bieżni jak i w plenerze.Korzystając z okazji chciałbym podziękować sponsorom za wsparcie: petrodom.pl, Borniak, Night Club Insomnia, trebbipoland.com, Restoral, Piotrans, wilbik-agro.pl, pawtrans24.pl, Remedica, ProGym, TravelWall, Extreme Hobby, Twoja Szafa, CrossFit Biała Podlaska, Dziki Wschód Biała Podlaska, Iron Horse Series

Więcej informacji: Paweł Żelazowski
Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO