SZPILKA ZNOKAUTOWANY, GŁAZKOW KONTUZJOWANY
W minioną noc, szósty Polak w historii stanął przed szansą zdobycia tytułu mistrza świata wagi ciężkiej organizacji WBC. Był nim Artur Szpilka (20-2, 15 KO). W starciu z Deontayem Wilderem (36-0, 35 KO) dotrwał do dziewiątej rundy, w której został brutalnie znokautowany.
Polak od początku pojedynku dysponował szczelną gardą. Starał się nie opuszczać prawej ręki, cały czas trzymał ją blisko twarzy. Robił dużo uników i zadawał celne ciosy. Walczył taktycznie, zgodnie ze wskazówkami dochodzącymi z narożnika. Mimo to Arturowi nie udało się zostać pierwszym polskim mistrzem świata królewskiej dywizji. W dziewiątej rundzie 'Brązowy Bombowiec' wykorzystał sytuację i trafił 'Szpilę' mocnym prawym sierpowym. 'The Pin' padł na deski, a sędzia natychmiast zakończył pojedynek. Wilder pozostał niepokonany na zawodowych ringach. Szpilkę niezwłocznie przewieziono do szpitala na badania kontrolne. Mistrz WBC zachował się z klasą – pogratulował pretendentowi i powiedział, że będzie się za niego modlił, aby ten wrócił do zdrowia jak najszybciej.
Ciekawy, a zarazem krótki przebieg, miała walka Wiaczesława Głazkowa (21-1-1, 13 KO) z Charlesem Martinem (23-0-1, 20 KO). Już w czwartej rundzie ten pojedynek zakończył się zwycięstwem Amerykanina. Okoliczności werdyktu były bardzo niepokojące, ale ryzyko narażenia zdrowia jest elementem tego sportu. Ukrainiec na początku czwartej rundy padł na matę, a gdy wstał, nie mógł już kontynuować pojedynku. Nikt nie wiedział, co się stało. Kulał. Dopiero powtórka rozwiała wszelkie wątpliwości. Głazkow niefortunnie poślizgnął się, kolano wygięło mu się do środka i przez to był niezdolny do dalszej walki. Mistrzem świata wagi ciężkiej organizacji IBF został Charles Martin.
Swoje kolejne zwycięstwa na zawodowych ringach odnieśli wczoraj Adam Kownacki (13-0, 10 KO) i Maciej Sulęcki (22-0, 7 KO).
Hitem okazała się walka Davida Haye'a (26-2, 24 KO) z Markiem de Mori (30-2-2, 26 KO). Na gali w Londynie 'Hayemaker' szybko znokautował rywala. Wracający po ponad trzyletniej przerwie Brytyjczyk jednych zaskoczył, a drudzy się tego spodziewali. Niby 3 lata bez walki, a nokautu w takim tempie nie powstydziłby się niejeden mistrz świata. Haye po starciu z De Morim zapowiedział, że chce w niedalekiej przyszłości walczyć o mistrzostwo świata.
Ile nam przyjdzie jeszcze czekać na pierwszego polskiego mistrza świata? Na to pytanie nikt nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Pozostaje nam wierzyć w polskich bokserów, któryś z nich w końcu po ten tytuł sięgnie.