FEN 10: JACEK KREFT PRZED WALKĄ Z GOLONKIEWICZEM

Jacek Kreft podczas gali FEN 10 w Lubinie zmierzy się z Adamem Golonkiewiczem. Zapraszamy do lektury wywiadu z zawodnikiem.

- Cześć Jacek, powiedz nam na początku jak samopoczucie przed kolejną walką?Jacek Kreft: Witam! Moje samopoczucie oczywiście doskonałe, dawno tak dobrze się nie czułem.

- Jak wyglądały przygotowania do tego startu, były jakieś wyjazdy?JK: Jak wiadomo, już 9 stycznia będę walczył na FEN 10. Jeśli chodzi o przygotowania, to odpuściłem sobie męczące podróże, które pochłaniały też cenny czas. Codziennie trenuję z klubie ForFit w Gdańsku z trenerem Maciejem Brzostkiem. Bardzo dużo mi to dało, wciąż daje oczywiście. Trener skupia się nie tylko na moich umiejętnościach fizycznych, ale i bardzo wspiera mnie psychicznie, za co jestem mu niezmiernie wdzięczny. Poza tym uczestniczę w treningach w Mad Dogs Gdynia.

- Twoim najbliższym rywalem będzie Adam Golonkiewicz, co możesz powiedzieć na temat tego zawodnika? Oglądałeś jego ostatnią walkę z Romanem Szymańskim, widzieliśmy wtedy świetną wojnę?JK: Jeśli chodzi o mojego najbliższego rywala, to tak naprawdę nie wiem szczególnie dużo. Nie wnikam nigdy w całą karierę przeciwników, nie śledzę ich poczynań, przygotowań, czy drogi, jaką przebyli, zanim spotkamy się w klatce. Mój trener analizuje sposób, w jaki walczy dany zawodnik i przygotowuje mnie bezpośrednio pod taktyki, jakich najczęściej używa rywal. Sam staram się nie zawracać sobie głowy nadmiarem informacji. Wiem, że jest uważany za dobrego grapplera i nazywa się Adam Golonkiewicz. Walka z Romanem? Jasne, widziałem. Bardzo wyrównana, ale również sprawiedliwie oceniona, z czym parę osób się podobno nie zgadza.

- W ostatniej walce przegrałeś z Mateuszem Rębeckim, co mogło zawieść w tym pojedynku?JK: Walkę z Mateuszem Rębeckim skomentowałem już raz na moim fanpage i nie zamierzam do tego zbyt wiele razy wracać, ponieważ sam do końca nie rozumiem co tam się wydarzyło. Coś mnie zablokowało i nic nie poszło po mojej myśli.

- Na FEN 11 zobaczymy dobrze znanych ci zawodników Mariana Ziółkowskiego z Romanem Szymańskim. Jak widzisz te starcie, kto jest twoim faworytem?JK: Nie słyszałem jeszcze o oficjalnym zakontraktowaniu walki Mariana z Romanem, ale chętnie ją obejrzę. Nie obstawiam kto konkretnie wygra walkę. Obaj różnią się pod wszelkimi względami. Nie życze jednak nikomu źle. Wierze, że to może być bardzo dobry pojedynek.

- W tym roku miałeś wystąpić jeszcze na dwóch galach Grappler Night 3 oraz ACB 26. Z jakich powodów wypadły te pojedynki. Czy żałujesz, że nie doszło do tych ciekawych walk?JK: Jeśli chodzi o moje niedoszłe starcia na wymienionych galach, to muszę z przykrością wyznać, że często choruję, jeszcze częściej na złość akurat wtedy, gdy nie chcę sobie na to pozwalać. I tak było również w tych wypadkach. Walki te jednak nie były nawet oficjalnie potwierdzone, tak więc nie ubiegałem się osobiście o to, bym walczył, bo nikt też nie wyszedł do mnie z konkretną propozycją.

- Dziękuję za rozmowę. Jeżeli chcesz kogoś pozdrowić lub komuś podziękować to proszę bardzo.JK: Dziękuje również. Oczywiście dziękuje na pierwszym miejscu mojemu trenerowi Maciejowi, zaraz za nim Panu Januszowi Kaczmarkowi, mojej kobiecie, moim bliskim, partnerom, którzy trenują ze mną, a także sponsorom - Firmie Timemaster, Trec, Beltor, Fightsport.pl, firmie cateringowej Zażarcie oraz Pizzerii Valmont Rumia.

Rozmawiał Arkadiusz Hnida