TEAM FIGHTING CHAMPIONSHIP

Dodano: 30 grudnia 2014 14:12
TEAM FIGHTING CHAMPIONSHIP
Redakcja, youtube.com
Obraz własny

Zapraszamy do oglądania bardzo ciekawego materiału o organizacji TFC (ang. Team Fighting Championship), która organizuje zespołowe walki na zasadach MMA.

Podłoże historyczne

Od zarania dziejów ludzkości towarzyszy rywalizacja. Jest to część życia każdej żywej istoty, nieodzowny element natury jako środek do ustanowienia hierarchii, pozyskania względów kobiety, zdobycia poklasku, podniesienia własnej wartości społecznej itp. Każdy kraj, każda enklawa, każdy człowiek bez względu na swój status społeczny, wyznacza sobie zadanie w którym pragnie być zręczniejszy, szybszy, silniejszy od swego konkurenta. Na przestrzeni wieków pośród wielu konkurencji człowiekowi udało się stworzyć i zamknąć w ramach bezpiecznych przepisów wiele sztuk kontaktowych zmagań zwanych walką. Sportami narodowymi o tysiącletnich tradycjach są zapasy, muay thai, judo, karate, boks, które w zależności od przynależności kulturowej dzieli się na poszczególne odmiany. Sporty walki gościły już na pierwszych starożytnych olimpiadach, a reprezentanci byli czczeni niczym bogowie. Imiona do dziś wyryte są trwale w historycznych opisach ich szranek. To właśnie już w starożytności człowiek postanowił skonfrontować sztuki walki, tworząc tym samym PANKRATION, podwaliny dzisiejszego MMA. Wreszcie już w starożytności  zaczęto organizować walkę wręcz całych drużyn przeciwko sobie, by dać popis taktycznemu rozgrywaniu pojedynku przeciw przeważającej często sile swych przeciwników. W średniowieczu istniało kilka rodzajów turniejów rycerskich. Jednym z nich było tzw. mêlée (bohurt). Brały w nim udział dwie drużyny, obszar ich działań stanowiły łąki, lasy, drogi, a nawet miasta. Od realnej wojny to widowisko odróżniało się tym, że nie zabijano przeciwników. Głównym celem zmagających się rycerzy było pojmanie dla okupu jak największej liczby przeciwników. Obie drużyny miały "strefy ewakuacji", inaczej nazywane "bezpiecznymi polami", w których mogli się schronić ranni. W pierwszych turniejach rycerskich tego typu brało udział nawet do 300 walczących po jednej stronie! Można zatem śmiało powiedzieć – ŚREDNIOWIECZNE USTAWKI ;-).  Pierwsze turnieje rycerskie obywały się bez publiczności i nie miały barwnej jarmarcznej oprawy, dopiero z czasem ulegały "ucywilizowaniu" i stawały się coraz bardziej skonwencjonalizowane. W XIII i XIV wieku turnieje stopniowo przekształcały się w kosztowne i szczegółowo zaplanowane widowisko. Scenariusz zatem znany jak chociażby z bijącej dziś rekordy oglądalności  amerykańskiej federacji UFC.

Czasem odbywają się w Japonii czy USA gale, gdzie zawodnicy walczą parami. Brały w nich udział tuzy światowego MMA czy muay thai tacy jak Masakazu Imanari, Takumi Yano, Remigijus Morkievicius. Do dziś popularne w Stanach są pojedynki 3 fighterów na zasadach K1, którzy toczą bój na jednym polu, ale spośród 3 tylko jeden wychodzi zwycięsko.

TFC, czyli po kibolsku

Odpowiedzią na te historyczne rarytasy było powstanie federacji TFC. Od lat tajemnicą poliszynela są kibolskie USTAWKI. Kibice toczą regularne bitwy, a każdy z nich nabywa umiejętności pod okiem zawodowych instruktorów sztuk walk. Wielu z nich to zawodowi sportowcy, którzy swą pasję przenosili na nielegalną, leśną arenę. I tu rozpoczyna się wielki krok na zalegalizowanie tego, co istnieje od wieków – sportowej rywalizacji drużyn toczących pojedynki według reguł, z profesjonalnym zapleczem i widowiskową oprawą. W takich bólach właśnie zrodziło się Team Fighting Championship. TFC zaprasza na organizowane przez siebie turnieje  po 6 zespołów, liczących po 15 osób każdy. Jednak tylko po 5 fighterów staje do walki w jednej drużynie, a łączna ilość kilogramów wnoszonych do ringu nie może przekraczać 500 kg po każdej ze stron. Do pierwszej edycji, która odbyła się w Rydze 14 grudnia 2013 roku, włodarze TFC zaprosili ekipy LPH (Lech Poznań), Wisemen (IFK Goeteborg, Szwecja), JungVolk (CSKA Moskwa, Rosja), Prague Boys (Sparta Praga, Czechy) i Korabely (MFK Nikolaev, Ukraina).

Prowizoryczny ring wyznaczały opony i liny,  na matę wchodziło łącznie 15 osób – po pięciu zawodników każdej ekipy i pięciu sędziów. Po gongu każdy z sędziów czuwał nad starciem jednej pary wojowników. W debiutanckiej edycji eventu najlepszą ekipą okazali się poznańscy Lechici, a zainteresowanie wydarzeniem przeszło oczekiwane wskaźniki oglądalności na całym globie.

Druga edycja

26 lipca 2014 odbyła się II edycja tego szybko zbierającego fanów na całym świecie turnieju. Tym razem ring zbudowano na wzór ringu bokserskiego, aby bandy i liny nie pozwalały na częste wypadanie z pola walki, jak to było przy pierwszym turnieju. Organizator zdecydował, by każdy reprezentant był zaopatrzony w stworzony specjalnie na ten event strój sportowy z naniesioną flagą swej narodowości. Tu ku naszemu zaskoczeniu właściciel organizacji zlecił wykonanie wzoru oraz uszycie strojów nam, firmie EXTREME HOBBY, związanej ze środowiskiem kibicowskim i sportami walki. Dzięki uprzejmości włodarzy TFC mogliśmy zatem od środka obserwować całe wydarzenie. Do turnieju przygotowywało się sześć ekip. Niestety, na tydzień przed walkami dwie z nich wycofały się, sprawiając duże kłopoty organizatorom. Skład został uzupełniony jedynie o mieszaną ekipę sportowo-kibicowską z Rygi. Druga edycja pokazała, że organizacja TFC to coś więcej niż tylko walki kibiców, do turnieju zgłosiła się bowiem ekipa z USA – GPG Nowy Jork – która nie skupiała w swoich szeregach fanatyków, tylko profesjonalnych fighterów MMA. Potwierdza to jedynie, że organizacja z góry zakłada usystematyzowanie i maksymalne uprofesjonalnienie potyczek międzyklubowych. Zresztą, jak widać po zakończonej drugiej edycji, to powiązanie było bardzo ciekawe, bo wprowadziło dodatkowe emocje. Nie wiadomo było bowiem, czego można się spodziewać po ekipie zza wielkiej wody. Trzeba też dodać, że reprezentacją ze Stanów dowodził weteran mający na koncie walki w Belatorze i Strikeforce. Drugą załogą fighterską nie złożoną tylko z kibiców była, wspomniana już, drużyna z Łotwy San-da LPF Ryga. W ekipie z Rygi było tylko pięciu zawodników, co przy jakiejkolwiek kontuzji mogło wykluczyć ich z dalszego uczestnictwa. Kolejnymi uczestnikami biorącymi udział w drugiej edycji była ponownie drużyna Wisemen z IFK Goeteborg. Troszkę to niezrozumiałe, ale podobno organizator obiecał im danie drugiej szansy za razy, które zebrali po pierwszej edycji. Jak się później okazało, nie był to dobry pomysł, gdyż ekipa ta zaliczyła kolejne dwie porażki, w tym jedną po 30 sekundach, co jest nowym rekordem czasowym – knockdown. Czwartą reprezentacją byli kibice Dynamo Mińsk – DH (Białoruś). Z naszego podwórka o stawienie się w ringu poproszeni zostali fani Ruchu Chorzów – Psycho Fans – którzy od razu podjęli rękawicę. Ekipa chorzowska, wspomagana przez jednego fana Widzewa, zjawiła się bardzo zmotywowana i pewna swoich możliwości. Ich pewność siebie oraz wizerunek, jaki wnosili stawiał Niebieskich w roli faworytów! W pierwszym starciu spotkały się drużyny z Łotwy i USA. Fighterzy z Łotwy okazali się lepsi, dosłownie zmiatając gości z drugiej strony globu. Taktyka na dziś to wyeliminować jednego z drużyny przeciwnej i zdobyć przewagę liczebną. Każdy dobrze o tym wiedział, dlatego nie było kalkulacji, tylko walka na całego od samego początku. Pierwszym zawodnikiem, który odpadł był zawodnik USA, a dokładniej ten, który miał być gwiazdą zawodów – były fighter Belatora i Strikeforce. Przewaga Łotyszy i natychmiastowe zwycięstwo. W drugiej walce wystąpili fani Ruchu oraz Dynama. Musimy przyznać, że kibice DH wyszli mocno zmotywowani okrzykami. Psycho Fani jednak byli zarówno głośniejsi, jak i mocniejsi. Szybka wygrana Ruchu!  W kolejnej walce LPF Ryga  szybko uporała się ze Szwedami. Wiadomo już było, że piątka z Rygi wystąpi w finale. Do tego czasu pokazali charakter i serce do walki. W czwartej walce kibice Dynama zmierzyli z fighterami z USA. I tu nastąpiła pierwsza niespodzianka, gdyż po zaciętej walce wygrali ją zawodnicy z Nowego Jorku! Walka ta trwała głównie w parterze i w tej płaszczyźnie Amerykanie pokazali, że są bardzo dobrzy. Tym samym zapewnili sobie trzecie miejsce. Formalnością była szósta walka między Ruchem a IFK, która zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem Psycho Fanów i ustanowieniem nowego rekordu. Walka trwała tylko 30 sekund! Po kilkunastominutowej przerwie doszło do upragnionego finału. Spotkały się tego dnia dwie najmocniejsze ekipy. Walka finałowa, ku zaskoczeniu wielu osób, trwała też bardzo krótko! Mocna tego dnia ekipa Ruchu rozprawiła się, jak przystało na autorów najkrótszego starcia w historii TFC, z fighterami z Rygi błyskawicznie. Radość Psycho Fanów była ogromna. Niezmiernie cieszy nas, że po raz kolejny wygrywa ekipa z Polski, pokazując jaka drzemie w nas siła i chęć walki. Gratulujemy zwycięzcom, a także pozostałym uczestnikom!Podsumowując cały turniej trzeba podkreślić pełen profesjonalizm organizatorów TFC. Większość obserwatorów była zgodna, że organizacyjnie ta edycja była lepsza od poprzedniej. Wierzymy, że kolejne będą tylko zwyżkować jakościowo. Z naszej strony postaramy się, aby każdy z zawodników godnie reprezentował swój kraj, klub, czy barwy.. Liczymy na troszkę lepsze dobranie ekip, bo w naszym mniemaniu to było największą bolączką tych zawodów. Wspomniani obserwatorzy również podkreślali ten fakt. 

Wszystkie walki z pierwszej  i drugiej edycji były rejestrowane przez profesjonalne studio telewizyjne z kilkunastu kamer. Z pierwszej edycji można już nabyć płytę DVD. Druga edycja niebawem będzie dostępna na stronie internetowej www.teamsfight.com, a w późniejszym terminie również na płytach DVD. Wkrótce ukaże się okolicznościowa koszulka z tej imprezy, a w dalszej kolejności cała kolekcja TFC z fighterską włącznie.

Plany organizatorów na kolejne turnieje znamy, ale trzymamy język za zębami ;). Zapewniamy, że warto będzie czekać na III edycję, którą również streścimy w kilkunastu zdaniach. Zapraszamy do kupna okazjonalnej koszulki TFC na naszej stronie www.extremehobby.eu lub www.skleptmk.pl.

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO