IBRAHIM BARKINKHOEV: NIGDY NIE ODPUSZCZAM

Dodano: 10 lipca 2014 20:04
IBRAHIM BARKINKHOEV: NIGDY NIE ODPUSZCZAM
Łukasz Lubański, Opracowanie własne
Obraz własny
Zapraszam do lektury wywiadu z Ibrahimem Barkinkhoevem, 19-letnim mistrzem PLMMA w kategorii muszej. Pochodzący z Inguszetii reprezentant klubu Okniński MMA Warszawa, opowiada m.in. o życiu i treningach na Kaukazie, sportowych planach i Mamedzie Khalidovie.

Zapraszam do lektury wywiadu z Ibrahimem Barkinkhoevem, 19-letnim mistrzem PLMMA w kategorii muszej. Pochodzący z Inguszetii reprezentant klubu Okniński MMA Warszawa, opowiada m.in. o życiu i treningach na Kaukazie, sportowych planach i Mamedzie Khalidovie.

- Co spowodowało, że razem z rodziną opuściłeś Inguszetię?Ibrahim Barkinkhoev: W Polsce jestem od 2006 roku. Powodem wyjazdu była sytuacja polityczna. Tam nie było życia. Nie dało się spokojnie funkcjonować.

- Jak wygląda życie na Kaukazie?Obecnie jest tam jak w Europie, ale przedtem było bardzo ciężko. Oprócz problemów finansowych, uporczywe były też kwestie związane z rosyjskim wojskiem. Nieustannie dochodziło do wybuchów i morderstw. Pewnego dnia zabili jednego sąsiada, następnego dnia drugiego. W takich chwilach boisz się i zastanawiasz, czy nie przyjdą do ciebie. Codziennie kiedy wracałem ze szkoły, widziałem uzbrojonych żołnierzy i czołgi. Natomiast nigdy nie zapomnę, jak ludzie na Kaukazie wzajemnie sobie pomagali. Moja rodzina miała dwa, stojące obok siebie domy. Jeden z nich oddaliśmy Czeczenom, bo nie mieli gdzie mieszkać. Tak samo nas traktowano, kiedy tego potrzebowaliśmy. Tam każdy sobie pomagał. Pomimo trudnych warunków, wszyscy żyliśmy jak jedna rodzina. Tak naprawdę: Czeczenia, Dagestan i Inguszetia to jeden kraj, tylko rozdzielony przez Rosjan.

- Masz żal do Rosjan za to co spotkało twój naród?Nie mam żalu, bo ludzie w Rosji są normalni. To nie jest wina ludzi, tylko polityki. Dzisiaj Rosjanin może tobie w czymś pomóc, a np. swój nie pomoże. Wszędzie są różni ludzie. Tu nie chodzi o nich.

- Jak się zaczęła twoja przygoda ze sztukami/sportami walki?Kiedy miałem 6 lat rodzice zapisali mnie na karate. Następnie chodziłem na kickboxing i judo. Po przyjeździe do Polski trafiłem do sekcji zapaśniczej Legii Warszawa, gdzie przez 6 lat trenowałem pod okiem Mariusza Stępnia. Można powiedzieć, że to on stworzył mnie do walki. Potem przez rok był boks u Łukasza Landowskiego. W końcu, dwa lata temu, za sprawą namowy kolegi trafiłem do klubu Mirka Oknińskiego. Mirek jest świetnym trenerem, zawsze służy pomocą. Niektórzy mówią, że on dużo krzyczy podczas walk, ale w rzeczywistości naprawdę bardzo dużo podpowiada swoim zawodnikom, dzięki czemu wygrywają.

- Obecnie wiele sekcji sportowych walczy o przetrwanie. Często, stan obiektów, w których odbywają się zajęcia jest fatalny. Jakie warunki do trenigu były w sekcji zapaśniczej i bokserskiej?U Landowskiego niczego nie brakowało. Gorzej pod tym względem było w sekcji zapaśniczej Legii - stara hala, woda raz ciepła, raz zimna, prąd raz był, raz nie było. Obecnie, z tego co się orientuję, w ogóle nie ma ani prądu, ani wody. Potrzebują pomocy. Jeżeli zrobię kolejne kroki w MMA i uda mi się coś zarobić na tym sporcie, to chciałbym ich jakoś wesprzeć.

- Jakie są różnice między metodami treningowymi w Polsce a tymi, które praktykuje się na Kaukazie?Treningi znacznie się różnią, np. na Kaukazie wielu trenerów bije swoich zawodników, jeśli ci nie ćwiczą wystarczająco intensywnie. Biorą kij albo skakankę i biją. Tam trener jest jak twój ojciec, więc ma do tego prawo. Niektórzy w ogóle nie pozwalają pić wody w czasie treningu. Na Kaukazie bardzo dużą wagę przykłada się do kondycji. Często biega się po górach, tam niemal wszędzie są góry. Zarówno tam, jak i w Polsce, są świetni trenerzy. Z tym, że tutaj są bardziej wyrozumiali. Nie biją i można pić wodę, a to jest dużym plusem (śmiech).

- Jesteś muzułmaninem, obecnie trwa Ramadan. Jak miesiąc ścisłego postu wpływa na twoją dyspozycję?To tylko miesiąc, więc nie ma co narzekać. Przed Ramadanem dużo ćwiczyłem na siłowni, nabrałem masy. Przez najbliższy miesiąc będę miał po prostu lżejsze treningi.

- Po walce z Igorem Wojtasem w jednym z wywiadów powiedziałeś, że wolisz umrzeć w klatce, niż oddać pas mistrzowski. Czy to oznacza, że sport stawiasz ponad swoje zdrowie, a nawet życie?Ja nigdy nie odpuszczam. Sport jest całym moim życiem, choć jeszcze ważniejsza jest dla mnie wiara i rodzina. Wierzę, że dzięki Bogu nic podczas walki mi się nie stanie. Niczego się nie boję oprócz Boga. Kiedy jesteś w oktagonie nie możesz się bać, bo twój strach jest korzyścią dla przeciwnika. Jeśli ktoś boi się walczyć, to powinien siedzieć w domu, a nie wchodzić do klatki.

- Kto jest twoim sportowym idolem, i dlaczego?Często oglądam walki Jona Jonesa. Można od niego nauczyć się wielu przydatnych technik, np. uderzeń łokciami. Bardzo lubię Andersona Silvę, ale… i tak najlepszy jest Mamed (śmiech). To dzięki niemu zainteresowałem się MMA.

- Będąc na miejscu Mameda Khalidova spróbowałbyś swoich sił w UFC, czy tak jak on, został w KSW?Inaczej na to patrzę. Ze mną jest tak, że wszystko zawdzięczam trenerowi. Jemu bezgranicznie ufam i zrobiłbym to, co on by mi powiedział. Mamed też wszystko zawdzięcza KSW. Właściciele tej organizacji bardzo mu w życiu pomogli, i może on po prostu chce się im teraz za to odwdzięczyć? Jednak moim zdaniem powinien pójść do UFC, mógłby tam dużo zdziałać.

- Jest jakiś zawodnik, z którym szczególnie chciałbyś się zmierzyć?Chciałbym jeszcze raz zawalczyć z Tymoteuszem Świątkiem. Za pierwszym razem miałem wygraną walkę, ale nie posłuchałem się trenera, a potem przez głupi błąd przegrałem. Można powiedzieć, że Świątek mi pomógł, ponieważ ta porażka bardzo dużo mnie nauczyła. Byłem strasznie zły na siebie i zacząłem jeszcze mocniej trenować. Znacznie poprawiłem parter. Marzę o tym, by stoczyć z nim drugą walkę. On twierdzi, że obecnie mam za słaby bilans walk. Dlatego chcę teraz wygrać kilka pojedynków, i mam nadzieję, że niebawem dojdzie do rewanżu.

- Póki co skupiasz się tylko na występach w PLMMA, czy w grę wchodzą również inne organizacje?Federacja Berkut, pod koniec października planuje zorganizować galę w Polsce. Słyszałem, że była propozycja pojedynku z Magomedem Bibulatovem. Jednak nie dojdzie do tej walki, ponieważ nigdy więcej nie zmierzę się z zawodnikiem z Kaukazu. Już raz to zrobiłem i teraz tego żałuję. Walka z bratem, to nie walka. Chętnie wystąpię na tej gali, ale z innym rywalem.

- Z nikim z Kaukazu? Bez wyjątku?Mógłbym walczyć np. z Osetyjczykiem. Ale na pewno z nikim z Dagestanu, Czeczeni czy Inguszetii.

- Po swoich ostatnich zwycięstwach, zaprezentowałeś publiczności efektowny taniec. Skąd u ciebie umiejętności taneczne?Zatańczyłem nasz narodowy, kaukaski taniec: lezginkę. W Inguszetii przez 5 lat chodziłem na zajęcia z tego tańca. U nas wszyscy tańczą lezginkę, chociażby przy okazji ślubu czy, tak jak ja, po wygranych walkach.

- Jakie są twoje sportowe plany na najbliższe miesiące?W tym roku chciałbym stoczyć jeszcze 2 pojedynki. Na pewno będę bronił pasa PLMMA w rewanżu z Adrianem Bieranowskim. Dla mnie optymalnym terminem tego pojedynku, byłby koniec września.

- Jakie wnioski wyciągnąłeś po waszej pierwszej walce?Przede wszystkim poprawiłem parter. W naszym pierwszym starciu powinienem być bardziej agresywny. Teraz będę gotowy na wszystko. Dam zupełnie inną walkę.

- W dwóch ostatnich występach miałeś problem z osiągnięciem limitu wagi muszej. Nie zastanawiasz się nad zmianą kategorii wagowej na wyższą?Pomiędzy pojedynkami ważę ok. 68 kg, więc do każdej walki muszę zbijać 11-12 kg. Przed ostatnim występem z Bieranowskim, przez problemy osobiste, za późno zacząłem robić wagę. Miałem na to tylko 4 dni. Niestety nie udało mi się zrobić wymaganego limitu. Z tego powodu, umówiliśmy się z Adrianem, że stoczymy rewanż. Ogólnie osiągnięcie 57 kg przychodzi mi z trudem. Czy przejdę do wyższej kategorii? Najpierw muszę obronić tytuł mistrza PLMMA. Potem zobaczymy.

- Chciałbyś kogoś pozdrowić?Pozdrawiam wszystkich kolegów, mojego byłego trenera od zapasów: Mariusza Stępnia, chłopaków z sekcji zapaśniczej Legii Warszawa, a także Mirka Oknińskiego. Przy okazji chciałbym im podziękować za wszystko co dla mnie zrobili. Dziękuję też chłopakom z mojego obecnego klubu i naszym sponsorom.

Rozmawiał: Łukasz Lubański

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO