LEWANDOWSKI O KSW VS UFC

Dodano: 19 lutego 2014 11:19
LEWANDOWSKI O KSW VS UFC
Paweł Słodownik, Polsat Sport
Obraz własny
Wywiad z szefem KSW.

Gale KSW z klatką w roli głównej… Mocniejsze i precyzyjniejsze zapisy kontraktowe z zawodnikami a także ekspansja na nowe rynki. To tylko niektóre z niespodzianek, jakie na 2014 rok szykuje KSW, największa europejska federacja MMA.

Paweł Słodownik: No i stało się ... Biały ring, symbol legendarnego PRIDE, powoli odchodzi do lamusa!Martin Lewandowski: Takie czasy. Zdania na temat klatki są podzielone. Cały czas ta sama grupa, która domagała się klatki teraz nam przyklaskuje, ale też im częściej komunikujemy o tym publicznie słyszymy głosy przeciw. Więc, wcale by mnie nie zdziwiły również głosy nawołujące do pozostawienia ringu. Dlatego będziemy dozować emocje kibicom. Szanujemy ich przywiązanie i szanujemy obie grupy. A to oznacza, że na razie obie sceny zmagań, będziemy stosować wymiennie. To oznacza, że w tym roku najprawdopodobniej będą dwie gale z ringiem i dwie z klatką.

- Klatka to jest naturalne środowisko dla zawodników MMA. Długo zwlekaliście z podjęciem tej decyzji. Dlaczego akurat teraz? Czy na waszą decyzję miała wpływ ekspansja do Polski UFC, największej na świecie organizacji MMA?ML: Decyzja o zakupie klatki nie jest tym spowodowana. Wszystko jest przemyślane. Dostrzegamy też zmianę w odbiorze klatki przez ludzi. MMA się rozwija. W kraju można obejrzeć relację praktycznie ze wszystkich największych gal na świecie, których polem walki jest właśnie klatka. Polakom widok oktagonu już się opatrzył i nie wywołuje takich emocji, jak kilka lat temu. Z tym pomysłem nosiliśmy się już od 2004 roku ale wtedy budziło to wiele  kontrowersji. Co jest istotne - dla ludzi ważniejsze jest teraz przeżywanie walki i skupianie się na zawodnikach, a nie na polu walki. Klatka to jest symbol tej dyscypliny, my jako federacja KSW jesteśmy mocno rozpoznawalni już na świecie i trzeba iść z duchem czasu i to zaakceptować. Przez ring pozostaliśmy trochę tacy vintage.

- Powróciliście ze Stanów Zjednoczonych a za wielką wodę być może już niedługo wybierze się jeden - do niedawna - z asów w waszej talii, Jan Błachowicz.ML: No tak, Janek jest jednym z dwóch zawodników, którzy mieli taką klauzulę w kontrakcie, że jeżeli dostanie propozycję od UFC, to będzie mógł dla nich zawalczyć. A to się wiąże oczywiście z podpisaniem z nimi kontraktu. Drugim zawodnikiem jest Michał Materla. Co do samego przejścia Janka do UFC, to wiedzieliśmy o wszystkim od samego początku. To my prowadziliśmy te rozmowy wspólnie z firmą zajmującą się marketingiem sportowym i teraz to oni przejęli od nas Jana. Nic nie działo się wbrew nam i bez porozumienia z nami. Wiedzieliśmy o każdym ruchu i wspólnie decydowaliśmy.

- Jest wyścig zbrojeń? Czy można mówić, że okopujecie się na wejście nowego, silnego gracza?ML: Czy wyścig to nie wiem. Wiem, że trzeba się liczyć z wkroczeniem i obecnością tej organizacji. Nie możemy pozostać bierni i się temu przyglądać. Oczywiście są i będą zawodnicy, którzy będą chcieli dla nich walczyć. Dlatego swoją politykę wobec zawodników chcemy zaostrzyć i chcemy, by podejmowali męskie decyzje i mówimy o tym wprost. UFC nie dopuszcza do takiej sytuacji, by zawodnik walczył dla dwóch organizacji. My byśmy na to przystali, oni nie. Musimy się do tego przystosować. Poza tym, jak pokazują przykłady Szwecji, Anglii czy Japonii to wejście Amerykańskiego potentata zburzyło lokalny rynek. Weszli, zdeptali wzięli co swoje i tyle.

- Stąd tak liczne zakontraktowanie młodych, perspektywicznych zawodników?ML: Po części też, ale mówiliśmy o tym od dłuższego czasu, że w 2014 roku będzie wiele nowych transferów. Dlatego wprowadziliśmy pojedynki poza główną kartą walk, by tam zestawiać interesujących zawodników i przez to, by kibic dostał pełniejszy produkt. Co do ścigania się z UFC, to nie zamierzamy robić nic na siłę. Byłoby to z naszej strony nieodpowiedzialne i nie zamierzamy nagle zabrać nie wiadomo ilu zawodników z tej organizacji.  To my rozwijamy w Polsce ten rynek, organizujemy obozy, amatorskie puchary i gale, a nie tłumimy go. Śmiało mogę powiedzieć, że dzięki nam w ogóle goście z Ameryki przyjeżdżają do Polski. Jestem przekonany, że wielu zawodników zaraz wyleczy się z UFC. Przykład Mameda pokazuje co innego. W Stanach Zjednoczonych już tacy są a my możemy zapewnić, jak historia pokazuje, odpowiednie warunki, by tacy zawodnicy walczyli dla nas.

Rozmawiał Paweł Słodownik.

Czytaj cały wywiad na PolsatSport.pl

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO