MARIUSZ WACH O POBYCIE W ANGLII
Mariusz Wach (27-1, 15 KO) zakończył sparingi z Davidem Haye'em (26-2, 24 KO). Polski bokser opowiada nam o swoich wrażeniach z Londynu.- Mieszkałem w hotelu z najwyższej półki, a sala treningowa była tuż obok niego. Przede wszystkim cieszy mnie jednak to, że solidnie poćwiczyłem i podpatrzyłem pięściarzy ze światowej czołówki - mówi 33-letni Wach.
Przez trzy tygodnie na zajęciach spotykał nie tylko Haye'a, byłego mistrza świata dwóch najcięższych kategorii, ale też wielką nadzieję amerykańskiego boksu Deontaya Wildera (29-0, 29 KO) oraz niepokonanego na zawodowym ringu Richarda Towersa (14-0, 11 KO). Dwumetrowi sparingpartnerzy przewyższali gospodarza o pół głowy, ale ten posiada wielki atut, dzięki któremu należy do piątki, a może nawet trójki najlepszych ciężkich na świecie - szybkość.
- Już przed sparingami mówiłem, że uznaję Haye'a za faworyta walki z Tysonem Furym. Swoje zdanie mogę tylko podtrzymać. Fury'ego przewyższa doświadczeniem, szybkością, dynamiką i pracą nóg. Jeśli wykona plan w stu procentach, będzie nie do trafienia - prognozuje polski pięściarz.
"Hayemakera" chwali nie tylko za umiejętności. - Okazało się, że jest zupełnie innym człowiekiem niż pokazują media. Nieraz sytuacja zmusza go, aby powiedział coś złego i podkręcił atmosferę przed walką. Po tym jak przyjął mnie i innych sparingpartnerów dochodzę do wniosku, że to bardzo sympatyczny chłopak - ocenia Wach.
Haye nie szczędził mu kurtuazji, podkreślając w wywiadach, że Polak "jest nie do ruszenia nawet kijem bejsbolowym".- David może tak myśleć i mówić, ale sparując na pewno nie przyjąłem tylu ciosów, ile w walce z Władymirem Kliczką. Sądzę, że Haye i jego trenerzy mogli być ze mnie zadowoleni. Tak mi powiedzieli, ale wolę, żeby to oni oceniali moją postawę - zaznacza Wach. - Nie było grobowej ciszy, rygoru, krzyków, nikt nie stał nad nami z batem. Aż chciało się trenować. Po długiej przerwie od walki z Kliczką te sparingi upewniły mnie, że pozostaję bardzo mocnym zawodnikiem - cieszy się bokser.
Polak już w niedzielę może wylecieć do Rosji na sparingi z Aleksandrem Powietkinem.- Czekam na bilet. Jeśli otrzymam potwierdzenie, wsiadam w samolot - mówi. Pierwszy pojedynek po punktowej porażce z Kliczką, Wach chciałby stoczyć jeszcze w tym roku.