BYŁY MISTRZ OLIMPIJSKI W MMA?
Kurt Angle w latach 90. należał do absolutnej czołówki zapaśników stylu wolnego na naszej planecie. Udowodnił to najpierw w 1995 roku, zdobywając mistrzostwo świata, by kilkanaście miesięcy później sięgnąć po złoto olimpijskie w Atlancie. Oba te trofea uzyskał w limicie stu kilogramów, pomimo iż mierzy jedynie 178 centymetrów.Po tym sukcesie podpisał kontrakt z organizacją World Wrestling Federation (WWF) i zaczął brać udział w tak zwanych "ustawianych walkach", czyli po prostu Wrestlingu. Cały czas jednak marzył o realnej walce i karierze zawodnika MMA.Na początku grudnia Kurt skończy 44 lata, a mimo tego nie porzuca swoich nadziei na debiut w najpotężniejszej federacji świata - UFC.- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w trakcie negocjacji z Dana White'em nigdy nie poróżniliśmy się o pieniądze i w tej kwestii zawsze się dogadywaliśmy. Problem zawsze stanowiła natomiast data mojego ewentualnego pojedynku. On mi dawał co najwyżej miesiąc na przygotowania, natomiast ja optowałem za okresem od trzech, nawet do sześciu miesięcy. Tyle potrzebowałbym na realne przygotowanie się, żeby potem nie zawstydzić samego siebie swoim nieprofesjonalnym występem. Dana nie mógł mi dać takiego czasu i respektuję jego decyzję, tak samo jak mam nadzieję, że on respektuje moją - tłumaczy Angle. Zapytany jednak, czy gdyby teraz dostał ofertę od White'a, przyjąłby ją, znakomity zapaśnik przyznał, iż rozważyłby taką opcję.- Nie mogę jednoznacznie powiedzieć tak lub nie. Jestem coraz starszy i coraz częściej narzekam na różne kontuzje. Prawdopodobnie bym odmówił, lecz jeśli propozycja byłaby naprawdę interesująca, to kto wie. Możliwe, że bym się skusił.