PODSUMOWANIE KSW 20

Dodano: 17 września 2012 21:13
PODSUMOWANIE KSW 20
Arkadiusz Pawłowski, Informacja własna
Obraz własny
KSW 20 już za nami. W newsie można przeczytać wyniki gali, a także wypowiedzi zawodników, którzy brali w niej udział.

Jubileuszowe, już dwudzieste wydanie wydanie Konfrontacji Sztuk Walki już za nami. Gala była sukcesem komercyjnym, ale pod względem widowiskowości nie powalała.

Pełne wyniki gali prezentują się następująco:

70 kg: Anzor Azhiev pokonał Paul'a Reed'a przez jednogłośnią decyzję

+93 kg: Kamil Waluś pokonał Jacka Wiśniewskiego przez TKO w 1. rundzie

77 kg: Borys Mańkowski pokonał Rafała Moksa przez niejednogłośną decyzję

+93 kg: Karol Bedorf pokonał Karl'a Knothe przez jednogłośną decyzję

+93 kg: Marcin Różalski pokonał Rodney'a Glundera przez jednogłośną decyzję

93 kg: Jan Błachowicz pokonał Houstona Alexandra przez jednogłośną decyzję

+93 kg: Mariusz Pudzianowski pokonał Christosa Piliafasa przez TKO w 1. rundzie

Poniżej przedstawiamy wypowiedzi zawodników po gali.

Mariusz Pudzianowski:

- Zrobiłem dokładnie to co planowałem. Długo analizowaliśmy taktykę przeciwnika, wiedziałem w czym jest lepszy i jakie są moje atuty. Ma cienkie nogi, moje są grube, wiedziałem, że będzie bardzo mobilny i ma parę w łapach. Udało mi się wejść w tempo i potem wystarczyło tylko to skończyć.

- Piliafas zaskoczył mnie szybkością. Jak na 115 kilogramów ma naprawdę szybkie ręce i początek był naprawdę groźny. Robiłem wszystko, żeby nie wyłapać nic na brodę, bo mogłoby być ciężko. On walczy ponad 20 lat, ma za sobą ogrom walk, niby tylko pięć profesjonalnych, ale wcześniej kilkanaście amatorskich. Doświadczenia nikt mu nie odbierze, nazwiska może i nie ma, ale można się było na niego ostro nadziać. Żadnego przeciwnika nie lekceważę, do każdego podchodzę z respektem. To jest sport, tutaj trzeba mieć pokorę.

- 6 miesięcy treningu dało mi wiele, szczególnie w kwestii kondycji. Jest coraz lepiej, to wciąż nie jest to, na sparingach widzę, że jeszcze czegoś mi brakuje, ale tego nie przeskoczę. Wszystko trzeba wypracować, nie da się tego kupić, jeszcze parę tysięcy kilometrów muszę przebiec, żeby kondycja była taka, jakiej sobie życzę.

- Plan na najbliższe dni? Dwa tygodnie odpoczynku, a potem dalej sala, treningi.

Rodney Glunder:

- Mój przeciwnik był bardzo silny. To była dobra walka, chociaż nie miałem prawdziwego treningu, dowiedziałem się o walce z dnia na dzień i do niej podszedłem. Ale pojawiłem się, zrobiliśmy fajną walkę. Z czasem czułem jak opuszczają mnie siły i rywal wygrał zasłużenie. Gdybym mógł się odpowiednio przygotować byłbym w stanie wygrać. Najważniejsze jest jednak to, że fani KSW zobaczyli dobry pojedynek, jestem usatysfakcjonowany.

- Nie przepadam za meczami rewanżowymi, lubię walczyć z coraz to nowymi przeciwnikami. Dzisiaj walczyłem tak naprawdę instynktownie, liczyłem na moje doświadczenie. Ta porażka nie przynosi mi hańby.

- Jeśli miałbym wybrać sobie kolejnego przeciwnika, chciałbym, żeby to był ktoś kto walczy w stójce. Najważniejsze jest to, żeby publiczności podobała się walka. Nie przepadam za zawodnikami, którzy całą walkę spędzają przyklejeni do maty, ja chcę się bić.

- Jest ze mną mój osiemnastoletni syn. Dajcie mu rok, dwa i będziecie mieli materiał na mistrza KSW. To obietnica!

Kamil Waluś:

- Nie mam spiny na konkretnego przeciwnika. Tylko od Martina i Maćka zależy z kim się zmierzę, jeśli będzie to ktoś z Polski, nie ma problemu. Oczywiście wolałbym kogoś z zagranicy, ale żadnego konkretnego nazwiska nie podam.

- Jeśli chodzi o dyskusyjne zakończenie mojej walki, to pytajcie o to sędziego, nie mnie. Według mnie Jacek był w takiej pozycji, że mogłem dalej uderzać i po prostu szkoda zdrowia, nie walczymy na śmierć i życie, więc decyzja była słuszna.

Borys Mańkowski:

- Często jest tak, że gdy bije się dwóch przyjaciół, walczą mocniej niż wrogowie. Moje zdrowie nie ucierpiało, jest krew, są siniaki, ale dopóki nic nie jest złamane, więzadła nie są zerwane, wszystko jest ok. Tydzień odpoczynku i można wracać na matę, więc jest spoko.

- Z Rafałem obaj się zastanawialiśmy nad tym, czy ta walka to dobry pomysł, co my tak naprawdę robimy? Ale czasami tak trzeba.

- Moim kolejnym przeciwnikiem ma podobno być Aslambek Saidov, mam się z nim bić o pas i pod niego będę się przygotowywał. Nie wiem jeszcze jak te przygotowywania będą wyglądały, ale moi trenerzy wiedzą na pewno i to pod ich kierunkiem będę wszystko robił.

Jan Błachowicz:

- Houston Alexander może jeszcze trochę powalczyć, jeśli chce. Jest w dobrej formie i był ciężkim przeciwnikiem, emerytura może poczekać.

- Byłem kontuzjowany, ale nie chciałem nikomu o tym mówić, nie chciałem, żeby to wyszło w świat. W erze internetu informacje podróżują tak szybko, nie chciałem, żeby wieść o moim urazie doszła do Houstona Alexandra i żeby mógł to wykorzystać przeciwko mnie.

- Teraz myślę o tym, żeby naprawić moje kolano, ale moim marzeniem jest dołączenie do UFC i walka z tamtejszymi zawodnikami.

 

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO