ORTIZ CHCE OSTATNIEJ SZANSY

Legenda UFC i światowego MMA - kontrowersyjny Tito Ortiz (16-10-1), za kilka dni obchodzić będzie 37. urodziny. Wiedzie mu się ostatnio słabo, ale on sam chce 4 lipca stanąć przed publicznością po raz ostatni i zwycięstwem pożegnać się z nimi raz na zawsze.Kiedy Ortiz wychodził do oktagonu 30 grudnia 2006 roku podczas gali UFC 66, był uważany za zawodnika wybitnego. Starał się wówczas odzyskać tytułu mistrza UFC wagi półciężkiej, czyli do 93. kilogramów. Stanął naprzeciw Chucka Liddella i... od tego czasu wygrał tylko raz, raz zremisował i przegrał aż sześciokrotnie - w tym właśnie z Liddellem. Ostatnią porażkę poniósł 10 grudnia podczas UFC 140, gdzie ciosami na korpus znokautował go już w pierwszej rundzie Antonio Rogerio Nogueira. Wielu postawiło już krzyżyk na tym wojowniku, ale on sam chce stoczyć jeszcze jeden pojedynek pod banderą UFC - pożegnalny.Otwarcie nawet wyznaczył dwóch zawodników, z którymi taką walkę chciałby stoczyć. Chodzi o Chucka Liddella (21-8), z którym przegrał dwukrotnie przed czasem, a który po pięciu porażkach w sześciu ostatnich występach ogłosił kilka miesięcy wcześniej zakończenie kariery. Drugim wyborem jest również stary znajomy Ortiza - Forrest Griffin (18-7). Z nim Tito spotykał się także dwukrotnie. Najpierw pokonał go w kwietniu 2006 roku niejednogłośnie na punkty, by w listopadzie 2009 roku przegrać w rewanżu, choć znów stosunkiem głosów dwa do jednego.

Czytaj również BOISKO.PL- Po przegranej z Nogueirą okazało się, że moje żebra na szczęście nie zostały połamane, czego się obawiałem. Moje serce boli ta porażka mocniej niż ciało, lecz jestem wojownikiem. Dlatego mam nadzieję, że 4 lipca przystąpię do ostatniej swojej walki. Jestem przekonany, iż każdy chciałby mnie znów zobaczyć w akcji przeciwko Liddellowi. Potem zakończę karierę. Nadszedł widocznie mój czas - powiedział wielki mistrz wagi półciężkiej sprzed lat, a zarazem legenda MMA.