WALKA ROKU DLA HENDERSONA
Bez cienia była to walka roku w światowym MMA, a w niej Dan Henderson (29-8) po morderczych 25. minutach pokonał jednogłośną decyzją sędziów Mauricio "Shoguna" Ruę (20-6) podczas gali UFC 139. Po ostatnim gongu trójka sędziów typowała zgodnie 48:47 dla Amerykanina.
"Shogun" ostro ruszył na początku, ale po pół minuty nadział się na potworną kontrę w postaci krótkiego prawego sierpa "Hendo". Dan dopadł przeciwnika przy klatce i zasypał zasłoniętego za podwójną gardą Brazylijczyka serią kilkunastu ciosów, rozcinając mu jednocześnie głęboko łuk brwiowy. W połowie tego starcia Rua trafił mocnym lewym sierpowym, jednak znó został naruszony prawym krzyżowym Amerykanina.
W drugiej odsłonie w 90. sekundzie Dan po low-kicku wystrzelił prawym prostym na brodę, powalił Maurico, dopadł go w parterze i władował w niego wszystko co miał - młotki, sierpy, łokcie, a zmasakrowany Rua... pół minuty później o mały włos nie wyciągnął w odpowiedzi dźwignię na nogę. Później toczyłą się już wojna na wyniszczenie, przy czym Henderson w połowie trzeciej rundy trafił w zwarciu prawym podbródkowym i poprawił lewym sierpowym, otwierając kolejne rany na głowie swojego oponenta.
"Shogun" odżył w czwartym starciu, kiedy sam przycelował prawym podbródkowym. Od tego momentu zyskał przewagę i już do końca maltretował Hendersona, obijając go niemal całą ostatnią rundę w dole. Kapitalny finisz nie starczył jednak do odrobienia strat, a o niesamowitej dramaturgii tego pojedynku niech świadczy fakt, że Henderson blisko 20 minut po walce potrzebował jeszcze pomocy swojego narożnika żeby przejść z szatni do samochodu.