HAMILL KOŃCZY KARIERĘ
Matt Hamill (10-4) zyskał sławę jako głuchoniemy wojownik, który potrafił stawić czoła najlepszych zawodnikom świata wagi półciężkiej. Na swoim rozkładzie ma tak znanych rywali jak choćby Seth Petruzelli, Keith Jardine, Tito Ortiz, a przez dyskwalifikację pokonał także obecnego króla dywizji do 93. kilogramów, Jona Jonesa.
W miniony weekend zanotował jednak drugą porażkę z rzędu, przegrywając w drugiej rundzie z Alexanderem Gustafssonem. Zawodnik postanowił nieoczekiwanie zakończyć karierę, choć biorąc pod uwagę zbliżające się niedługo 35. urodziny, może warto zadbać o zdrowie?
- Szczerze mówiąc już po walce z Quintonem Jacksonem on już się skończył na dobre. Już wtedy mi wspominał, iż nie może już wytrzymać bólu i obciążeń treningowych - powiedział trener i menadżer Matta w jednym, Duff Holmes.
- Byłem gotowy na taką decyzję już w maju po UFC 130, ale przekonała mnie rodzina, przyjaciele i trzenerzy, jednak przede wszystkim moja córeczka. Przez całą karierę borykałem się z kontuzjami. Zaczęło się w trakcie programu "The Ultimate Fighter" i już nigdy nie było lepiej. Nie miałem nawet jednego treningu, gdzie mógłbym się przygotowywać bez bólu i urazów. Przyszedł więc czas by w końcu odpocząć - powiedział Hamill.