SHANE CARWIN: NIE PAMIĘTAM WIĘKSZĘJ CZĘŚCI WALKI

Dodano: 15 czerwca 2011 23:56
SHANE CARWIN: NIE PAMIĘTAM WIĘKSZĘJ CZĘŚCI WALKI
Maciej Kowalik, MMANews.com
Sylwester Wosko
No to mamy fajny art.Po druzgocącej przegranej z Juniorem Dos Santos w ostatni weekend na gali UFC 131, Shane Carwin napisał na swoim blogu na temat tego, co czuł podczas walki. -Kiedy zbliżało się do walki z Juniorem wiedziałem, że stanę naprzeciw jednego z najlepszych strikerów w dywizji, jeśli nie w całym MMA. Jest mocny, precyzyjny i widzieliśmy w sobotę, że potrafi przyjąć uderzenie, żeby samemu uderzyć. -Kiedy się zaczęło, nie czułem się sobą, nie byłem w stanie poruszać stopami. Kiedy zaatakował (pod koniec pierwszej rundy), próbowałem znaleźć sposób żeby tak się bronić, żeby sędzia nie przerwał walki. Mocne ciosy Juniora lądowały celnie i to był pewnie moment, kiedy złamał mi nos. -Od tego momentu reszta walki to właściwie Junior egzekwujący swój game plan, jego pojedyncze ciosy były bardzo skuteczne i używał ich, żeby ustawiać tempo walki. -Końcówka walki jest dla mnie właściwie romzmazana. Junior był dużo lepszym wojownikiem niż ja tego wieczoru. Jego boks był lepszy i użył go, żeby pokonać mnie w tym starciu. Nie pozostaje mi nic, tylko okazać szacunek dla Juniora i jego zespołu. Zasługuje na title shot. Dokończenie po kliknięciu "czytaj dalej".  -Po drugiej rundzie wiedziałem, że miałem kłopoty. Nos nie pozwalał mi oddychać. Oczy miałem zalane krwią i Junior cały czas napierał. Kiedy sędzia przerwał walkę w trzeciej, myślałem, że to już koniec. Kiedy doktor wszedł do oktagonu wiedziałem, że to ode mnie zależeć będzie czy pozwoli na dokończenie walki. Wiedziałem że jestem w sporych tarapatach, ale wiedziałem też, że to czego potrzebuję, to jeden czysty strzał. Chciałem utrzymać się w walce. Nie byłem w stanie nic widzieć, ale powiedziałem, że widzę i kontynuowaliśmy. -Kiedy podniesiono rękę Juniora, nie miałem najmniejszych wątpliwości, kto wygrał tę walkę. Byłem trochę poza wszystkim i potrzebowałem pomocy lekarza. Adrenalina opuszczała moje ciało i ból nadchodził całkiem szybko. Zrobiłem test antydopingowy i pojechałem ambulansem do szpitala. -Nie byłem w stanie uczestniczyć w imprezie po walce, ze względu na pobyt w szpitalu i doznane urazy. Po szpitalu wróciłem do hotelu i odleciałem do domu, do Colorado. -Zadzwoniłem do Mamy, żeby dać jej znać, że ze mną okay i żeby przygotowała z żoną syna na to co miał zobaczyć. Potem zadzwoniłem do menedżera i to właściwie wszystko, co się wydarzyło od końca walki. -Miałem sporo czasu na to, żeby pomyśleć o walce i w związku z urazami których doznałem nie potrafię przypomnieć sobie większej części walki. To co wiem, to że jestem facetem, któery uczy się jak walczyć na poziomie elitarnym. -Moje serce do walki nie może być kwestionowane. Myślę, że pokazałem, że mam kondycję do walki i tylko potrzebuję pracy nad techniką. Tak, potrafię znokautować właściwie każdego, ale muszę kontynuować moją przygodę, żeby zostać najlepszym fighterem w swojej dywizji. -Starcia takie, w jakich uczestniczyłem ostatnio to ważny test dla twojej kariery, jestem pewny siebie i należę do klatki z najlepszymi zawodnikami na świecie. Muszę mocno pracować nad moją techniką i sprawdzać siebie. Nie ma łatwych walk na tym poziomie, nie ma takich co lekko przychodzą. Muszę naprawić nos i kiedy zejdzie opuchlizna dowiem się, czy kość policzkowa nie jest pęknięta. Nie mogę się odczekać, kiedy wyzdrowieję i będę mógł wrócić na salę i zacząć pracę nad sobą. źródło: MMANews.com
Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO