NAJLEPSZY POLAK W MMA W CIENIU 'PUDZIANA'
Mamed Khalidov, który podczas sobotniej gali KSW 16 w Ergo Arenie zmierzy się z Amerykaninem Mattem Lindlandem, należy do czołówki europejskiego MMA. Mimo to w Polsce wciąż jest w cieniu Mariusza Pudzianowskiego.
Urodził się w stolicy Czeczenii, ale od grudnia 2010 r. posiada też polskie obywatelstwo. Znakomity technicznie, ma niespotykaną wydolność, potrafi się bić przez 20-25 minut, co udowodnił startując na galach federacji Sengoku. Pozostali uczestnicy walk na galach KSW wytrzymują najwyżej dwie-trzy rundy.
Khalidov (rekord walk 22-4-2) był też gwiazdą poprzedniej gali KSW, która 19 marca odbyła się na warszawskim Torwarze. W walce wieczoru zmierzył się z Amerykaninem Jamesem Irvinem, który do walki przystąpił z przekroczonym o 5 kg limitem wagowym. Mimo to Khalidov zdecydował się stanąć w ringu naprzeciw dużo cięższego przeciwnika, choć miał prawo zrezygnować z pojedynku. W 36. s walki założył Irvinowi dźwignię na staw łokciowy i bezradny Amerykanin prawie krzycząc z bólu momentalnie odklepał poddanie. Pojedynek zakończył się szybko, ale zaspokoił apetyt wszystkich fanów MMA.
Pomimo rosnącej popularności Czeczena z polskim paszportem i zdecydowanie wyższych umiejętności od Pudzianowskiego, w Ergo Arenie w walce wieczoru zobaczymy starcie tego drugiego, stawiającego dopiero pierwsze kroki w formule MMA.
Khalidov to bohater wielu młodych adeptów mieszanych sztuk walki. Do Polski przyjechał wraz z grupą rodaków w 1997 r. Zamieszkał we Wrocławiu, tam nauczył się języka, następnie podjął studia na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim na kierunku zarządzanie i administracja. Trenował taekwondo, zapasy i boks. Związał się z klubem Arrachion MMA Olsztyn, w którym trenuje do dzisiaj. To wtedy rozpoczęła się jego przygoda w MMA. Khalidov pokonywał rywala za rywalem i podpisywał kontrakty z kolejnymi federacjami (KSW, EliteXC, World Victory Road). Jego największym sukcesem jest pokonanie w 2009 r. przez techniczny nokaut Jorge Santiago, ówczesnego mistrza federacji Sengoku. Jest lubiany zarówno przez kibiców, jak i swoich rywali. Zawsze odnosi się do nich z szacunkiem i podkreśla klasę przeciwnika.
W Ergo Arenie zmierzy się z Mattem Lindlandem (MMA 22-8). Amerykanin to srebrny medalista olimpijski w zapasach. Nie walczył od grudniowej porażki przez nokaut z Robbiem Lawlerem. Z Khalidovem miał zmierzyć się już na KSW 15, ale z pojedynku wyeliminował go uraz dłoni. Sobotnia walka ma zdecydowanego faworyta i jest nim zawodnik z Olsztyna. Khalidov jest młodszy od Lindlanda o 10 lat, odniósł mniej ciężkich kontuzji. Tylko raz został znokautowany, podczas gdy jego najbliższy przeciwnik leżał na deskach kilka razy częściej. Lindland z pewnością ma przewagę zapaśniczą, bo wywodzi się z tego sportu, ale Khalidov jest bardziej wszechstronny i ma większy wachlarz technik kończących. Lepiej radzi sobie w stójce, ma szeroki arsenał kopnięć, podczas gdy Amerykanin nóg do zadawania ciosów nie używa prawie wcale. Co ciekawe, aż 21 z 22 wygranych walk Khalidov kończył przed czasem. W sobotę powinniśmy być świadkami jego kolejnego zdecydowanego zwycięstwa.