MENDELEZ CHCE EDGARA I MAYNARDA
9 kwietnia, najlepszy lekki federacji Strikeforce, zdemolował japończyka Tatsuyę Kawajiriego i obronił mistrzowski pas. Po walce powiedział: - Byłem dokładny (precyzyjny) w każdym uderzeniu, chciałem, aby każdy strzał był wart wyprowadzenia. Czułem się, jakbym był w "Matriksie, widziałem wszystko bardzo dobrze. Wiem, jak się zachować w czasie. Myślę, że wszystko działało idealnie.
Mendelez spadł na Kawajiriego na początku walki i tak zostało do jej końca. Nie trwało to długo, bo pojedynek został przerwany przez sędziego już w pierwszej rundzie. Na zegarze trwała czwarta minuta, kiedy na głowę japończyka spadła kończąca seria ciosów łokciem.
Mendelez chce teraz udowodnić, że jest bezdyskusyjnym numerem jeden w swojej kategorii wagowej.
- Czuję się świetnie, czuję euforię i jestem zmotywowany, bardzo zmotywowany. Po walce powinieneś być mniej zmotywowany i chcieć odopcząć, ale ja teraz właśnie mam jeszcze większą motywację do treningu. Teraz wszystko jest w moich rękach.
- Myślę, że zrobiłem wystarczająco dużo, żeby być numerem 1. Frankie (Edgar) jest wspaniały, on zdołał pokonać BJ Penna dwa razy. Patrząc jednak na historię, na miejsca, w których walczyłem, na rekordy ludzi, których pokonałem, statystycznie zrobiłem bardzo dużo, dominowałem.
Mendelez porównuje się z pretendentem do tytułu mistrzowskiego wagi lekkiej UFC - Graya Maynarda i stwierdza, że z trójki Mendelez - Edgar - Maynard, ten ostatni ma największe zdolności zapaśnicze, ale wyłącznie, jeśli zestawiać go w konkurencji czystych zapasów. Jeśli porównanie miałoby dotyczyć walk w MMA, Mendelez twierdzi, że jest w zapasach równy Maynardowi. Uważa też, że z całej trójki ma najlepsze jiu-jitsu.
Na razie jednak czekamy na kolejne starcie zawodników wagi lekkiej UFC - mistrza Frankiego Edgara i pretendenta do tytułu - Graya Maynarda, które odbędzie się, podobnie jak poprzednie starcie obu panów (zakończone remisem) w Las Vegas, na gali UFC 130 (28 maja 2011).