'PUDZIAN JEST BRZYDKI, PASKUDNY, OKROPNY' - ROZMOWA Z JAMESEM THOMPSONEM

Dodano: 12 kwietnia 2011 16:11
'PUDZIAN JEST BRZYDKI, PASKUDNY, OKROPNY' - ROZMOWA Z JAMESEM THOMPSONEM
Artur Przybysz, Informacja własna
FEN / Łukasz Krusiński
Wywiad z Jamesem Thompsonem

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Jamesem Thompsonem, zawodnikiem, który na gali KSW16 skrzyżuje rękawice z Mariuszem Pudzianowskim. Popularny "The Colossus" opowiada w nim o jego początkach w MMA, przygotowaniach i nie oszczędza uprzejmości "Pudzianowski. Miłego czytania.  Artur Przybysz: Witaj James. Oglądałem kilka twoich walk w internecie i doskonale widziałem, że duży facet z ciebie. Ale gdy widzę twoje gabaryty na żywo śmiem stwierdzić, że nie jesteś duży, lecz wielki. Powiedz co trzeba jeść, żeby tak dużym urosnąć (śmiech)? James Thompson: Cześć Artur. Musisz jeść dużo siekanego mięsa i też będziesz tak duży (śmiech).  - A oprócz mięsa, co jeszcze? JT: Walczenie nie polega na tym, żeby dużo jeść. Składa się na to wiele czynników. Potrzebna jest dobra technika w każdej płaszczyźnie walki. Fakt, że jestem duży to tylko jeden z elementów i wcale nie najważniejszy.  - Jak trafiłeś do sportów walki? Opowiedz o swoich początkach w MMA. JT: Dawno temu obejrzałem kasetę wideo z jakiejś gali UFC. Pięć tygodni później stoczyłem swoją pierwszą walkę w formule MMA. Wszystko potoczyło się tak szybko jak u Mariusza i już po roku od debiutu wystąpiłem w Japonii, na gali Pride. Od samego początku fascynowała mnie ta wszechstronność, rywalizacja na wielu płaszczyznach walki. Dlatego zdecydowałem się zostać zawodnikiem MMA. - Jak wspominasz występy w Japonii, to całe show i otoczkę związaną z galami Pride? JT: Miałem bardzo ułatwioną drogę do Pride, bo walczyłem na jednych z pierwszych gal. Występy wspominam bardzo mile. To było coś niesamowitego. Nie da się tego opisać, jak Japończycy potrafili zrobić tak olbrzymie widowisko. Byłem wręcz onieśmielony możliwością walczenia.  - Walka z Pudzianowskim to piętnaście tysięcy ludzi w hali, kilka milionów przed telewizorami i show takie samo jak to w Japonii. Robi to na tobie wrażenie? JT: Jakby robiło to na mnie wrażenie to byłbym zdenerwowany (śmiech). Nie walczyłem jeszcze na galach organizowanych przez KSW i nie widziałem tego show na własne oczy, ale słyszałem od wielu znajomych, że jest to duża impreza, znakomita produkcja, profesjonalizm. Ciesze się, że będę mógł tutaj wystąpić!  - Miałeś możliwość po raz pierwszy stanąć naprzeciw Mariusza Pudzianowskiego. Powiedz proszę, jakie zrobił na tobie wrażenie. JT: Wiedziałem, że jest wielkim facetem, umięśnionym facetem. Widziałem go kilka razy w telewizji i wydawał się inny.  - Inny? JT: Tak, teraz dopiero zobaczyłem jaki on naprawdę jest brzydki. Nawet powiedziałbym, że okropny, paskudny… Chyba w dzieciństwie musiał kilka razy upaść na głowę.  - Co powiesz o waszej walce? Masz przygotowany już game plan? JT: Będę chciał dać dobrą walkę. Będę chciał wygrać, żeby móc jeszcze nie raz do was przyjechać. Nie mam ułożonej strategii na ten pojedynek. Chcę stworzyć dobre widowisko i wierzę, że mi się uda i zwyciężę w tym pojedynku.  - Jak przygotowujesz się do walki z Mariuszem Pudzianowskim? JT: Przygotowania zawsze zaczynam około półtora miesiąca przed walką. Stopniowo podkręcam tempo, bo znam swój organizm i wiem, że jakbym za szybko wrzucił większy bieg to w dniu walki mógłbym nie być w pełni sił. Ale spokojnie, jest dobrze, forma na walkę z Pudzianowskim będzie.  - A z kim się przygotowujesz do tego pojedynku? JT: Teraz trenuje w Anglii z takimi zawodnikami jak James Zikic. Byłem niedawno w Stanach Zjednoczonych i tam trenowałem z takimi zawodnikami jak Mark Munoz i Krzysztof Soszyński.  - Na koniec rozmowy chciałbym, żebyś powiedział kilka słów do Mariusza Pudzianowskiego. JT: Mariusz, to ja jestem „The Colossus” i ja wygram ten pojedynek!  Rozmawiał Artur Przybysz, KSW    
Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO