PUDZIANOWSKI JAK ADAMEK! SZLIFUJE BOKS POD OKIEM TEGO SAMEGO FACHOWCA
Kiedy Mariusz Pudzianowski (3-1) wróci na ring i kto będzie jego przeciwnikiem? Odpowiedź na to pytanie poznamy dopiero za kilka miesięcy. Nieoficjalnie wiadomo, że "Pudzian" planuje powrót na ring latem lub we wrześniu. Zamiast się lenić rozpoczął zajęcia bokserskie z byłym trenerem Tomasza Adamka.
Pudzianowski, który wpierw trenował MMA pod okiem Mirosława Oknińskiego, a później Łukasza "Jurasa" Jurkowskiego, miał również trenerów od boksu, którzy mieli mu pomóc w tym elemencie walki. Zaczęło się od Jacka Kucharczyka. Następnie pod swoje skrzydła "Pudziana" wziął brązowy medalista olimpijski, Krzysztof Kosedowski. Ale zarówno w jednym jak i drugim przypadku, współpraca nie układała się wzorowo.
Teraz, jak informuje serwis Bodystyle.com.pl, zadawania ciosów prostych i mocnych sierpowych uczyć go będzie były szkoleniowiec Tomasza Adamka, Andrzej Gmitruk. Trener i menedżer grupy O'Chikara i zarazem człowiek, który chce poprowadzić do sukcesów kolejną polską bokserską nadzieję, Mateusza Masternaka, może mieć duży wpływ na dalszą przyszłość Pudzianowskiego w MMA.
Nie od dziś wiadomo, że jednym z elementów, które u Pudzianowskiego kuleją najbardziej, jest właśnie boks. W swoich dotychczasowych pojedynkach, z wyjątkiem konfrontacji z Timem Sylvią, "Najsilniejszy człowiek na Ziemi" koncentrował się przede wszystkim na zasypywaniu rywala gradem ciosów. "Pudzian" bił i kopał bez opamiętania. Jednak w pojedynkach ze zdecydowanie poważniejszymi przeciwnikami niż Marcin Najman i "Butterbean", taka taktyka nie zdała egzaminu. Dlatego "Dominator" musi nauczyć się boksu, bo jeśli chce odnieść większy sukces w MMA, jest to absolutna podstawa.
- Technicznie "Pudzian" jest bardzo słaby. Jego lewy prosty, obrona, nogi i atak są kiepskie - mówił swego czasu Kosedowski. - Mariusz jest ambitny. Ale jak dostanie bombę albo odpowiednio założoną dźwignię, to nic nie poradzi i będzie po herbacie - zauważył trener przed ubiegłoroczną majową walką z Yusuke Kawaguchim. Okazało się, że miał rację, bo Pudzianowski strasznie męczył się z Japończykiem, a dwa tygodnie później doznał zdecydowanej porażki w starciu z Timem Sylvią.