NA TEMAT OKA KOSCHECKA
Pod koniec walki wieczoru na gali UFC 124 w minioną sobotę, Josh Koscheck (15-5) wyglądał jak potrącony przez cieżarówkę. A wszystko za sprawą mistrza kategorii półśredniej Georgesa St. Pierre'a (21-2), który już w pierwszej rundzie kilkoma prostymi poważnie zranił oko Amerykanina. Obrzęk rósł i rósł, aż w piątej odsłonie "Kosa" już nic przez nie, nie widział.
Lekarz ringowy niemal w każdej przerwie pomiędzy rundami pytał Josha czy przerwać walkę, lecz były pretendent do mistrzowskiego tytułu odmawiał i pod koniec piątego starcia wyglądał jak filmowy "Elephant Man". Według Josha Grossa z ESPN.com, Koscheck złamał oczodół w walce GSP w pierwszej rundzie i dopiero dziś nad ranem (czasu polskiego) został zwolniony do domu ze szpitala w Montrealu. "Kosa" przez kontuzję nie może latać samolotami, więc do Bostonu uda się ze swoim trenerem Bobem Cookiem samochodem i tam się podda szeregu operacji.
- Coś czuję, że w Stanach Zjednoczonych tych operacji będzie naprawde dużo, gdyż tam mojego podopiecznego zbadają dokładniej. Wszystko się okaże. Mam nadzieję, że do domu wróci jak najszybciej. - powiedział Cook.