UFC 119 W ORANGE SPORT

Dodano: 25 września 2010 18:49
UFC 119 W ORANGE SPORT
Kuba Walkowiak, orangesport.pl
Obraz własny
Gala UFC 119 zostanie pokazana w Orange Sport.

- Prawa noga: szpital, lewa noga: cmentarz - tak siłę swoich kopnięć reklamuje Cro Cop, czyli Mirko Filipović, który w najważniejszej walce wieczoru podczas gali UFC 119 zmierzy się z Frankiem Mirem.Chorwat to niezwykle barwna postać, niegdyś jedna z największych gwiazd federacji Pride. Gdyby ktoś, w oparciu o jego życiowe perypetie, odważył się nakręcić film, powstałby zapewne trzymający w napięciu, pełen emocji i nieprawdopodobnych zwrotów akcji hit.Cro Cop ma bowiem za sobą służbę w elitarnej jednostce antyterrorystycznej, był posłem do chorwackiego parlamentu, stoczył masę kapitalnych pojedynków (choćby z Fedorem Emelianenko, dwukrotnie z Joshem Burnettem, Juniorem Dos Santosem czy Wanderleiem Silvą), a jednego z jego trenerów znaleziono w ubiegłym roku martwego w samochodzie, który został wcześniej skradziony owemu trenerowi przez dwóch niezidentyfikowanych mężczyzn.

Ostatni raz w poważne tarapaty Chorwat wpadł kilka dni temu. Niewiele brakowało, by nie zmierzył się z Mirem. W czasie przygotowań do UFC 119, podczas treningu ze specjalistą od tajskiego boksu, Mirko doznał kontuzji oka. Dana White, szef Ultimate Fighting Championship, zapowiedział nawet że znalazł już zastępstwo dla Filipovicia, na szczęście lekarze orzekli, iż znakomity i charyzmatyczny Cro Cop może zmierzyć się z Amerykaninem.Największym atutem chorwackiego wojownika są jego kopnięcia. A sposób, w jaki sam o nich opowiada, to nie tylko bufonada i czcze przechwałki. Wszyscy, na których głowach lądowały nogi Filipovicia, podkreślają że w życiu czegoś podobnego nie przeżywali.Frank Mir, o ile chce wygrać, musi więc przede wszystkim sprowadzić walkę do parteru. Co zresztą nie powinno stanowić dla niego kłopotu, bowiem jest fachowcem od tego typu rywalizacji. Triumf - podkreślmy - jest Mirowi niezwykle potrzebny. Nie ma bowiem ostatnio dobrej passy. Dwa najbardziej prestiżowe pojedynki o mistrzostwo wagi ciężkiej przegrał: najpierw z Brockiem Lesnarem, którego wcześniej obrażał, a który rozbił go brutalnie i bezwzględnie, oraz z Shanem Carwinem. Mimo zwycięstwa nad Cheickiem Kongo notowania Mira mocno spadły, więc wystarczy jeszcze jedno potknięcie, by Amerykanin wpadł w kłopoty. W takie same, jak choćby nasz Tomasz Drwal, któremu Dana White - po dwóch przegranych walkach - podziękował za starty w UFC.Oczywiście, zasługi Mira wobec tej potężnej federacji są nieporównywalnie większe niż Polaka, jednak w twardym świecie MMA nie ma sentymentów. I Mir - aby nadal pozostać w grze o najwyższe zaszczyty - musi pokonać niesamowitego Cro Copa.Najgorsze dla niego jest to, że pierwotnie miał bić się w rewanżowym pojedynku z Antonio Rodrigo Nogueirą, któremu w 2008 roku odebrał mistrzowski pas UFC wagi ciężkiej.Legendarny Minotaur, pogromca m.in. naszego Pawła Nastuli, musiał jednak zrezygnować z udziału w tym widowisku z powodu urazu nogi. Zastąpił go Filipović. Dla Mira wcale nie jest to dobra wiadomość. UFC 119, 25 września 2010, Conseco Fieldhouse w Indianapolis, na żywo tylko w Orange sport. Transmisja o 3:30 w niedzielę rano.Główna karta:

  • Waga ciężka: Frank Mir (USA, 13-5) - Mirko Cro Cop Filipović (Chorwacja, 28-7-2, 1 NC)
  • Waga półciężka: Antonio Rogerio Nogueira (Brazylia, 19-3) - Ryan Bader (USA, 11-0)
  • Waga półśrednia: Matt Serra (USA, 11-6) - Chris Lytle (USA, 29-17-5)
  • Waga lekka: Sean Sherk (USA, 33-4-1) - Evan Dunham (USA, 11-0)
  • Waga lekka: Melvin Guillard (USA, 24-8-2, 1 NC) - Jeremy Stephens (USA, 18-5)

 

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO