STRIKEFORCE - KOBIECA DYWIZJA 135 IBS

Dodano: 19 sierpnia 2010 22:36
STRIKEFORCE - KOBIECA DYWIZJA 135 IBS
Ola Jurkowska, Informacja własna
FEN / Łukasz Krusiński
O Strikeforce Challenger 10

Dzisiaj obiecany STRIKEFORCE Challenger 10 turniej w kategorii do 61 kg. Czyli: Akano mistrzynią balachy Nie lubię Cariny DammZnów przegrywamy w walce Nowy Amerykański Kontynent vs. Stara Dobra EuropaTate wygrywa kategorięNudy w walce pozaturniejowej. ZAPRASZAMPierwsze dwie walki półfinałowe rozpisane były na dwie rundy po trzy minuty. Finał – trzy rundy, również po trzy minuty. Tak krótkie rundy nie były bynajmniej wynikiem niewiary Strikeforce w kobiecą wytrzymałość. Raczej tego, że w Phoenix, gdzie rozgrywał się turniej, kobietom nie można walczyć dłużej niż 15 minut podczas jednego wieczoru. Ale po kolei.

Najpierw Hitomi Akano (11-2-0) pokonała Carina Damm (15-4-0) przez balachę.Początek – bardzo chaotyczna wymiana ciosów. Szybko jednak Carina "BEAUTY BUT THE BEAST" (Swoją drogą, to kto jej nadał taki pseudonim to ja nie mam pojęcia. Serio. Poszukajcie sobie jej zdjęć w necie.) sprowadziła walkę do parteru, gdzie tak naprawdę, mimo czarnego pasa w bjj, pokazała niewiele poza dobrą kontrolą. Sędzia zdecydował więc podnieść dziewczyny do stójki. Powtórzyła się chaotyczna wymiana, tym razem z backfistem i dziewczyny wróciły na ziemię. Ale dla odmiany teraz Akano była na górze. I już miała swoją chyba ulubioną, oprócz oczywiście balachy (12 walk wygranych przez balachę), skrętówkę, już zaczynała wyciągać, kiedy nie wiadomo skąd zjawił się sędzia i wprowadził małe zamieszanie na 10 sekund przed końcem walki.Na szczęście, oliwa sprawiedliwa, i w drugiej rundzie Akano dominowała bezsprzecznie. Co prawda w stójce na początku Carina próbowała uderzać, ale znów bardzo chaotycznie (Jaką ona ma straszną garde.), jednak Akano szybko się z tym uporała i przeniosła walkę na ziemię. A tam już robiła co chciała. I ostatecznie zakończyła walkę, czymże by innym, jeśli nie balachą. Później Miesha Tate (16-8-0) pokonała Maiju Kujala (4-2-0) przez decyzję.Na początek – ciekawostka: Maiju Kujala pochodzi z naszego pięknego Starego Kontynentu, a dokładniej z Finlandii. I chociaż była to dopiero jej szósta walka w zawodowym MMA (dla porównania – Tate walczyła tam po raz dwudziesty piąty), poradziła sobie całkiem nieźle. Nie obyło się bez błędów, np. moim zdaniem nie wykorzystywała kolan w kinczu, chociaż było na to miejsce (I tak największy błąd w tej walce należał do sędziego – na 15 sekund przed końcem rundy wznowił walkę w stójce, w momencie kiedy Maiju pracowała nad duszeniem.), ale mimo wszystko nie była łatwym kąskiem dla doświadczonej już Tate. I za to należy jej się szacunek. Druga runda pod znakiem klinczu. W zasadzie nic ładnego się nie działo. Kolana ze strony Tate, a w odpowiedzi haki Kajuli. Dynamicznie, ale bez spektakularnych akcji. W drugiej połowie rundy, Maiju zaczęła zdobywać wyraźną przewagę. Już myślałam, że może, może … i wtedy doświadczenie Tate najwyraźniej wzięło górę – sprowadziła Maiju na ziemię, i tam wykorzystała ostatnie 30 sekund na swoją korzyść. Sędziowie zdecydowali o wygranej Tate. Ale zanim zdecydowali, widać było a) że Tate nie była dumna z tego co pokazała, b) że Maiju miała nadzieję, że to jednak jej rękawica pójdzie w górę. No cóż, z sędziami się nie dyskutuje. Zresztą, ja byłam nieobiektywna, jakiś taki starokontynentalny patriotyzm się we mnie odezwał, czy coś.A w finale Miesha Tate pokonała Hitomi Akano przez decyzję.Pierwsza runda dla Tate. Co prawda w stójce Akano radziła sobie lepiej, jej ciosy i kopnięcia wchodziły dużo częściej niż techniki Tate, to jednak stójka stanowiła tylko mały fragment rundy. Meisha już w drugiej minucie sprowadziła walkę do parteru, a tam miała już przewagę nad Hitomi, chociaż Hitomi tez nie jest nowicjuszką i nie dała sobą łatwo poniewierać. Mimo wszystko to Meisha, zdecydowała o kierunku, w którym potoczyła się ta walka. W drugiej rundzie sytuacja w stójce uległa drastycznej zmianie. Akano w zasadzie tylko się broniła, i to też tylko dopóki Tate nie sprowadziła walki do parteru. Chociaż w zasadzie, później też się broniła, bo Tate w dalszym ciągu zdominowała przebieg walki. Dość ciekawa i dynamiczna kulanka, która w kilku miejscach doprowadziła do całkiem interesujących pozycji. Trzecia runda to tylko powtórka z rozrywki. Nie była bynajmniej nudna. Wręcz przeciwnie, ale przebiegła według identycznego schematu co dwie poprzednie. Na początku wyglądało na to, że Akano obudziła się i pokaże coś ciekawego w stójce. Ale Tate pozwoliła jej najwyżej na jedno kopnięcie i przeniosła walkę do parteru. A tam Hitomi mogła się jedynie bronić. Co też uczyniła. Najpierw broniła się przed mataleo, potem przed kluczem, później znów przed mataleo... Nabroniła się biedna dzielnie, ale niestety – wszyscy wiemy że dobra obrona to za mało, żeby wygrać walkę. Kilka słów na temat walki pozaturniejowej:Liz Carmouche (3-0-0) pokonała Colleen Schneider (0-2-0) przez decyzję. Dużo pisać nie będę. Nie podobała mi się ta walka. Było kilka ciekawych elementów, Schneider próbowała kilku kopnięć, ładnie też sprowadziła Liz do parteru na 20 sekund przed końcem walki, a nawet udało jej się wejść do bocznej, ale niestety to nie wystarczyło. Ogólnie walka była dość siłowa, agresywna, mało finezyjna. Przez większość czasu dziewczyny przepychały się przy siatce. Nie podobało mi się i już.  

Myślę, że wszyscy wiedzą gdzie szukać powyższych walk. Tak więc na RAZ, DWA, TRZY wszyscy włączają Youtuba. I każdy ogląda chociaż jedną walkę. Przełamcie się, a może się okaże, że FeMMA też są ciekawe. Czasem nawet ciekawsze niż MMA w wykonaniu panów. 

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO