MAM CO PRZECIWSTAWIĆ PUDZIANOWSKIEMU
Jak bardzo realny jest Pana pojedynek z Mariuszem Pudzianowskim? Nie podpisaliśmy jeszcze umowy, ale trwają ustalenia szczegółów dotyczących moich warunków. Wszystko wskazuje na to, że staniemy naprzeciwko siebie we wrześniu na Torwarze. Dla mistrza olimpijskiego w judo, faceta, który bił się z legendami mieszanych sztuk walki w Japonii, niedoświadczony Pudzianowski to łatwy łup? Nigdy nie lekceważę żadnego rywala.Szanuję dorobek sportowy Mariusza. Jest silny, dynamiczny, ambitny. O jego umiejętnościach technicznych na ringu nie chcę jednak się wypowiadać krytycznie, bo trudno oceniać kogoś po starciu z rywalem, który nie podjął walki.
Wiele osób widzi go w panteonie sław mieszanych sztuk walki. Kibice wierzą, że podbije świat. Poczekam z taką oceną do kilku następnych pojedynków. Kiedy padła pierwsza sugestia, żebyście stanęli ze sobą w ringu? Jeszcze przed starciem z Marcinem Najmanem. Od dawno brakowało konkretnej propozycji finansowej.
Pana atutem jest doświadczenie, ale przeciwko Pawłowi Nastuli jest poważny argument dosyć długiej bezczynności. Faktycznie, po raz ostatni stałem na ringu w Japonii w sierpniu 2008 roku. To mnie martwi, bo wiele rzeczy można wytrenować, świetnie wprowadzać w życie na treningu, nawet sparingach, ale gdy przychodzi do realnego starcia, wszystko trochę się zmienia: dochodzą nerwy, zmęczenie. Liczyłem na to, że w ciągu tych minionych dwóch lat jednak będę się bił w Japonii.
Przez ten czas trenował Pan? Jestem na zajęciach codziennie. Może nie są one tak intensywne jak podczas bezpośrednich przygotowań do walki, które zwykle trwają u mnie dwa miesiące, ale nie straciłem tych dwóch lat. Kiedyś byłem judoką, który próbuje coś zwojować w mma. Teraz mogę o sobie powiedzieć, że mieszane sztuki walki znam doskonale [Paweł gościł u Mirko Filipovica w Chorwacji i był zapraszany jako konsultant i sparingpartner do amerykańskiego Team Quest - red.] Jest jakaś szansa, że wróci Pan do Kraju Kwitnącej Wiśni. Takie niezobowiązujące plany dotyczące noworocznej, prestiżowej gali. WJaponii mieszane sztuki walki przeżywają jednak kryzys finansowy i nic nie jest pewne na tamtejszym rynku. Nie będzie to kolidowało z wrześniowym starciem z ''Pudzianem''? Jeśli do niego dojdzie, skoncentruję się na przygotowaniach do pojedynku w Polsce. Poza tym na razie rozmawiamy trochę teoretycznie, bo żadnej umowy nie mam w ręku. Najman lekceważył publicznie Pudzianowskiego, mówił o nim z pogardą. Jaki jest Pana stosunek do strongmena? Parę razy rozmawiałem z Mariuszem i nie zamierzam go obrażać. Wręcz przeciwnie: w judo nauczyłem się szacunku dla każdego, kto staje naprzeciwko mnie. To mądra sztuka walki. Gdybym drwił z Pudzianowskiego, to tak naprawdę obniżałbym rangę tej walki, deprecjonowałbym też w jakiś sposób siebie. Nie ma co kryć: jest silniejszy fizycznie ode mnie, ale ja też mam co przeciwstawić jego mięśniom. Na pewno nie będę próbował udowodnić mu, że mam taką samą moc w rękach. Jesteście kolegami? Rozmawialiśmy o mieszanych sztukach walki kilka razy, jeszcze zanim Mariusz pojawił się na ringu, a w prasie nie krążyły jeszcze nawet plotki o jego pojedynku z Najmanem. Trenowaliście razem? Nie, ale zapraszałem go do mojego warszawskiego klubu na zajęcia. Przyjął propozycję? Na razie nie. Moim zdaniem ze stratą dla siebie. U mnie w klubie mógłby naprawdę ćwiczyć z dobrymi zawodnikami, z dużym doświadczeniem także na zagranicznych ringach. Jego wybór.