DŁUGA DROGA UFC DO AUSTRALII

Dodano: 19 lutego 2010 11:29
DŁUGA DROGA UFC DO AUSTRALII
Łukasz Rybiński, ufc.com
Obraz własny
O UFC i Australli.

Sydney 18 lutego - Nie musisz przypominać Elvisovi Sinocinowi o jego starych dobrych czasach. Bardzo dobrze to pamięta. Różne zasady w każdej walce. W poniedziałek powrót do pracy z podbitym okiem, przerażona mina ludzi, dowiadujących się jak to się stało, i uczestnictwo w zawodach sportowych, na których nikomu nie zależało.

Jeżeli jednak australijski wojownik, chciałby wiedzieć jak daleko mieszane sztuki walki rozwiną się od czasu jego debiutu w 1997.Wystarczyło, że czwartkowego poranka, zobaczył salę pełną dziennikarzy czekających na konferencje prasową dotyczącą UFC 110 na Acer Arena w Sydney.

"Poprzednio mieliśmy tu tylko dwóch facetów siedzących i piszących do internetu" mówi z uśmiechem Sinosic, "  Teraz jest tutaj cała australijska prasa i słusznie. Mamy tutaj najlepszych fighterów na świecie, najlepszych sportowców i najlepszą organizację na świecie.  Będzie to więc niesamowite widowisko, a ja po prostu czuję się zaszczycony będąc jego częścią."

Sinosic i  jego rywal z sobotniego wieczoru Chris Haseman  , uznawani są za pionierów MMA w Australii. W postrzeganiu przeciętnego fana UFC ich rekordy 8-11-2(Sinosic) i 20-16(Haseman), nie robią wrażenia jeżeli patrzy on  na rekorady takich gwiazd jak : Matt Hughes, Tito Ortiz, Evan Tanner, Forrest Griffin, Fedor Emelianenko, Frank Shamrock, Jeremy Horn, Murilo Bustamante, Mario Sperry, Akihiro Gono, Renato Sobral, and Michael Bisping. Uświadamia to jednak jak ciężką drogę Australijczycy musieli przejść, aby osiągnąć sukces.

Co wcale nie było takie łatwe zważywszy że MMA w Australi, było tak samo znane jak polo wodne na Nowojorskim Brooklinie pod koniec lat 90.

"Pokonywaliśmy tą drogę krok bo kroku" mówi Sinosic , weteran siedmiu poprzednich gal UFC. " Uczyliśmy się różnych rzeczy z różnych sportów, i to czego nauczyliśmy się sami doskonaliśmy, bo nikt oprócz nas nie zajmował się tym. Braliśmy coś z czegoś innego, próbowaliśmy tego, i sprawialiśmy że stawało się to nasze".

Sisonic był studentem wielu sztuk walki w swojej drodze do MMA. Zaczynając od Brazylijskiego Jju-Jitsu, przez Shotofighting, Taekwondo, i Kai Shin; Hasmmen trenował jiu-jitsu całe swoje życie, nauczał go jego własny ojciec Mark ( który w wieku 60 lat, ciągle naucza ponad 400 studentów tygodniowo), i kiedy oboje poznali MMA, jako system hybrydowy, byli zszokowani!.

Haseman przeszedł na zawodowstwo w 1996, w ułamku sekundy wygrywając dwie walki. 22 Maraca 1997 roku Sisonic przeszedł na zawodowstwo w turnieju Caged Combat, po tym jak wygrał, pierwszą walkę, przeszedł do drugiej rundy gdzie stanął twarzą w twarz z Hasemanem, który wygrał przez poddanie. W niedziele spotkają się ponownie, jednak w innych warunkach- Acer Arena, gdzie tysiące fanów stały w kolejce po bilety, wykupili je w "sekundę" . To jest Sydney wszyscy wiedzą że UFC jest w mieście, i szał jest ogromny. Nie to co kiedyś.

"Kiedyś rozwijać mogłeś się tylko przez walki w klatkach, i walki w klatkach były podobne do tych w filmach - na śmierć i życie- albo oglądając zapasy zawodowe" dodał Sisonic "Dawniejsze czasy powiewały strachem".

"Byłem uczciwy , nie rozmawiałem o tym zbyt wiele" mówił Haseman na początku swojej kariery. " Reakcja nigdy nie była dobra, dużo czasu zajęło mi aby na powrót mówić " Hej jestem normalnym gościem mogę składać zdania w całość" (śmiech). Musiałem nauczyć się że na pewnych etapach, spotykałem ludzi, którzy tak mówili, po prostu nauczyłem się  ich ignorować, i nie wchodzić z nimi w dyskusję. Nauczyłem się też że jest tłum do którego mogę tak mówić, i jest tłum, z którym o pewnych sprawach się nie rozmawia.

Oglądalność tego sportu nie była kiedyś tak wielka jak teraz. Wypłaty za walki nie były takie jak teraz, to była dodatkowa praca, zasady walki były inne, i nie było jako takiej promocji. O specjalistycznych klubach MMA również mogliśmy zapomnieć, mogliśmy jedynie o tym pomarzyć jak o lataniu.

"A teraz najpierw ide do jednego trenera na boks, do drugiego na zapasy,i kązdy z nich naucza na swój sposób tak samo, promowanie walk jest, każdą walkę pormuje się na inny sposób, a promotorzy dobrze wiedzą jaką strategię obrać, aby odnieść sukces"

Teraz Haseman i Sisonic jeszcze nie opuszczali domu, oprócz sporadycznych wyjazdów na obozy treningowe, za granicę, teraz jednak obaj zawodnicy są w Australii.

"We mnie zawsze drzemała smykałka współzawodnictwa" - mówi Sisonic - " Lubię współzawodniczyć i nigdy nie odrzucam wyzwania. Gdy startuję nigdy nie robię tego dal pieniędzy czy też dla sławy. Moje pierwsze walki miały charakter "podziemny".

"A ja wręcz przeciwnie" odpowiada Haseman. Przebywająć krótko w Japoni wałczyłem tam cały czas. Mogłem zejść niżej z Mattem Hughsem, ale wolałem pozostać na "wierzchu. Zawsze byłem jedną nogą po stronie kariery, a drugą po stronie utarczek "podziemnych fighterów. I to nie było spowodowane brakiem wiary w siebie a brakiem wiary w organizacje. A teraz można wskoczyć obiema nogami w ten sport. Kiedyś sponsoring wyglądał inaczej, zakładało się koszulkę sponsora, a teraz sponsor płaci zawodnikowi za założenie koszulki"(śmiech).

"Dla nas obu to była twarda szkoła" powiedział Sisonic. Kiedy zaczynaliśmy to nie było MMA, dopiero odkrywaliśmy o co w tym wszystkim chodzi. To było świetne że doszliśmy do etapu gdy uznaję się nas za zawodników MMA. Wspanialsze jednak było to iż sport uzyskał uznanie i szacunek na świecie. Żeby zobaczyć główną drogę rozwoju tego sportu wejdź na sale zobacz co sie dzieje. Jestem dumny z tego iż należę do częścią MMA".

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO