KSW 12 - PLUS CZY MINUS ?
Od najpopularniejszej w Polsce walki w formule MMA minął ponad tydzień. Zainteresowanie pojedynkiem Mariusza Pudzianowskiego z Marcinem Najmanem przerosło najśmielsze oczekiwania organizatorów gali KSW. Dla widowni, której liczebność przekroczyła 6 milionów, w większości było to pewnie pierwsze spotkanie z MMA. Zainteresowanie mediów, które towarzyszyło temu wydarzeniu od samego początku, na pewno wpłynęło bardzo pozytywnie na popularyzcję sportu spod znaku Mieszanych Sztuk Walki. Czy jednak angaż debiutantów o znanych twarzach to dla MMA same plusy?
Gdy za jedyne kryterium weźmiemy propagowanie formuły MMA to skłonienie do walki najsilniejszego człowieka świata, który cieszy się ogromną sympatią widzów było posunięciem wręcz mistrzowskim. O tym, że mamy w Polsce największą w Europie federację organizująca walki MMA znakomita większość Polaków dowiedziała się właśnie przez ten pojedynek. Większość też dowiedziała się czym jest stójka, parter a co bardziej dociekliwi przed walką poznali tak egzotyczne pojęcia jak balacha czy kimura. Polacy poznali, że MMA to nie walki w klatkach bez zasad - dowiedzieli się na przykład, że suples jest zabroniony by nie ryzykować zdrowia zawodników, a ciosy poniżej pasa do dyskwalifikacja. Być może część z widzów, którzy obejrzeli również inne walki, zrozumieli że MMA to nie jest brutalny sport, tylko płaszczyzna dzięki której można stosować równocześnie techniki z wielu szlachetnych sztuk walki.
Niestety, nie wszystko maluje się w tak kolorowych barwach. Spora część widzów bowiem, oglądnęła jedynie walkę wieczoru. Walkę, która dla interesujących się mieszanymi sztukami walki nie była walką w formule MMA. Była po prostu walką, która wyłoniła człowieka który był w stanie zmusić drugiego do poddania. Widzowie nie oglądnęli technik które charakteryzują MMA, zobaczyli za to bitwę, podobną do tych które co tydzień rozgrywają się obok dyskotek. I choć nikt nie spodziewał się fenomenalnej walki pod względem technicznym, to jednak moim zdaniem właśnie w jakości tkwi największy minus finału gali KSW 12. W świadomości wielu widzów MMA może zapisać się jako walka w której liczy się tylko agresja, brutalność i siła. Zawodnicy, którzy poświęcają lata na dopracowanie różnych technik przejdą w cień, gdyż w większość pamiętać będzie uwieczniony na zdjęciach grymas bólu na twarzy Marcina Najmana po jednym z uderzeń nogą Pudzianowskiego, i to właśnie o tym grymasie dyskutować będą gdy ktoś podejmie temat mieszanych sztuk walki.
Drugim minusem są finanse. I choć Konfrontacje Sztuk Walki tym razem dzielnie się obroniło wystawiając do walki wartościowych zawodników, nie wiadomo czy kolejne występy innych znanych celebrytów nie nadwrężą budżetu KSW na tyle, by uniemożliwić im zaproszenie fighterów którzy prezentują wysoki poziom. Swoją gotowość do walki z Pudzianem zgłosił Krzystof Oliwa, który grając w lidze NHL z pewnością przyzwyczaił się do sutych gaży, wypłacanych oczywiście w dolarach. Zastanawiam się więc, czy więcej dobrego dla MMA w Polsce nie zrobiła polityka polegająca na wyszukiwaniu lekko przygasłych gwiazd MMA, których nazwiska ciągle jednak wiele znaczą w świecie Mixed Martial Arts. Tacy zawodnicy na występach na gali KSW poszukują możliwości poprawy swoich statystyk. Chodzi mi o zawodników takich jak Daniel Acacio właśnie, którzy posiadają doświadczenie i których nazwisko znaczy sporo, a których zaproszenie, jak pokazała gala KSW 11 jest możliwe. Walka z Mamedem Khalidovem to jedna z najbardziej emocjonujących walk MMA jaka miała miejsce w Polsce. Również dla Polskich fighterów walczących pod patronatem KSW to najlepsza okazja do wyrobienie sobie marki, na to by zaistnieć na światowym rynku.
I choć, tak jak każdy zainteresowany sportami walki, z podekscytowaniem czekałem na walkę wieczoru na KSW 12: Pudzianowski vs. Najman, uważam że nie powinno się dalej podążać taką drogą. MMA to sport ogromnie wymagający. Nie ma możliwości, by dać dobra walkę po paru miesiącach przygotowań. Nawet przy żelaznym charakterze czy wielkim sercu brakuje po prostu doświadczenia. Gala KSW z 11 grudnia zwróciła masową uwagę na sport które ciągle się rozwija i który ma szansę również w Polsce zdobyć jeszcze większą popularność i to właśnie zasługuje na uznanie.