MONOPOL W MMA - SŁUŻY CZY SZKODZI?

Dodano: 2 grudnia 2009 14:01
MONOPOL W MMA - SŁUŻY CZY SZKODZI?
Przemysław Ślizowski, Informacja własna
FEN / Łukasz Krusiński
MONOPOL W MMA - SŁUŻY CZY SZKODZI?

Nie jest tajemnicą, że rynek światowego MMA kręci się wokół amerykańskiego UFC. Znakomita większość zawodników okupujących pierwsze miejsca w światowych rankingach, to fighterzy walczący pod banderą Ultimate Fighting Championship. Pas mistrza UFC jest najbardziej pożądanym tytułem dla fighterów a walki w oktagonie skupiają na sobie uwagę wszystkich fanów sportów walki. Czy jednak federacja za którą odpowiedzialny jest Dana White jest już monopolistą na rynku MMA, i jak monopol wpływa na sport mieszanych sztuk walki - będzie można przeczytać w rozwinięciu.

Odkąd mieszane sztuki walki opuściły Brazylię i turnieje Vale Tudo ewoluwały w formę nowoczesnego MMA rozpowszechnionemu przez PRIDE FC i późniejsze edycje UFC turnieje mieszanych sztuk walki zaczęto organizować w każdym państwie. W dniu dzisiejszym do tych najbardziej liczących się organizacji zaliczamy oprócz UFC również - Strikeforce, Sengoku, Dream oraz nasza rodzima produkcja - największa w Europie - KSW. Każda z tych organizacji ma w swoich szeregach znakomitych fighterów, których walki dostarczają wielu emocji, jednak moim zdaniem, za to że UFC nie jest jeszcze monopolistą odpowiedzialny jest głównie jeden człowiek. Fedor Emelianenko. Uznawany przez wszystkich za niekwestionowanego króla najbardziej prestiżowej dywizji ciężkiej skutecznie opiera przejściu do UFC. Jego walka z Brettem Rogersem była chyba najbardziej oczekiwaną walką w formule MMA w 2009 roku, odciągając widzów od UFC, czego potwierdzeniem były winiki oglądalności.

Jakie jednak są korzyści, bądź zagrożenia gdyby w UFC walczyli wszyscy najlepsi fighterzy? Posiadanie w jednej organizacji najlepszych zawodników to dla kibiców wielka zaleta - to gwarancja wyłonienia absolutnego numeru 1. Nikt nie miałby wątpliwości kto jest najlepszy, bo konfrontacja dowolnych zawodników byłaby możliwa. MMA to jak wiemy sport kontuzjogenny. Problemy z którymi boryka się obecnie UFC, gdy wykruszają się kolejny zakontraktowani zawodnicy ukazuję kolejną zaletę monopolu - w razie choroby bądź urazu - zawsze istnieje możliwość zastępstwa równie wartościowym zawodnikiem, który da walkę wartą pieniędzy wydanych na bilet. Taka gwarancja jakości ze względu na swą atrakcyjność przekładającą się na oglądalność - zwiększa prawdopodobieństwo regularnych transmisji w telewizjach publicznych

Zbyt duża ilość zawodników to jednak równocześnie wada. Ciężko jest bowiem dać możliwość pokazania swoich umiejętności wszystkim zawodnikom ze względu na ograniczenia czasowe. Problem ten zaczyna już doskwierać fanom, bowiem jak w każdym sporcie mają oni swoich ulubieńców, którzy zostają wydaleni z UFC często już po dwóch przegranych walkach, nawet gdy przegrane te były w walkach z mistrzami. Dla kibiców monopol stwarza kolejny problem. UFC jest organizacją amerykańską, a co za tym idzie większość gali odbywa się na terenie USA. Dla Europejczyków, czy Azjatów którzy są wielbicielami oglądania występów na żywo to wielkie utrudnienie, bądź - jak w przypadku polskich problemów z pozyskaniem wizy - niekiedy nawet problem nie do przejścia. Ale nawet Amerykanów może czekać niemiła niespodzianka. Ciężko nie zorientować się że dla Dany White'a ważnym czynnikiem przy organizacji walk jest sukces finansowy. Mając świadomość, że posiada u siebie największe sławy może podyktować ceny, które będą w zasięgu jedynie bardzo bogatych

Monopol wpływa również na zawodników. Polityka UFC ze względu na jej mocną pozycję blokuje rozwój zawodników. Aby dobrze trenować potrzebne są pieniądze. Fighter, który w czasie walki i treningu obawia się o kontuzję, która wykluczy mu zabezpieczenie finansowe swojej rodziny nie walczy w pełni swoich możliwości. Gdy doda się do tego fakt, że zarobki tych mniej znanych fighterów nie są zbyt wysokie może sprawić że niektóre diamenty wymagające oszlifowania będą musiały zająć się pewniejszymi źródłami zarobkowania. UFC jako jedyna organizacja kategorycznie nie pozwala również na walki w innych organizacjach. Choćby dla Polaków, którzy kibicują Mamedowi Khalidovowi to wielki minus, bo choć każdy życzy mu z całego serca walczenia w najbardziej prestiżowej organizacji MMA - to jednak wykluczałoby to możliwość oglądania go na żywo na galach Konfrontacji Sztuk Walki.I choć dla wielu widmo monopolu w świecie MMA jawi się jako czarny scenariusz, ciężko odmówić wielkiej zalety jaki gwarantuje realizacja takiego scenariusza. Każdy fan MMA, do grona których dumnie zaliczam również moją osobę - mógłby wreszcie znaleźć odpowiedź na pytanie kto jest najlepszym fighterem dywizji ciężkiej na świecie - Brock Lesnar czy Fedor Emelianenko?

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO