WYWIAD Z SERGIO MORAES
Poniżej prezentujemy wywiad, w którym Sergio Moraes wypowiada się o swojej ostatniej porażce przez KO z Brettem Cooperem na Jungle Fight, o swoim wielkim marzeniu które udaje mu się właśnie realizować oraz o tym jak wyglądać będzie jego przyszłość.
Jak myślisz jakie były powody Twojej porażki na Jungle Fight?Wiele rzeczy się na to złożyło.. Oglądnąłem walkę i zobaczyłem wiele rzeczy które spowodowały porażkę, takie jak zły trening, to że zgodziłem się na stoczenie kilku walk z rzędu. Nigdy czegoś takiego nie robiłem i zrzucanie i nabieranie wagi odbiło się na moim ciele. Trenowałem żeby walczyć w dywizji poniżej 165 funtów z Mandigo, a w tydzień później już wiedziałem że będę walczył w kategorii do 174 funtów. Byłem przygotowany na walkę z konkretnym zawodnikiem, a jego zmiana rozwaliła moją strategię. Nowy przeciwnik też był z klubu Mandigo i oni znali mój styl, a ja ich już nie. Jeśli się nad tym zastanowisz, to był jedyny możliwy cios jaki mógł wyprowadzić i to się udało. Naprawdę się zmęczyłem, miałem dobre przygotowanie psychiczne, ale nie czułem się najlepiej i stało się to co się stało.
Jakie były błędy w Twoim treningu?Nauczyłem się że teraz już nie będę akceptować kilku walk z rzędu jak to zrobiłem, to był mój największy błąd. Moim błędem było to, że wydawało mi się że mogę zrobić wszystko, że mogę walczyć do 174 funtów gdy ważę 165. Odbiło się to na moim ciele, choć wyglądało to dobrze, to mój kryzys przyszedł szybko i już nie mogłem sobie z nim poradzić. Dominowałem w pierwszej rundzie a do drugiej wyszedłem bardzo zmęczony - to była moja największa nauczka.Na koniec walki Cooper powiedział że go nie doceniłeś. Co o tym sądzisz?To nie tak. Nie odbieram mu zasług. Byłem przygotowany, i jeśli bym wygrał to wszystko byłoby w porządku. Nie mogę mówić że wszystko było źle dlatego że przegrałem. To absolutnie jego zasługa, gratuluję mu, ale wiem że przegrałem ze sobą, nie z nim. Chciałbym znowu z nim zawalczyć. To nie tak, że ja go nie doceniłem. Nigdy nie opuściłbym gardy by sprowokować. Opuściłem ją bo byłem zmęczony, zawsze szanuję swoich przeciwników. A teraz, po walce - jak idą trening, masz jakieś wiadomości?Na razie czekamy, sporo trenuję i skupiam się i jestem naprawdę zadowolony z innej części mojego życia która się właśnie dzieje. Otwieram Centrum Sportowe Cohab, realizuję wielkie marzenie które zawsze miałem i stwarzam szansę dla tych dzieciaków tutaj. Dzięki Bogu, z walkami które toczę i przy współpracy ludzi będę mógł pomóc innym. Chciałbym zakupić lepsze przyrządy do mojego projektu, a to zależy od partnerów którzy mają zapewnić sprzęt do trenowania stójki którego jeszcze nie mamy. Jeśli ktoś chce pomóc Cohab byłbym wdzięczny, dzieciaki bardzo się cieszą.Jakie plany na końcówkę roku? Będziesz walczyć w kimonie?Będę walczyć w kimonie na mistrzowstwach WLPJJ, będę pracować nad moim Jiu-Jitsu, testować siebie i zobaczymy co z tego wyjdzie. Chcę trzymać formę mojego Jiu-Jitsu, nigdy z niego nie zrezygnuję bo za bardzo kocham to co robię, ale zarobki w MMA sprawiają że zawodnicy uznają ten sport za swój priorytet, ale zawsze jeśli będę miał możliwości to będę walczyć w Jiu-Jitsu. Wykonam ruchy i określę walki. Gdy zaczynam walczyć to po to by wygrać, walczmy w Jiu-Jitsu by czuć tę radość gdy masz walkę.Co sądzisz o 2009 roku i czego się spodziewasz po 2010? Na czym skupisz się bardziej - MMA czy Jiu-Jitsu?Rok 2009 był dla mnie świetny, bo kocham walczyć bez poważnych kontuzji, a wszystko było ze mną oK. Możesz spodziewać się świetnego 2010 roku, będziemy z Corinthiansami bardzo silny. Corinthiansi z Libertadorsami i ja z innymi mistrzostwami (śmiech). Skupię się na obu, MMA i Jiu-Jitsu i udowodnię wielu że to Jiu-Jitsu wygrywa w MMA. Nawet sport ewoluuje w nowoczesną formę, gdzie każdy zna po trochu wszystkiego, to Jiu-Jitsu może wygrywać.