JEROME LE BANNER PRZED K-1 WORLD GP FINAL

Dodano: 23 listopada 2009 20:53
JEROME LE BANNER PRZED K-1 WORLD GP FINAL
Paweł Kuczyński, tłumaczenie własne
Obraz własny
JEROME LE BANNER PRZED K-1 WORLD GP FINAL

Jerome Le Banner jest znakomitym francuskim zawodnikiem występującym od wielu lat w K-1. Ciągle mu jednak brakuje zwycięstwa w finałowym turnieju. W walce o przepustkę do finału pokonał legendę Japońskiego K-1, Musashiego. W pierwszej walce turniejowej przyjdzie mu walczyć z Semmym Schiltem, zawodnikiem którego nie pokonał ani razu w dotychczasowych trzech starciach. Jak będzie tym razem ? Co "Hyper Battle Cyborg" ma do powiedzenia na temat Musashiego, Schilta oraz Badra Hariego ? Zapraszamy do lektury.

K1: Powiedz co myślisz o swoim pojedynku w finałowej eliminacji, w którym pokonałeś kończoncego karierę Musashiego ?Jerome Le Banner: Nie mogłem być w tej walce tak agresywny jak zwykle, wiedząc o zakończeniu kariery przez Musashiego. Było to spowodowane tym, że mam ogromny szacunek do niego, jako zawodnika. Oczywiście to nie był zły pojedynek. Myślę, że daliśmy całkiem dobre przedstawienie.K1: Musashi tym razem walczył inaczej. Po zadaniu ciosu nie wychodził do tyłu, ale poszedł z Tobą na wymianę ciosów.JLB: Myślę, że walczył w ten sposób, ponieważ bardzo chciał zwyciężyć. Jestem przekonany, że chciał awansować do finałowego turnieju przed zakończeniem kariery. Czułem jego ducha walki w trakcie pojedynku. Lubię go, bo ma w sobie prawdziwego ducha Bushido.To była bardzo ciężka walka. Przyznam, że było mi trudno się skoncentrować ponieważ bardzo lubię Musashiego oraz Japonię. Zadał mi dużo silnych ciosów, dużo więcej niż Teixeira. Dlatego byłem zdziwiony, że będąc w tak dobrej formie kończy karierę.K1: Co mu powiedziałeś na ringu, po zakończeniu walki ?JLB: Powiedziałem, że nie rozumiem jego decyzji o zakończeniu kariery. Zaczynał razem ze mną i pokonał Aertsa, toczył świetne pojedynki z Remym. Dlaczego odchodzi ? Na prawdę nie mogę tego pojąć. To był znakomity fighter.K1: Podczas losowania par finałowych, wyciągnąłeś kulkę z numerem pięć i wybrałeś trzecią walkę. Jaki był tego powód ?JLB: Nie ma żadnego konkretnego powodu dla którego zrobiłem właśnie tak.K1: Rezultatem Twojego wyboru jest to, że jesteś po innej stronie drabinki turniejowej niż Badr Hari. Macie szansę spotkać się dopiero w finale, a myślę, że wielu by chciało waszej walki już w półfinale.JLB: Jak tylko będzie szansa, chętnie spotkam się na ringu z Badrem. To nowa, świeża krew w K-1. Wiem, że chciałby walczyć ze mną i mnie pokonać. Ale wiem też, że mam już 36 lat, mimo to ciąglę mogę wygrywać z młodszymi. Jeśli będę z nim walczył, będe przygotowywał się w Algierii. Zrobimy wtedy walkę Maroko vs. Algieria (śmiech).K1: Gdzie przygotowywałeś się do ostatniej walki ?JLB: W Quebec. Trenowałem tam z zawodnikiem MMA, Georgem St. Pierrem. On się zajął tam mną. Dlatego też do ostatniej walki wyszedłem pod flagą stanową Quebecu zamiast flagi francuskiej.K1: Co pomyślałeś gdy w trakcie losowanie Semmy Schilt wybrał Ciebie ?JLB: Myślę, że tym razem będzie lepiej. Thomas Harinck (Holenderski trener) zaproponował mi wspólne treningi w Holandii. On wie, jak pokonać Schilta i skorzystam z jego wiedzy. Wybieram się do niego w drugiej połowie listopada.K1: Twoi fani, jak co roku, oczekują, że uda Ci się wygrać turniej finałowy.JLB: Muszę to zrobić ! Dlatego jadę do Holandii, aby nauczyć się w jaki sposób walczyć z Semmym. Nie wiem kiedy przejdę na emeryturę, ale po ostatnich treningach w Quebeck znowu ciągnie mnie do MMA. Myślę, że to będzie mój ostatni występ w K-1, nie mam nic do stracenia, więc zwycięstwo będzie moje !

 

Udostępnij: FacebookXInstagramMessengerWhatsApp
Kalendarz imprez
Reklama
Reklama TODO