DOKĄD ZMIERZA MMA?
Każdy sport ewoluuje. Zmieniają się plany treningowe, nowe technologie pozwalają pobijać rekordy, które wydawały się nie do pokonania. Ale czy to samo dotyczy sportów walki? Boks, który ściąga na siebie największą uwagę mediów, zdaje się być przy okazji najbardziej odpornym na zmiany. Technika, sposób walki, wszystko co składa się na produkt widoczny w ringu zdaje się skutecznie opierać wpływowi czasu.
Czy sytuacja jest jednak tożsama z coraz popularniejszą formułą mieszanych sztuk walki?
Sam pomysł połączenia walki zapaśniczej z pięściarstwem narodził się już za czasów antycznych gdy w olimpijskim turnieju Pankration zawodnicy mogli, oprócz dwóch standardowych stylów walki, sprawdzić się w ich połączeniu.MMA, w postaci najbardziej zbliżonej do tej znanej nam dzisiaj, zawdzięcza swoją genezę brazylijskim turniejom Vale Tudo. Organizowane z początkiem lat dwudziestych ubiegłego wieku zawody czekały przeszło 70 lat by zdobyć rynki światowe, poczynając od Japonii i Ameryki. Ideą konfrontacji różnych stylów walki, było przekonanie się który styl jest najbardziej skuteczny. Zawodnicy, nawet Ci najbardziej utalentowani Strikerzy, bardzo często musieli pochylić głowę i uznać wyższość tych, którzy specjalizują się w walce w parterze. Wieloletni numer jeden w światowym rankigu MMA, Fedor Emelianenko i jedyny fighter, który w jednym czasie dzierżył pasy mistrzowskie dwóch największych federacji formuły MMA - UFC i PRIDE FC, Antonio "Minotauro" Nogueira - swoje sukcesy opierają głównie na fenomenalnej technice walki w parterze, wobec której bezradni pozostają uznawani za najlepiej uderzejących fighterów. Patrząc przekrojowo przez walki organizowane przez UFC, DREAM czy Strikeforce, można zauważyć tendencje do coraz mniejszego udziału walki w stójce. Coraz mniej jest starć polegających na czystych, kickboxerskch uderzeniach.
Czy to źle? Dla widowni - na pewno.
Niemniej, pozwala przewidzieć, że kopnięcia, czy uderzenia pięścią odsłaniają zawodnika, dając możliwość konktrataku lub obalenia - przejdą w końcu do lamusa ustępując miejsca walce w parterze.
Jak jednak wypada konfrontacja techniki i finezji z brutalną siłą, ze stylem opierającym się na ground and pound, "obalenie i uderzenie" który w bardzo krótkim czasie wzniósł Brocka Lesnara na tron wagi ciężkiej w UFC, i czy to właśnie atletyczni zapaśnicy są przyszłością walk MMA? Myślę, że uzależnione to będzie od kategorii wagowej. W tych kategoriach, które opierają się na ograniczeniach, nie można osiągnać aż tak znaczącej przewagi siłowej, by doświadczony grappler nie mógł poradzić sobie z zapaśnikiem. Waga ciężka, nie wymaga jednak takich limitów i to w niej na sukcesy mogą liczyć zawodnicy tacy jak Lesnar, i kto wie - może właśnie rozpoczynający przygodę w Konfrontacji Sztuk Walki - Mariusz Pudzianowski.