RELACJA Z MISTRZOSTW POLSKI POŁUDNIOWEJ AMATORSKIEGO MMA
18 października 2009, w deszczową niedzielę na terenie Akademii Wychowania Fizycznego odbyły się Pierwsze Mistrzowstwa Polski Południowej Amatorskiego MMA. Impreza trwająca ponad 6 godzin przyciągnęła sporo fanów jednego z najbardziej dynamicznie rozwijających się sportów walki w Polsce. O tym jak przebiegała ta inauguracyjna, i miejmy nadzieję, że już coroczna taka impreza w Polsce południowej - można przeczytać w relacji widzianej okiem widza.
Pierwsza część, czyli walki eliminacyjne rozpoczęły się z godzinnym poślizgiem. I choć zdawało się słyszeć już pomruk zniecierpliwienia wśród oglądających znużonych widokiem rozgrzewających się zawodników - ów pomruk natychmiast przycichł, gdy zawodnicy stanęli do walki. Czwórka fighterów walczących równocześnie na ringu i w klatce rozpoczęła parę minut po jedenstej swoje zmagania. Formuła zawodów pozwalająca na jednoczesne oglądania dwóch walk, sprawiała że nikt nie ruszał się z miejsca w obawie przed przegapieniem interesującej walki. Około 40 walk, w tym dwie zawodowe w ciągu jednego dnia, to dawka która zaspokoiła nawet najbardziej wygłodniałych fanów mieszanych sztuk walki. Amatorzy, walczący w różnych kategoriach wagowych, z których najlżejsi startowali w kategorii do 65 kg, a najciężsi powyżej 93 kg przyjechali nie tylko z Polski południowej, ale choćby z Torunia, Poznania, Łodzi czy, sądząc po obcobrzmiących nazwiskach - również od naszych południowych sąsiadów. Biorąc pod uwagę przebieg tych walk, w zawodach dominowali grapplerzy. Znakomita ich większość kończyła się w parterze, często przez duszenie gilotynowe czy balache. Jednak nie znaczy to, że wielbicielom Brazylijskiego Jiu-Jitsu zabrakło tego dnia przekroju przez inne, niekiedy trudniejsze do założenia techniki, jak dźwignie na stopy, kimury czy trójkąty wykonane w ciężkich sytuacjach. Sporę dawkę emocji zapewnił Sławomir Kołtunowicz startujący w kategorii wagowej do 65kg, gdy w półfinałowej walce zadał swojemu przeciwnikowi bardzo ciężki nokaut, celnie trafiając latającym kolanem, czyli techniką pochodzącą z Muay Thai z której słynie zawodnik KSW - Mamed Khalidov. Wydarzeniem dnia miały być dwie zawodowe walki. I rzeczywiście tak było. Pierwsza z nich sprawiła, że w hali zaległa absolutna cisza trwająca aż do końca starcia. Dało się słyszeć każdy oddech zawodnika, każdy cios spadający na przeciwnika, i świst, gdy uderzenia przecinały powietrze podczas ataku. Mariusz Radziszewski, walczący w barwach Silesian Cage Club zmierzył się z Tomaszem Romanowskim ze Szczecina. Walka rozpoczęła się w szybkim tempie, gdy Mariusz Radziszewski zaatakował prawym kopnięciem okrężnym w głowę. Zawodnicy jednak szybko przeszli do parteru, gdzie leżący na plecach Tomasz Romanowski, trzymając Radziszewskiego w gardzie starał się kontrolować pozycję przeciwnika. Wychwytywał ręce, lub bronił się przed ciosami już do końca pierwszej rundy. Druga runda upłynęła dość podobnie, gdy po wymianie ciosów prostych zarówno z jednej i drugiej strony i dynamicznym kopnięciu okrężnym Mariusza, zawodnicy znowu znaleźli się w parterze. Tym razem jednak to Tomasz Romanowski próbował zakończyć walkę na swoją korzyść trzymając głowę Radziszewskiego w próbie duszenia gilotynowego. Radziszewski jednak odzyskał inicjatywę i uciekając z opresji znalazł się w bardzo dogodnej pozycji siedząc na plecach przeciwnika. Grupa kibiców i zawodników Silesian Cage Club wyczuła szansę na zwycięstwo swojego podopiecznego i zdopingowała go do zwycięstwa skandując "Radzik, Radzik!". Mariusz zakończył walkę wykonując duszenie zza pleców.Druga walka upłynęła pod znakiem dominacji Artura "Kornika" Sowińskiego. Jego przeciwnikiem był reprezentant Jiu-Jitsu Bytom - młody Mateusz Piórkowski. I choć zawodnik wyszedł do walki odważnie, przewaga doświadczenia Kornika widoczna była od początkowych sekund pojedynku, w których Sowiński popisał się dwoma efektownymi kopnięciami okrężnymi następujacymi zaraz po sobie. Walka przeniosła się do parteru, gdzie Mateusz Piórkowski również nie mógł uzyskać przewagi. Siedząc na plecach oponenta, Sowiński zasypywał go gradem ciosów młotkowych, lądujących jednak na zasłaniających głowę rękach Piórkowskiego. Po chwili Kornik wykorzystał jednak szansę, i wygrał poprzez balachę. Oceniając zawody okiem widza, mogę tylko pogratulować organizatorom, którzy pomimo początkowych opóźnień główne walki dnia rozpoczęli w planowanym czasie. Przygotowanie pojedynków, oprawa i przebieg zasługują na słowa uznania. Szczególnie, że wstęp na te zawody był wolny, co przełożyło się na naprawdę sporą frekwencję. Były to pierwsze Mistrzowstwa, a każde następne mogą być tylko lepsze, tak pod względem organizatorskim jak i sportowym. Już wkrótce więcej zdjęć z Pierwszych Mistrzostw Polski Południowej Amatorskiego MMA.