OPIS WALK NA K-1 WORLD GP FINAL 16
Dokładnie o 9:50 polskiego czasu rozpoczęła się ceremonia otwarcia K-1 World GP 2009 Final 16 w Seulu. Na scenę wyszło szesnastu zawodników, którzy mieli stoczyć pojedynki o przepustki do finałowego turnieju.
Walka turniejowa nr 1: Bonjasky - Manhoef
Obaj rozpoczęli bardzo ostrożnie, w pierwszej minucie praktycznie bez wymiany ciosów. Dopiero po ataku Bonjaskiego kolanem walka się ożywiła. Manhoef dwukrotnie próbował przechwytów kopnięć i raz obalenia rodem z MMA. Remy korzystał z zasięgu nóg natomiast Manhoef próbował więcej kombinacjami bokserskimi. Druga i trzecia rudna to już odważniejsze ataki oraz wymiana z obydwu stron. Manhoef zdecydowanie zbyt mało korzystał z nóg, tylko czasem kopiąc low-kick w wykroczną nogę swojego przeciwnika. Boniasky natomiast kombinacje bokserskie kończył kopnięciami i to mu dało pewne zwycięstwo na punkty.
Walka turniejowa nr 2: Zimmerman – Feitosa
Ponownie spokojny początek walki. Pierwszy rozpoczął atakować Zimmerman. Feitosa wyglądał na skupionego na szczelnej gardzie, aby zbyt szybko czarnoskóry zawodnik się przez nią nie przebił atakując w większości tylko pojedynczymi kopnięciami. Zimmerman pod koniec rundy przycisną Feitosę i zasypał ciosami w okolicach narożnika. Rzeczywiście Brazylijczyk popracował nad elementami bokserskimi (o czym wspominał w wywiadach) i trzymał szczelniejszą gardę niż w poprzednich latach. Wyprowadził też kilka silnych kopnięć. W trzeciej rundzie ruszył zdecydowanie na Zimmermana i kontrolował rundę. Niestety ten zryw nastąpił trochę za późno i walka zakończyła się dwa do remisu na korzyść Zimmermana.
Walka turniejowa nr 3: Karaev – Kyotaro
Walka na którą czekali głównie Japończycy. Kyotaro tradycyjnie na początku unika walki uciekając dookoła ringu co jakiś czas wykonując niskie kopnięcia. Karaev starał się trafić Japończyka kombinacjami bokserskimi. Druga runda to jeszcze bardziej zdecydowane ataki Rosjanina. Jednak Kyotaro jest szybki i tym samym trudny do trafienia a w momentach zagrożenia stara ratować się klinczami. Na początku trzeciej rundy Karaev trafia pięknym i silnym backfistem. Japończyk wreszcie zaczyna mniej uciekać a więcej walczyć. W połowie rundy obydwaj zawodnicy poszli na zdecydowaną męską wymianę ciosów. Podobnie jak w przypadku Feitosy, Kyotaro przeszedł to ataku zbyt późno i tym samym przegrał walkę na punkty.
Walka turniejowa nr 4: Teixeira – Jaideep
Teixeira kontroluje walkę, co jakiś czas bardzo silnie kopiąc. Jednak zaledwie dwudziesto jedno letni Jaideep nie przestraszył się bardziej utytułowanego i doświadczonego rywala starając się kontratakować. Walka okazała się jednak zaskakująco wyrównana, mimo że Hindus walczył z defensywy. Pod koniec trzeciej rundy Jaideep trafił kolanem, Brazylijczykowi aż ugięły się nogi ale dotrwał do gongu. Sędziowie zdecydowali o dodatkowej rundzie tego wyjątkowo nudnego starcia, jednak i ona nie przyniosła zmiany obrazu walki. Dopiero druga ekstra runda dała zwycięstwo zawodnikowi z Brazylii. Jeżeli Teixeira chce w przyszłości wygrywać z najlepszymi musi czasem zaryzykować i przede wszystkim zmieniać tempo w czasie walki. Prowadził pojedynek zbyt monotonnie i mało brakowało a przegrałby.
Walka turniejowa nr 5: Schilt – Ghita
Widać, że zawodnicy rozpoczęli z respektem wobec siebie. Schilt starał się trzymać Ghitę na dystans, ale kilka razy Rumunowi udało się trafić czysto Holenderskiego olbrzyma – między innymi lewym high-kickiem. Druga runda to większa przewaga Schilta który stara się nie dać nawet chwili wytchnienia oponentowi często trafiając go lewym prostym który przechodzi przez niezbyt szczelną gardę. Jednak raz nadział się na potężny lewy prosty. Trzecia runda to już deklasacja rywala. Schilt kopnięciami i technikami bokserskimi doprowadził do dwukrotnego liczenia Rumuna, najpierw po lewym prostym a potem po prawym krzyżowym. Zdecydowane zwycięstwo Holendra na punkty. Ta walka to będzie dobry materiał szkoleniowy dla Pawła Słowińskiego który jeszcze w tym roku ma zmierzyć się z Danielem Ghitą.
Walka turniejowa nr 6: Le Banner – Musashi
Na konferencji prasowej przed turniejem Musashi zapowiedział, że jeśli przegra swoją walkę, kończy karierę w K-1. Le Banner rozpoczął pewnie i zdecydowanie, często trafiając kombinacjami bokserskimi. To on był zawodnikiem przeważającym i inicjującym ataki a Musashi walczył z defensywy. Bardzo podobnie wyglądała też druga runda. Natomiast w trzeciej odsłonie pojedynku zobaczyliśmy piękną wymianę ciosów z obydwu stron, zakończoną liczeniem Musashiego. Le Banner wygrał pewnie na punkty i według zapewnień zawodnika z Japonii, zakończył jego karierę w K-1.
Walka turniejowa nr 7: Aerts – Overeem
Najbardziej wyczekiwaną walkę wieczoru rozpoczął Aerts od low-kicka. Ale zaraz potem Overeem pokazał swoją siłę dwukrotnie przewracając przeciwnika. Obydwaj nie żałowali sobie mocnych kopnięć kierowanych w udo. Wydaje się jednak, że przewagę uzyskał Overeem. Drugie starcie wyglądało bardzo podobnie, wymiana ciosów z jednej i drugiej strony. Overeem często starał się skrócić dystans i trafić przeciwnika kolanem. „The Lumberjack” zdawał sobie sprawę, że przegrywa na punkty i w trzeciej rundzie starał się przyspieszyć. Overeem jednak nie pozwolił na zbyt wiele oponentowi i przejął kontrolę nad rundą trafiając często i mocno. Sędziowie nie mieli innego wyjścia jak orzec zwycięstwo na punkty na korzyść Overeema. Tym samym zakończyła się nieprawdopodobna szesnastoletnia seria awansów do finałowego turnieju Petera Aertsa.
Walka turniejowa nr 8: Hari – Samedov
W ostatniej walce turnieju już w pierwszej rundzie Hari zdemolował Samedova. Rozpoczął od bardzo silnych lowkicków dwukrotnie przewracając Białorusina. Marokańczyk zakończył pojedynek przez kombinację lewy prosty na górę i prawy na dół po którym Samedov już się nie podniósł. Zdecydowane i szybkie zwycięstwo.