BYŁY TRENER NGANNOU: FRANCIS NIE MIAŁBY SZANS W STARCIU Z FURYM
Były trener obecnego czempiona UFC wagi ciężkiej Francisa Ngannou, Fernand Lopez jest obecnie trenerem innego francuskiego zawodnika - Cyrila Gane, który 22 stycznia zmierzy się z Ngannou w wielkiej walce mistrzowskiej. Według Lopeza bokserska walka jego byłego podopiecznego z mistrzem świata WBC wagi ciężkiej Tysonem Furym (31-0-1, 22 KO) miałaby jednostronny przebieg.
Przypomnijmy, że w swoim nowym kontrakcie z UFC Ngannou będzie chciał zawrzeć klauzulę, która umożliwi mu rozpoczęcie kariery w zawodowym boksie. Jednym z rywali, w których celuje, jest Fury. "Król Cyganów" podchwycił zresztą ten pomysł i ochoczo deklaruje chęć walki z silnym jak tur Kameruńczykiem, który w wieku 26 lat pojawił się we Francji (dziś ma dwa obywatelstwa) i szybko stał się prawdziwym fenomenem mieszanych sztuk walki. Mimo wielkiej naturalnej mocy, jaką dysponuje Francis, nie miałby on jednak według Fernanda Lopeza szans w konfrontacji z Furym.
- Ta walka ma dla Francisa sens, bo może zarobić wielkie pieniądze. Ma ona również sens dla Fury'ego, bo on też chce zarobić i chce, żeby było o nim głośno. Nie obchodzi go poziom pojedynku z Ngannou. Francisowi zajęłoby co najmniej trzy lata, żeby móc rywalizować z Furym jako bokser. Mówię o trzech latach czysto bokserskich treningów. Musiałby skupić się tylko na tym, jego ciało i mięśnie są zbudowane w ten sposób, że nie mógłby zadawać ciosów po trzech rundach starcia z Tysonem - powiedział Lopez.
- Nie wiem, czy Francis mógłby kiedykolwiek być dla Fury'ego wyzwaniem pod względem kondycyjnym. Mógłby trzymać ręce wysoko, unikać ciosów i skracać dystans, zmieniać kierunki ataku. Ostatecznie jednak Tyson by go zmęczył, wyczerpał. Atakowałby korpus, a potem celowałby w głowę podbródkowymi. W końcu Francis poddałby się pod presją, pod naporem ciosów. Padłby na deski. Nie widzę dla niego możliwości zwycięstwa (...) - dodał były trener Ngannou.